- Zayn... Zayn. - Szeptałam starając się go obudzić. Tylko, dlaczego starałam się być cicho, skoro próbowałam go obudzić? Sięgnęłam po zegarek, żeby zobaczyć która godzina. Było chyba zbyt wcześnie żeby wstać. Wzięłam słuchawki i zaczęłam przesłuchiwać piosenki, które miałam w ulubionych. Oczywiście znajdował się tam prawie cały album 1D, ale nie miałam na nie dzisiaj ochoty. Chciałam coś spokojnego, coś wolnego. Mine Beyonce i Drake nadawał się wręcz idealnie. Nastawiłam powtarzanie jednego utworu i wpatrywałam się w twarz Zayna, który wydawał się uśmiechać przez sen.
All that I can think of is, we should get married
We should get married
Let's stop holding back on this and let's get carried away
Zaczęłam nucić i piosenka przestała wydawać mi się taka wolna, chociaż nadal nie miałam zamiaru jej zmienić. Wsłuchiwałam się w następne słowa, próbując nie rozumieć ich znaczenia. Po prostu żeby rozkoszować się ich brzmieniem. Wyciągnęłam z ucha słuchawkę, bo nie wygodnie mi się na niej leżało. Nagle Zayn otworzył oczy i wpatrując się w moje zaśpiewał razem z Drake' iem idealnie wpadając w rytm, nutę, punkt czy jak tam się na to mówi.
I know you think its funny that your ex is not a running back
but that nigga came running back
And you tell me that you're done with that
And i believe its true as long as you know who you belong to
- Gdzie wczoraj byłeś? - Momentalnie uśmiech zniknął z jego twarzy, a kiedy nie podjął próby by mi odpowiedzieć, kontynuowałam.- Jak wróciliśmy to ciebie nie było. Dzwoniłam. Nie odbierałeś...
- Dzisiaj nie odpuszczę cię na krok. Obiecuję. - Uśmiechnął się pokrzepiająco i leżeliśmy naprzeciw siebie wpatrując się w swoje twarze. Widziałam plamki w jego oczach, lekko pożółkłe białka od papierosów, każdą rzęsę, wygięty policzek na którym leżał. Nie przeszkadzało mi, że on też widzi każdą moją niedoskonałość. Chociaż w jego wypadku nie było mowy o niedoskonałościach. Wszystko.. Te oczy, usta, broda.. Tworzyły jednego idealnie niepowtarzalnego Zayna.
- Jesteś taki idealny..- Wyszeptałam gładząc go po policzku.
- To ty jesteś idealna.- Zamknął oczy i uśmiechnął się, jakby jakaś przyjemna myśl nawiedziła jego umysł. - Te 7 piegów na twoim nosie, kiedy się opalisz. Słodkie zmarszczki przy oczach, kiedy się śmiejesz. Iskierki w oczach, kiedy jesteś szczęśliwa. I łzy, kiedy jesteś smutna. Włosy, które co chwila przeczesujesz ręką. To wszystko...
Ciągle wpatrywałam się w jego zamknięte oczy. Nie wiem dlaczego, ale bałam się tego co zaraz powie. Żadne z nas się nie poruszało. Słychać było tylko nasze oddechy, które nałożyły się na siebie.
- To wszystko.. - Powtórzył, kładąc moją dłoń na swoim sercu. Cały czas przyciskając ją do swojego torsu, otworzył oczy. Czekoladowe źrenice błyszczały, jak nigdy dotąd. Nie jestem pewna, jak wygląda miłość w oczach, ale jeśli nie to mówiły jego oczy, to nie wiem co to było. Nagle do moich oczu napłynęły łzy i cały obraz zaczął mi się rozmywać. - To sprawia, że cię kocham.
- Zayn..
- Nie płacz księżniczko. Chcę cię uszczęśliwiać. Sprawiać, że się uśmiechasz.
- Zayn. - Przerwałam mu i wtuliłam się najmocniej, jak mogłam. Chciałam być najbliżej, jak się da. - Musisz mi obiecać.. Łał kolejne obietnice, ale obiecaj mi, że będziesz uważał na moje serce.
- A ty na moje.. - Przycisnął mnie jeszcze mocniej, tak, że mogę się założyć, że nie było tam miejsca nawet na najmniejszy atom. - Jestem twój. Jeśli myślisz, że powinniśmy się pobrać, przestanę się powstrzymywać i damy się ponieść.
