środa, 29 kwietnia 2015

#11

  Kiedy razem z Paulą wysiadałyśmy z taksówki, zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Zaraz miałam stanąć na tym samym ganku, na którym dwa tygodnie temu on mi się oświadczył. Teraz miałam wyciągnąć go z gigantycznego doła, chociaż ja też jeszcze nie do końca się otrząsnęłam po tym całym gównie.
  - Dobra, zróbmy to szybko, żebym stąd nie uciekła. - mówię do Pauli, ale ona tylko pokazuje na telefon i idzie w kierunku głównej drogi. Po doborze jej słów mogę zgadywać, że idzie po Damiana albo lepiej.. Do niego. To śmieszne, że poprosiła mnie o pomoc, a sama nie potrafi zmierzyć się z tym problemem, który mnie też przerasta. Może to moja sprawa? Tylko mój problem.
  Na dążących nogach podchodzę do drzwi i wyciągam rękę w kierunku dzwonka, ale zanim zadzwonię, muszę jeszcze zastanowić się czy faktycznie robię dobrze. Chwilę później w drzwiach pojawia się jego mama. W jej oczach nie ma już tego, co widziałam dwa tygodnie temu i nie przez to, że, kiedy ostatnio ją widziałam, była pijana. Jest zmęczona, ale na mój widok jakby cień uśmiechu przemknął przez jej twarz. Nie musimy nic mówić,  obie dobrze wiemy, po co tu jestem, gdzie on jest.
  Przechodzę obok niej i od razu kieruję się w kierunku jego pokoju. Przed jego drzwiami biorę ostatni głębszy oddech, który w jakiś sposób ma mnie uspokoić. Nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Cicho pukam do drzwi i bez pozwolenia wchodzę do środka i to, co widzę mnie poraża. Na widok tego całego gówna, łzy przysłaniają mi pole widzenia.
  Nico leży twarzą zanurzoną w poduszce, przez co nie jestem w stanie stwierdzić czy w ogóle oddycha. Po podłodze walają się brudne ubrania, butelki i puste plastikowe woreczki. Czarny stolik pokryty jest białym proszkiem, a gdzie niegdzie leżą też różnokolorowe tabletki.
  Słyszę za sobą ciche westchnienie i nie muszę się odwracać, żeby wiedzieć, że to Agnieszka.
  - Przepraszam- mój głos ledwo opuszcza usta. Czuję się po części winna tej sytuacji. Ręka Agi ląduje na moim ramieniu i dodaje mi trochę odwagi, żeby w końcu do niego podejść.
  Lekko dotykam jego włosów i mam wrażenie, że się lekko spina. Dopiero po paru chwilach odwraca się w moją stronę z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Jego oczy są smutne, ale nie czerwone. Źrenice też wyglądają w miarę normalnie, więc domyślam się, że nie jest na haju. Nie musimy nic mówić, żebyśmy oboje wiedzieli, co byśmy powiedzieli. Chwilę patrzymy się na siebie w milczeniu, po  czym kładę się obok niego i otulam go ramieniem. Moje łzy spływają po policzkach na jego ramię, na którym położyłam głowę. Chyba oboje nie wiemy, jak zacząć tą rozmowę, ale skoro już tutaj przyszłam...
  - Nico...- szeptam głosem, którego nigdy wcześniej nie słyszałam. Na pewno nie brzmi on jak mój.- Skończ z tym. Ja przepraszam..
  - Nie! To wszystko moja wina. Wiem, nie zasługuję na ciebie, ale proszę...- siada naprzeciw mnie i łapiemy kontakt wzrokowy.- Proszę, nie skreślaj mnie. Bez ciebie.. Bez ciebie nie wiem, kim jestem.
  - Zawiodłam się na tobie równie mocno, jak wierzyłam, że możemy mieć wspólną przyszłość.
  - Proszę.. Ostatnia szansa?- W tym momencie zaczynam się zastanawiać czy ma na myśli nasz związek, czy relacje. Mam nadzieję, że możemy zostać przyjaciółmi, dlatego wstaję i zaczynam zbierać jego brudne ubrania. Przez chwilę siedzi i patrzy, co robię, ale później bierze czyste bokserki i wychodzi z pokoju.  Nie sądziłam, że tak dobrze to pójdzie. Bałam się, że zaczniemy na siebie krzyczeć albo ja wyzwę go od najgorszych i po prostu trzasnę drzwiami i nigdy już nie wrócę do tego domu. A tu proszę! Sprzątam jego pokój jak parę tygodni temu.

***

  Zayn nie odzywał się do mnie cały dzień, więc stwierdziłam, że zostanę u Pauli. Oczywiście jak każdego dnia na moim osiedlu zostało zorganizowane ognisko, na które jak zawsze poszłam.
  - Nico! Chłopie masz na sobie czyste rzeczy!- stwierdził, a może zaśmiał się Piotrek, upewniając mnie, dlaczego nigdy go nie lubiłam. Nawet jeśli nadal nie byłam w stanie zaufać Nico to, to co nas łączyło.. Sprawiło, że nie mogłam słuchać tego, co się działo z nim po naszym rozstaniu. Może bardziej nie chciałam, bo wiedziałam, że to wszystko było spowodowane moim zachowaniem. To ja zachowałam się jak dziecko, nie pozwalając mu dojść do głosu, ale nie czułam się też na tyle winna, żeby nie wiadomo jak rozpaczać z tego powodu.
  Zanim Nico wrócił z łazienki, kończyłam już sprzątać jego pokój. Otworzyłam okna, żeby pozbyć się ohydnego zapachu stęchlizny, który czuć było nawet na korytarzu. Aga pomogła mi wynieść śmieci i zajęła się brudnymi ciuchami. Cały czas się do mnie uśmiechała i co rusz dziękowała i całowała. Cały czas odpowiadałam, że to nic takiego, ale ona nadal pozostawała przy swoim. To dziwne, ale przez cały czas miałam wrażenie, że jestem częścią rodziny.
  - Hej, Karo! O czym tak myślisz?- zapytała Paula, ale widząc, że nie za bardzo chciałam o tym rozmawiać przy wszystkich, odpuściła. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, przyglądając się horyzontowi, za którym zaczęło chować się słońce. Było tak spokojnie. Wszyscy rozmawiali w małych grupkach, jakby ten spokój nie robił na nich, żadnego wrażenia. - Dzięki, że pogadałaś z Nico. Swoją drogą, gdzie on teraz jest?
  - Pojechał do sklepu. Zaraz powinien wrócić.- Faktycznie tak się stało. Po pięciu minutach zauważyłam, że parkuje i idzie w naszą stronę. Patrząc tak na niego, rozumiałam, dlaczego mi się podobał. Miał na sobie zwykłe czarne jeansy i bordową koszulę, którą kupił, kiedy byliśmy razem. W ręce trzymał torbę z zakupami, a w drugiej papierosa. Wyglądał tak jak zawsze. Nie mogłam sobie wyobrazić, że to, co mówiła Paula było prawdą. Takie załamanie po prostu do niego nie pasowało. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie myślałam o niczym innym. W głowie miałam tylko to, co wydarzyło się tego dnia. Odtwarzałam to bez przerwy.
  Kiedy Nico był w odległości 15 metrów ode mnie, usłyszałam szepty na temat zawartości jego torby. Nie zrozumiałam, o co chodziło, więc skupiłam się na moim byłym mężczyźnie, który wyjął i podał mi sześciopak. Wszystkim dookoła zrzedły miny, rozmowy ustały i każdy wpatrywał się w piwa, które trzymałam w rękach. W niektórych oczach zamajaczył strach, który sprawił, że zaczynałam wierzyć w opowieści o wyczynach Nico, który też chyba uświadomił sobie, o co wszystkim chodzi.
  - Spokojnie! Przyjechałem samochodem, nie piję.- Na te słowa niektórzy wzruszyli rękami, jakby ich to nic nie obchodziło, a inni po prostu wrócili do wcześniejszych zajęć. Paula też się ulotniła i siedziała na kolanach Damiana. Pozostało mi tylko uśmiechnąć się do Nico i dalej patrzeć przed siebie. - Ten miesiąc był dziwny.