***
- Jesteście słodcy aż do porzygu. - Skwitowała Paula, widząc, jak Zayn całuje czubek mojej głowy.
- A ty chyba trochę przesadzasz.
- Dobra jesteście kochani, ślicznie wyglądacie i nawet nie mam z tobą Zayn takiego problemu jak z Nico, ale zabrałeś mi ją. Na całe to 10 dni. - Zayn zmrużył oczy, ale nie jak to ludzie zazwyczaj mrużą, czyli ze złości, ale chyba się nad czymś zastanawiał. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, jakoś nas bronić, ale Zayn mi przerwał.
- Okej, dzisiaj jest twoja, ale wieczorem oddajesz mi ją gotową. Pasuje?
- Pasuje. - Odpowiedziała Paula, a ja stałam jak wmurowana. Czy oni właśnie się mną dzielą? To niemożliwe.
- Fajnie, że się dogadaliście.- Rzuciłam sarkastycznie i podeszłam bliżej Pauli. - Więc co mam robić, o pani?
Oboje wybuchli śmiechem, ale ja się powstrzymywałam, starając się zachować minę sługusa. Zayn pocałował mnie i odszedł jakby nigdy nic. Dziwne, bo już za nim tęskniłam. Pomimo tego, że temperatura była tutaj naprawdę wysoka, brakowało mi tego czegoś, co ogrzewało moje plecy. Tego 'rzepa', który się mnie uczepił i którego za cholerę nie chciałam ściągać.
- Pamiętasz Pablo? Chciał nam zrobić sesję w tym parku niedaleko. Zadzwonię do niego. - Powiedziała i wyjęła swojego Iphona, którego zresztą jej dałam parę tygodni temu. - Damian ostatnio dzwonił i pytał się co u nas. Podobno Nico.. Halo?
Dobrze, że Pablo odebrał, bo nie wiem czy chciałabym wiedzieć co Nico chciał albo robił, albo powiedział. Dobrze mi było z Zaynem. Nie ważne, że zastąpił Nico następnego dnia. Z obojgiem byłam szczęśliwa, ale Nico.. Chyba nie powinnam o nim myśleć. Powinnam starać się o nim zapomnieć, ale to nie jest łatwe. Codziennie dostawałam po 10 smsów od niego, wydzwaniał całymi dniami.. Nie odbierałam, to chyba oczywiste. Nagle usłyszałam swój dzwonek i zaczęłam przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu telefonu. Kiedy tylko zobaczyłam uśmiechniętą twarz Nico, zamarłam. nie wiedziałam czy powinnam odebrać, czy zignorować to. Jutro popołudniu wracamy i na 100% będę musiała się z nim spotkać. Nie z własnej inicjatywy, ale będę jeszcze parę dni w Polsce. Na pewno przyjdzie się ze mną spotkać.
Kiedy tylko dźwięki ustały, postanowiłam oddzwonić i zmierzyć się z..
- Już myślałem, że znowu nie odbierzesz.
- Nie zdążyłam. Nico, ja..
- Nic nie mów. To ja powinienem cię przeprosić. Nie wiem, co się wtedy stało u ciebie w domu, ale na pewno nie powinno się stać.
- Ja wcale nie chciałam cię przepraszać..
- Kocham cię i wiem, że ty też mnie kochasz.
- Tak, kocham cię, ale..
- To wróćmy do siebie. Wybaczę ci Zayna. Czułaś się zagubiona, a on to wykorzystał. Wpierdolę mu, jak tylko wrócicie. Przyjadę po ciebie.
- Nico, chyba cię popierdoliło. Nigdy nie wrócę do ciebie. Przespałeś się z moją matką! To nie jest normalne. I tylko spróbuj tknąć Zayna, a cię zabiję. Dorwę cię, gdziekolwiek będziesz, urwę ci jaja, powieszę przed ratuszem i kurwa zabiję.
- Karuś..