  - Dziwny to mało powiedziane!- powiedziałam i wzięłam dużego łyka piwa, które otworzyłam w międzyczasie.- Straciłam dziewictwo, spełniło się moje największe marzenie, zdradziłeś mnie z moją matką. W jakiś sposób związałam się z Zaynem, a za tydzień wyjeżdżam do niego do Londynu, na  dodatek mam brata.
  - My byliśmy twoim marzeniem? Do Londynu? Na stałe? - słowa wypływały z jego ust z prędkością światła. Dobrze, że nie powiedziałam mu o tym, czym zajmuje się Zayn.
  - Mój tata rozwodzi się teraz z Moniką. Tam otwiera chyba jakąś nową siedzibę czy coś.- Odczekałam chwilę i czując na sobie jego wzrok, który mówił tylko 'A pierwsze pytanie?', zdecydowałam się w końcu mu ulżyć.- Tak. Pamiętasz 8 urodziny Ani? Kiedy przyszłam do kuchni i twoja babcia powiedziała, że mam cudowne oczy? Takie same jak ty i wtedy stwierdziła, że będziemy idealną parą. Od tamtej pory nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim. Wyobrażałam sobie nas razem w kinie, na obiedzie u rodziców, na spacerze. Przecież godzinami ci się przyglądałam, kiedy byłeś w pobliżu. Nie mów, że nie widziałeś..
  - Dobrze wiesz, że byłem głupi. Nadal jestem. Nie wierzę, że to wszystko odbyło się w ten sposób. Nie wierzę, co ty ze mną robisz, spójrz tylko. Zachowywałem się jak kretyn, oświadczyłem ci się. Przez ostatnie dwa tygodnie się tak stoczyłem, że sama widzisz, jak reagują na mój widok. I nagle zjawiasz się ty i czuję się lepiej niż kiedykolwiek.
  - Też masz wrażenie, jakby minął rok a nie miesiąc? - zapytałam, szukając odpowiedzi w jego oczach, tak jakby same mogły przemówić. Po chwili Nico przyłożył swoje dłonie do twarzy i zaczął masować swoje skronie.
  - Czemu nasza historia nie może mieć happy endu jak wszystkie?
  - Dlatego, że to nie jest koniec.- powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu, wtulając się przy okazji w jego rękę.


~~~~~~~~

Chyba troszkę dorosłam. Moje uczucia się uspokoiły i troszkę ogarnęłam swoje pisanie. Napisałam trochę ze względu na Maddie, która w jakiś sposób przypomniała mi o tym fanfiction. Nie chciałam go zawieszać, ale wyszło, jak wyszło. Przeczytałam jeszcze raz wszystkie rozdziały i stwierdzam, że jest to okropne, ale nie zamierzam się poddać. Popracuję trochę nad historią, płynnością i może w przyszłości zmienię to i owo w poprzednich częściach (miejmy nadzieję, że wszystko, żeby dało się to w ogóle czytać).
Jeśli ktoś odwiedza jeszcze tego bloga, chciałabym go serdecznie zaprosić do moich innych dzieci tzn.:
Waity Katie , czyli po części, a może nawet w całości, historii mojej miłości. Nazwa nie została wzięta z kosmosu. Katie to moje wyimaginowane, wymarzone imię, a waity... Waity to po prostu oznaka, że nadal czekam. Moja miłość polega na czekaniu, a żeby sobie umilić ten czas, postanowiłam, że podzielę się ze światem moimi przeżyciami. Kto wie, może kiedyś stanę na ślubnym kobiercu i to też opiszę?
I swear I'm moving on † , czyli luźne opowiadania, eseje, przemyślenia a nawet wiersze. Wszystko, czego nie mogę podpiąć pod nic innego, a w jakiś sposób mi się podoba i chciałam się tym podzielić z ludźmi.

Zapraszam na wszystko i proszę, nie skreślajcie mnie, jeśli kolejny rozdział pojawi się za rok... Buziaki! xxx