- Jakie Karuś? Nie Karusiaj mi tutaj. Wiesz, jak ja się czułam? Oświadczyłeś mi się i, kurwa zdradziłeś. Może wybaczyłabym ci jakąś laskę, może, ale nie moją matkę. Dobrze wiedziałeś, że jej nienawidzę, tak samo, jak nienawidzę teraz i ciebie. Napierdoliłam się tuż przed wyjazdem, Zayn musiał mnie prawie wnosić do autokaru, bo ja nie byłam w stanie iść. Cały czas płakałam, całą drogę do Włoch, aż nie miałam już sił i zemdlałam. Tak pieprzyłam się z nim. I wiesz co? To było jedno z lepszych bzykanek w moim życiu. On sprawił, że w końcu seks był też dla mnie przyjemnością. Nie to co ty. Od 15. roku życia trzymałam dziewictwo dla ciebie, a ty kiedy chciałeś po prostu mogłeś je zabrać. Zabrałeś i koniec. Może raz doszłam, ale zważywszy, że robiliśmy to po parę razy dziennie to słaby wynik.
- Karo proszę, daj..
- Nie Nico. Płaczę każdej nocy, budzę się o 2:30, o tej godzinie, kiedy obudziłam się tamtego dnia, kiedy bzykałeś moją matkę. I to Zayn mnie pociesza, przytula i mówi, że wszystko będzie dobrze. I jest dobrze. BEZ CIEBIE! Tak długo czekałam, aż mnie pokochasz. A miłość mojego życia cały czas przy mnie była. Zayn był przy mnie cały ten pieprzony czas. Nie ty.
Paula położyła dłoń na moim ramieniu, sprawiając, że jeszcze bardziej zachciało mi się płakać. Przytuliłam się do niej i zaczęłam łkać. To powinno być łatwiejsze, a ja nie powinnam już płakać. Wzięłam kilka głębokich oddechów i starałam wykrzywić usta w coś na kształt uśmiechu. Po chwili byłyśmy już w parku, gdzie rozkładało się studio. Trzy osoby rozkładały statywy do lamp, inne przenosiły ubrania i kosmetyczki z jednego miejsca na drugie, jeszcze inni rozplątywali jakieś kable.
- Ten Pablo..- Zrobiło mi się sucho w ustach. - Czy on to Pablo Faccinetto?
- No jakoś tak. Znasz go?
- Teraz już tak. To taki trochę bardzo dobry fotograf. Boże on chciał nam zrobić zdjęcia.
Zayn's pov
Siedzieliśmy już od godziny przy naszym stoliku. Jedynym na plaży. Pół dnia spędziłem przygotowując to. Myślałem, że wystarczy, że poustawiam parę świeczek, ale żeby zamknąć plażę? Musieliśmy być sami, czyli w cholerę musiałem się natrudzić, żeby wszystko załatwić. Na szczęście się udało i teraz Karo opowiada mi o jej sesji z jakimś Pablo. Wygląda ślicznie, cała promienieje i nie może przestać się uśmiechać.
- Ślicznie wyglądasz, panno Miszczak. - Powiedziałem i patrzyłem, jak spuszcza wzrok i się rumieni. Jest taka słodka. Tak delikatna.
- Jestem pod wrażeniem panie Malik. Musiało to pana kosztować sporo zachodu.
- Jesteś dla mnie strasznie ważna. Wiesz o tym? - Skinęła głową i napiła się wina. Poczekałem aż jej kieliszek wróci na stół i postanowiłem się przełamać. - Pamiętasz kiedy się spotkaliśmy u Bena? Pamiętasz moich kolegów? Ten z lokami to Harry, ten z żelkami to Niall, ten wkurzony to Liam i ostatni Lou.
Widziałem, że była zmieszana. Może zaskoczona albo nie wiem co. Miała normalny wyraz twarzy, nie uśmiechała się, ani nie wściekała. Po prostu wpatrywała się we mnie swoimi ślicznymi szarymi oczami.
- Czyli jesteś w One Direction? - Zapytała jak gdyby nigdy nic, wzruszając lekko ramionami.
- Karo, nigdy cię nie okłamałem. Nie chciałem po prostu żebyś ty miała jakieś problemy.
- Przecież wiem. -Powiedziała, biorąc kolejny łyk wina. - I tak cię kocham, o ile jeszcze mogę?
Kamień spadł mi z serca. Myślałem, że będzie zła, że będzie krzyczeć, wyzywać. Podszedłem do niej, chwyciłem jej rękę, podrywając ją tym samym do góry i przytuliłem. Wtuliła głowę w zgłębienie u podstawy mojej szyi i tak staliśmy, dopóki mój Iphone nie zaczął wibrować. Spojrzałem na wyświetlacz, upewniając się, że to Johny. Kierowca, który miał dopilnować, żebym nie spóźnił się na lot do Londynu.
- Kocham cię, panno Miszczak, ale muszę lecieć do Londynu. Muszę trochę popracować, odwiedzić rodziców i przygotować chłopaków na twój przyjazd.
- Czyli nie zobaczymy się dopóki nie przyjadę do Londynu?
- Jeśli będziesz chciała to przylecę. Wystarczy, że zadzwonisz. - Przycisnąłem ją jeszcze mocniej i udaliśmy się w stronę samochodu.
Patrzyłem, jak wchodzi po schodach do budynku. Byłem jednocześnie smutny i szczęśliwy. Zaakceptowała to, kim jestem i nadal mnie kocha. Tak się tego obawiałem, ale z tego co widzę nie było czego. Połowa dziewczyn na tym świecie zaczęłaby mnie ściskać i tym podobne, bo 'Zen Malik z ŁAN DAJREKSZYN!', druga połowa znienawidziłaby mnie za dwa lata oszustw. Karo zareagowała, jakbym po prostu powiedział jej, że zamiast białej koszulki kupiłem koszulę w granatowo zieloną kratę. To musiała być ta jedyna.
Karo's pov
Wysiadając z autokaru, zobaczyłam znajome BMW i Nico z wielkim bukietem białych i różowych róż. Dopiero teraz zaczyna mi poważnie doskwierać brak Zayna. Nawet ze świadomością, że jest TYM sławnym Malikiem poradziłam sobie zaskakująco szybko. Może dlatego, że od dłuższego czasu o tym myślałam i wręcz marzyłam, żeby nim był.
Cholera. Całą drogę spędziłam z Paulą i Damianem, który chyba faktycznie, tak jak mówił Zayn, lubi chłopców. Kiedy siedzieliśmy w Wenecji całą trójką ocenialiśmy facetów w skali od jeden do dziesięciu. I co najśmieszniejsze, Damian miał taki sam gust jak my. A ja byłam jedną z bardziej zrzędliwych, bo nikt nie był w stanie przyćmić urody Zayna. No może jeden czy dwóch gości, którzy mogli się z nim jakoś porównywać. Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie gorącego, włoskiego powietrza. Nawet o 21, kiedy wyjeżdżaliśmy z Wenecji było ciepło. Daniel znowu nie mógł po mnie przyjechać, ale teraz rozumiem jego wymówki. Dzisiaj środa, środek tygodnia, 10 rano, prawie środek dnia, a my za półtora tygodnia wyjeżdżamy i 'musi pozamykać wszystkie sprawy'. Dobrze, że ma wiele znajomości i ile tylko może przyspiesza rozwód z Moniką. Nie tym jednak powinnam się przejmować, raczej chłopakiem z różami, który był coraz bliżej. Na całe szczęście zamówiłam taksówkę, która właśnie wjeżdżała na parking. Kierowca wysiadł i od razu podszedł do mnie. Był to ten sam, który mnie tutaj przywiózł.
- Panna Miszczak? - Zapytał profesjonalnie, a ja obdarzyłam go słabym uśmiechem.
- Miło pana znowu widzieć. Pomógłby mi pan z bagażem? - Wskazałam na wielką walizkę i dwie torby podróżne. - Nie potrzebnie zrobiłam tyle zakupów w ostatnim dniu.
Taksówkarz uśmiechnął się i zaczął zanosić wszystko do bagażnika. W chwili, kiedy tylko odszedł, przy moim boku pojawił się Nico.
- Karo..- Nie zdążył nic więcej powiedzieć
- Wsadź sobie te róże w dupę. Nie chcę mi się z tobą gadać, patrzeć, więc spierdalaj. - Powiedziałam celowo odwracając wzrok i udając, że coś w moim telefonie jest o niebo ciekawsze od tego... ' spotkania'. Tak naprawdę serce biło mi jak oszalałe, ręce zaczęły się pocić, nie wiem czemu. To strach albo zdenerwowanie? Może. Zauważyłam, że taksówkarz uporał się z wszystkimi torbami, więc bez zbędnych ceregieli odwróciłam się na pięcie i udałam się w stronę taksówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz