sobota, 14 grudnia 2013

#07

WAŻNE!  Zmieniłam wiek Karo/Klaudyny. Od teraz ma 17 lat. :)

  - Klaudyna Miszczak!- krzyknął zdecydowanie za głośno jakiś pedał, który miał się mną opiekować na tych jebanych koloniach. Stałam z Paulą i Zaynem, ale tylko z nim gadałam. Upiliśmy się i tylko my rozumieliśmy siebie na wzajem. - Zayn Malik!
  - Po prostu Zayn. - szedł za mną i pomagał mi z moją torbą i wielkim miśkiem, którego zresztą dostałam od Nico. Na chuj ja go wzięłam ze sobą? To już było nie ważne. Oddam go jakiemuś dziecku, jak trochę wytrzeźwieję,
  - Dziecko ty jesteś pijana! Na litość boską! - raczej wszyscy już wiedzieli, że jestem pijana, tak samo, jak Zayn.
  - To jest moja dziewczyna i ja się nią zajmę. - wytrzeszczyłam oczy. Musiałam wyglądać mega zabawnie, bo wszyscy zaczęli chichotać pod nosami. Ale zaraz przestali, kiedy tylko nauczyciel zgromił ich lodowatym spojrzeniem.
  - Ty jesteś za nią odpowiedzialny. Jesteś dorosły, mam to w dupie. - Konkretny facet nie ma co. Zapłaciłam dwa tysiące za obóz w Lido Adriano, czyli razem z opieką, ale nie. Malik będzie się mną opiekował. Równie dobrze mogłam dać półtora tysiąca za normalny urlop.
  Wturlałam się na siedzenie pod oknem i klepnęłam siedzenie obok, dając znak Zaynowi żeby się dosiadł. Niby miałam siedzieć z Paulą, ale po jej minie przed autokarem stwierdziłam, że to nie będzie najlepszy pomysł. Kurwa, nic nie poradzę na to, że rozstałam się n Nico i postanowiłam się najebać. Wódka= spokój. Przynajmniej chwilowy. Zapominam o tym co złe, czyli w tym wypadku o Nico.
  - Mogę iść spać? - zapytałam i bez słowa rozgościłam się na jego kolanach. Wcale nie chciało mi się spać, ale musiałam się wypłakać i pomyśleć. No może nie wypłakać, chociaż na początku uroniłam 2-3 łzy, ale szybko się ogarnęłam. Nie mogę płakać przez takiego dupka. Czy to jest normalne, że zdradza się dziewczyny z ich matkami? Na pewno nie! Nie może być. Co mnie w ogóle podkusiło żeby z nim być. Wszyscy doskonale wiedzieli, że tak będzie. Piotrkowi też się kiedyś wymsknęło, że to się tak skończy. CHUJ!! Ja też wiedziałam, jaki jest Nico. W każde wakacje po 4-5 nowych dziewczyn. Wszystkie długonogie blondynki tak jak ja. Czy to naiwne, że miałam nadzieje, że zemną będzie inaczej? Myślałam, że mnie naprawdę kocha. Ten chłopak, jak mu tam było.. Mikołaj? Zresztą nieważne! Dwa tygodnie temu w sobotę, na mojej domówce pamiętam jak mi to powiedział. ' Nico na serio musi się w kimś zakochać, żeby z kimś być. Na razie musi się wyszaleć!' Cały czas słyszę te słowa. Ten pierścionek serio nic nie znaczył? Kurwa, jak się kogoś prosi o rękę to się chyba z nim jest. A jak się z nim jest to się go kocha, a jak się kurwa kogoś kocha to nie zdradza się go z jego matką!! Ja pierdole! Zayn głaskał mnie po głowie i rozmawiał z kimś, kto siedział obok. Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam przesłuchiwać swoją playliste.

***

  Obudziłam się dopiero w pustym autokarze. W uszach grało MI TO (!)  i od razu przypomniał mi się dzień, kiedy razem z Paulą słuchałyśmy tej piosenki. To było wtedy, kiedy pierwszy raz miałam okazję się z kimś bzyknąć. Dokładniej z Tomkiem. Oczywiście tego nie zrobiłam, która 14-latka myślała wtedy o seksie. Znaczy, żeby mieć to już za sobą. Na pewno nie ja. Paula powiedziała mi wtedy żeby wykorzystywać okazje, że trzeba korzystać z życia, bo mamy je tylko jedno.
  Tak też postanowiłam zrobić. Wybiegłam z autokaru, prawie spadając na twarz, kiedy potknęłam się o własne nogi na schodkach. Spojrzałam na zegarek. 16.00? Że co kurwa? Spałam prawie 10 godzin? W sumie jeśli odliczyć moje użalanie się nad sobą to na pewno mniej!
  - Zayn! - krzyknęłam do odwróconego do mnie tyłem chłopaka. Rozejrzałam się dookoła żeby zobaczyć czy nic nie jedzie. Pustka. Tylko wielkie budynki przypominające kule do kręgli, jakąś wieżę i wiele innych. Był też hotel i supermarket, a za moimi plecami słyszałam przejeżdżające samochody. Zapewne to autostrada. Dziwne miejsce. Niby jest tu wszystko, co potrzebne jest do dobrej zabawy, ale nie dałabym rady tutaj zostać na dłużej niż 1 noc.
  - Co się stało? - złapał mnie za przedramiona i spojrzał swoimi brązowymi oczyma w moje. Uspokajałam swój oddech, bo troszeczkę się nabiegałam, kiedy go szukałam, a on kontynuował: - Nie chciałem cię budzić na żadnym innym postoju. Jesteśmy już pod granicą włoską. Jakieś Villach czy jakoś tak.
  - Weź mnie..- tylko tyle zdołam wyszeptać zanim, jakaś ciężarówka mnie prawie nie potrąciła. - Chciałabym z tobą pogadać w cztery oczy. Tak żeby nikt nam nie przeszkadzał.
  - Dobra tam jest w miarę spokojnie. Jakieś bachory tam paliły, ale ktoś je przegonił i nikogo tam nie ma. - Wskazał na jakiegoś tira. Jak podeszliśmy bliżej okazało się, że jest tam jakby... Nie wiem jak to nazwać.. rów?, wgłębienie? W każdym bądź razie stała tam ławka i jakiś słomiany parasol.
  Zbliżałam się do Zayna tak wolno, jak tylko potrafiłam. Z takim tempem miałam okazję jeszcze się wycofać. Nawet nie przeanalizowałam 'za i przeciw', a już się chciałam z nim pieprzyć.
  - Ile jeszcze do końca postoju? - Stałam już tuż przy nim. Nasze twarze dzieliło tylko 20 centymetrów. Już słyszałam każdy jego oddech.
  - Emm.. 20 minut? Ale co..? - Nie zdążył już dokończyć, bo przycisnęłam swoje usta do jego. Chyba był zaskoczony takim obrotem spraw, bo dopiero po chwili jego wargi dołączyły do moich, przy okazji wkładając jego język do moich ust.
  - Dobra, zostawmy sobie grę wstępną na później. - Wymruczałam mu w usta i zaczęłam rozpinać jego rozporek. Nie wiem czy dobrze robiłam, ale kurwa sex w miejscu publicznym. To może być fajne. Malik od razu zaczął rozpinać moją koszulę. - Zayn, kurwa, nie mamy czasu.
  - Dobra, dobra dam radę. - Odwrócił mnie plecami do niego i lekko popchnął na stół, na którym przed chwilą siedziałam. - Na początku trochę zaboli..
  - Nie jestem dziewicą - Z trudem łapałam oddech, kiedy to mówiłam. Słyszałam, jak otwiera swój portfel, a potem szelest rozrywanej folii.
  - Kurwa.- Wysyczał przez zaciśnięte zęby, kiedy mocnym pchnięciem wypełnił mnie do samego końca. Gdyby nie fakt, że trzymał rękę na moich plecach, podniosłabym się. Nico nigdy nie był taki gwałtowny. No nie uprzedzał mnie, że 'Karo uwaga wchodzę', ale było jakoś inaczej. - Nie jesteś już tak zajebiście ciasna.
  Jego ruchy stawały się coraz mocniejsze i szybsze, ale takie jakby delikatniejsze. Kurwa trochę to przeczy samemu sobie, ale takie właśnie miałam wrażenie. Może po prostu nie chciał, żebym się rozmyśliła. Jęknęłam cicho, kiedy znalazł mój czuły punkt, a on znowu uderzył w to miejsce. Czułam i słyszałam, że oboje jesteśmy już blisko. Coraz bliżej i jeszcze bliżej i ta przyjemność rozlewająca się po całym moim ciele. Powoli traciłam władzę nad nogami, a Zayn cały czas kontynuował. Jęczałam jego imię, cały czas czując, że mój orgazm przybiera na sile. Po chwili poczułam, jak jego ciało opada na moje i oboje próbujemy opanować oddechy.
  - I co? - Spojrzałam na niego pytająco zapinając guzik w moich spodenkach. - Jak ci się podobało?
  - Nie było najgorzej... - Rzuciłam przez ramie idąc już w stronę autokaru. Nie przyznam się przecież, że to był najlepszy orgazm w moim życiu. Co on by wtedy pomyślał o Nico... Zaraz, zaraz... Nico to przyjebany gnojek. Na pewno należy mu się taka opinia. Zresztą dwa czy trzy razy zdarzyło mi się nie dojść, kiedy on mnie pieprzył. Wtedy myślałam, że się kochaliśmy, ale cóż... Teraz wiem, że to było zwykłe pierdolenie się.
 - Nie najgorzej? Ranisz skarbie. - Objął mnie w tali i wyszliśmy zza ciężarówki odsłaniając się tym samym temu zjebowi, który stał wkurwiony w drzwiach autokaru. Ups. Chyba czekali tylko na nas. No i co, nie mam zamiaru przyspieszać żeby byli szczęśliwi, że w końcu zacznie działać klimatyzacja. Co to to nie. Kiedy wchodziliśmy już po schodkach Zayn złapał mój nadgarstek, automatycznie mnie odwracając i wyszeptał: - To był najlepszy seks w moim życiu. 
  Na jego słowa moje policzki pokryły się szkarłatnym rumieńcem, a oczy chyba rozbłysły. Nie byłam pewna, bo nie zobaczę siebie, ale miałam nadzieję, że tak się stało. To co powiedział, było naprawdę miłe, tym bardziej, że zaliczył połowę lasek w mieście.
  - Tak to było naprawdę dobre.- Wyszeptałam po chwili, kiedy zajmowaliśmy swoje miejsca. Nie chciałam, żeby to się rozeszło, że już się jebaliśmy. W sumie to nikt prócz Zayna i Pauli nie wie, że byłam z Nico. I nikt oprócz Zayna nie wie, dlaczego już nie jesteśmy razem. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, żeby nie zauważył, że w moich oczach znów zbierają się łzy. Chyba nie tak prędko zapomnę o Nico. O ile w ogóle.
  - Dzięki, starałem się. -powiedział, odgarniając włosy z mojej twarzy. - Jak płaczesz to rozmazujesz się i widać ci na nosie takie malutkie piegi.
  Uśmiechnęłam się lekko i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. Nigdy przy nikim nie płakałam i nie chciałam żeby to Zayn był tą pierwszą osobą. Za bardzo narzekał, że Nico mnie zrani. Czemu ja mu nie uwierzyłam?

Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.
I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.

  Kochałam, kiedy śpiewał. Zawsze to było takie szczere. Jego głos strasznie przypominał głos Malika z 1D. Kiedyś nawet myślałam, że on nim naprawdę jest. Ogólnie zespołem zaczęłam się interesować, kiedy wydali Midnight Memories i wiem, że trudni by mu było pogodzić spotkanie się ze mną i wywiady, koncerty itd. Nie mógł przecież, siedzieć u mnie w pokoju do północy i następnego dnia udzielać wywiadu w Stanach. Musiałby mieć teleport, bo jedzie ze mną na kolonie, a Malik ma koncert w Paryżu za 3 dni. To muszą być dwie zupełnie inne osoby. Łączy ich wygląd, głos i nazwisko, a cała reszta ich różni. Dla directioners tyle by wystarczyło, ale ja wiem, że gdyby faktycznie tak było Zayn by mi powiedział, prawda?
  - Jesteś pewien, że nie jesteś TYM Zaynem? - Zapytałam, od razu kiedy skończył.

Zayn's POV

  Znowu mnie o to pyta. Za każdym razem, kiedy dla niej śpiewam. Chyba muszę przestać to robić.
  - Oczywiście, że nie. - Automatyczna odpowiedz? +100 do autentyczności. Chwila zawahania i zorientowała by się, że kłamię. - Jakbym nim był to leciałbym teraz na koncert w Paryżu, a nie z tobą na wakacje, słonko.
  Chwila zawahania i już wiem, że popełniłem błąd wspominając o Paryżu. Nie wiem jak, ale będę musiał się jakoś jej urwać. Do Paryża nie jest daleko. Ostatnio ledwo co zdążyłem na 1DDay, bo Hazza nalegał, żeby zrobić go w Stanach.
  - Skąd wiedziałeś, że koncert jest w Paryżu? - Na prawdę nienawidzę jej okłamywać, ale nie chce zniszczyć jej życia. W każdym innym państwie wszyscy mnie rozpoznają, zresztą tutaj w Polsce też parę razy dostałem po ryju, tylko za to, że 'wyglądam', jak ten 'pedał' z tego zespołu. Wolę nie myśleć co by mi się stało, gdyby ktoś się dowiedział, że faktycznie jestem 'tym pedałem'. - Zayn?
  - Karo, Karo, Karo. Nie jestem Zaynem. Znaczy jestem. - Uśmiechnąłem się do niej. W jakimś stopniu powiedziałem jej prawdę. Wiem, że będę musiał jej w końcu się przyznać, że okłamywałem ją od tych dwóch lat. Chciałem najpierw ją poderwać, a dopiero potem jej powiedzieć. Teraz odzyskałem szansę. Nie wiem, dlaczego wtedy zrobiłem tak, jak radził mi Hazza. Jak można być na tyle zjebanym i myśleć, że dziewczyna się w tobie zakocha, jeśli będziesz pieprzył wszystkie dupy na około. Nie powiem, że nie było fajnie, bo laski same wskakiwały mi do łóżka, ale nawet wtedy nie zapominałem o Karo. Od samego początku, odkąd ją poznałem w Monachium, wiedziałem, że to ona jest tą jedyną.


- Zayn, oddaj Niallerowi żelki.- Liam był nieźle wkurzony tym, że od 2 godzin musiał użerać się z całą naszą czwórką, bo Jenn zapomniała o naszym spotkaniu. Znaczy po ciuchy miałem przyjść tylko ja, ale cała reszta postanowiła mi towarzyszyć. Przynajmniej nie musiałem sam czekać na jakiegoś Bena..
- Hi beautiful- Chropowaty głos Hazzy wskazywał, że do pokoju weszła jakaś dziewczyna. Wszyscy odwróciliśmy się w stronę drzwi, żeby zobaczyć, jak wygląda przedmiot westchnień chłopaka. Dziewczyna stała zszokowana i przyglądała się nam, jakbyśmy co najmniej wjebali się do jej mieszkania. - Jak się masz?
- Ja przyszłam do Bena, nie muszę z tobą gadać. W ogóle nie powinno cię tu być, prawda? - Biegle, bez zająknięcia mówiła po angielsku, ale akcent ją zdradzał. Ślicznie wyglądała chociaż wyglądała na trochę młodszą od nas. No może w wieku Harrego.
 - Dobra stary, my się zmywamy, spotkamy się później. - Głos Lou wyrwał mnie z zamyślenia. Podniosłem rękę, żegnając się z nimi i zacząłem przyglądać się nieznajomej.
 - Więc jak się nazywasz?- Zapytałem, żeby wypełnić tą niezręczną ciszę.
 - Karo, a ty?
 - Zayn. Miło mi.


  Właśnie wtedy postanowiłem nauczyć się polskiego, przeprowadzić się tutaj i starać się ją zdobyć. Dragi trochę ułatwiły mi zbliżenie się do niej, ale wcale nie podobał mi się ten sposób. Kiedyś tylko podpalałem zioło, a teraz sprzedaje to gówno, chociaż na brak kasy narzekać nie mogę. Na dodatek jeszcze ona siedzi w tym gównie. Muszę z tym skończyć. A ona ze mną.

Karo's POV

  Wnieśliśmy swoje rzeczy do naszego tymczasowego domu. Mieszkanie miało 3 sypialnie, salon, łazienkę i kuchnie. W każdy pokój był dwuosobowy z czego w jednym były dwa łóżka, a w pozostałych dwór łóżka małżeńskie. Postanowiliśmy, że zamieszkamy w 4 Ja i Paula zajęłyśmy pokoje naprzeciwko siebie z łóżkami małżeńskimi, a Zayn z Damianem musieli spać w jednym pokoju. Na początku trochę marudzili, ale kiedy powiedziałyśmy, że nikt i tak nie będzie spał, dali za wygraną. Wszyscy mieliśmy jeden wspólny balkon, na którym od razu wszyscy się rozgościliśmy i każdy odpalił swojego papierosa. Dopiero tutaj zorientowałam się, że na ten dwutygodniowy wyjazd wzięłam 2 wagony papierosów i do tego jeszcze te, które kupił mi Zayn.
 - Karo, idziemy się przejść na plaże? - Jak się okazało Paula nie była na mnie zła. Po prostu na tej zbiórce była zdziwiona tym, że pozwalam przytulać się do siebie Zaynowi. Jeszcze nie powiedziałam jej co się stało, bo nie chciałam o tym mówić przy Zaynie. Pewnie znowu się rozpłaczę.
 - Pewnie chodźmy! - Wstałyśmy z miejsc i weszłyśmy do środka. Damian i Zayn nawet nie drgnęli.
  Jak się okazało, plaża była jeszcze bliżej niż się spodziewałam. Po wyjściu z budynku, skręciłyśmy w lewo i po 100 metrach już widziałyśmy plażę. Cały czas zastanawiałam się jak mam powiedzieć Pauli o tym co się dzisiaj stało. Na samą myśl o tym łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Na szczęście było już ciemno, więc Paula mogła tego nie zauważyć. Oby. Na moim ciele pojawiły się ciarki, kiedy zawiał mocniejszy wiatr. Opatuliłam się bluzą i usiadłam na piasku, patrząc się przed siebie.
  - Co się dzieje? - Zapytała, siadając obok mnie. Próbowałam zignorować to, ale zaraz dodała. - Skarbie widzę, że coś jest na rzeczy. Wiesz, że mi możesz powiedzieć.
  - Roz.. rozstałam się z Nico.. - Nie wytrzymałam i rozpłakałam się, jak małe dziecko. Z trudem łapałam powietrze.
  - Cii.. Spokojnie.- Uspakajała mnie Paula. Siedziałyśmy przytulone i powoli zaczynałam opowiadać jej co się wydarzyło w ciągu ostatnich 3 dni. Powiedziałam jej nawet o tym, że uprawiałam seks z Zaynem, a ona tylko siedziała i głaskała mnie po głowie. Za to właśnie ją kocham. Za to, że jest i, że mnie nie zdradzi. 
  Wróciłyśmy do mieszkania dopiero po 23. Zayn leżał na kanapie i oglądał jakiś włoski program, którego pewnie nie rozumiał. Minęłam go i szybko poszłam do swojego pokoju. Byłam strasznie zmęczona, więc sprawdziłam komórkę na której było 39 nieodebranych połączeń i tylko dwa smsy.

"Wszystko ok? Powiedz mi, że nie jebałaś się z tym zjebem. Jesteś moja i nie pozwolę ci odejść!" od Nico
i
"Widziałem nagranie z monitoringu. Tak mi przykro. Już napisałem pozew. Jak dojedziesz to zadzwoń do mnie" od taty.
  Napisałam do niego, że jestem padnięta i zadzwonię jutro rano.





~***~
Baaaardzoo was przepraszam, że tak długo. Dopiero komentarze @Jennifer19Alex dały mi takiego kopa i zabrałam się w sobie i zaczęłam kończyć to co udało mi się stworzyć. NA DODATEK WYŁĄCZYLI MI PRĄD I WYSZYSTKO CO NAPISAŁAM, NIESTETY ULEGŁO ZNISZCZENIU. fuck.
Musiałam, więc odtworzyć połowę rozdziału. Wcale niefajnie się pisze na telefonie.

wtorek, 19 listopada 2013

#06

  Stanęłam przed drzwiami, czekając aż któryś z moich łaskawych rodziców otworzy mi drzwi, bo nie chciało mi się szukać kluczy w torbie. Po dwóch minutach drzwi się uchyliły, lekko je pchnęłam i widziałam odchodzącego tatę. " Tak, mi też miło cię widzieć"- pomyślałam i weszłam do środka. Moje kontakty z rodzicami nigdy chyba nie były najlepsze. Żadnych czułości, dystans, żadnych kar ani problemów. Czasami myślę, że oni mają na mnie po prostu wyjebane. Można by było pomyśleć, że oni mnie wcale nie lubią, bo kochać przecież muszą, ale to chyba przez to, że matka ma dopiero 33 lata a ojciec 42 lata. Wpadli i czasami mam wrażenie, że się nawet nie kochają. Chociaż co ja mogę o nich wiedzieć. Odkąd pamiętam, nigdy nie spędziliśmy razem więcej niż 5 godzin. Tata zajęty swoją firmą, a mama nie wiadomo czym. Wiem o niej tylko tyle, że kiedyś była modelką dłoni? Kurwa jak można sprzedawać swoje dłonie.
 Jak zawsze przywitałam ich chłodnym "cześć" i zaczęłam wchodzić po schodach. Miałam ochotę zbiec z nich i wybiec z domu, żeby być teraz z Nico. Odzwyczaiłam się od spania samej. Ale już jutro znowu go zobaczę.
  - Klaudyna! - "Serio? Wołasz mnie, jak już jestem prawie w swoim pokoju?" pomyślałam, ale posłusznie zeszłam do niej.
  - Mamo. - Odpowiedziałam oficjalnie z dwóch powodów. Po pierwsze, nigdy mnie nie wychowywała. Miałam 3 niańki, które oczywiście siedziały ze mną tylko dla kasy, którą bulił ojciec. One zresztą też mnie zlewały. Ostatnia nawet kupowała mi szlugi, dopóki nie załatwiła w paru pobliskich sklepach, że "kupuję je dla niej". A po drugie, dobrze wiedziałam, jak tego nie znosiła.
  - Ja pierdole, tak trudno jest ci mówić mi po imieniu? Monika, to przerasta twoje możliwości? - Osiągnęłam cel. Fajnie się patrzy, jak na jej szyi pojawia się ta żyłka. Napina się tak bardzo, jakby miała zaraz pęknąć.
  - Chcesz żebym traktowała cię jak koleżankę? - Zapytałam ironicznie, ale ona chyba tego nie załapała i zrobiła minę typu "Heeeloł, raczej że tak!" - Co chcesz?
  - Jutro spędzimy razem miły dzień, bo wyjeżdżasz.
  - No to sobie spędzajcie, co mnie to może obchodzić? - Nie rozumiem tej kobiety. Zachowuje się jak typowy plastik. Czasami mam wrażenie, że jestem córką tylko taty, na pewno nie jej. To jest kurwa nie możliwe.
  - Wszyscy razem. Ty, ja i Daniel. Tak rodzinnie. - Kiedy mój uśmiech znikał, na jej twarzy pojawiał się ten wredny grymas, który uważała za miły uśmieszek.
  - Chyba sobie, kurwa, jaja robisz? - Krzyknęłam, nadal trawiąc jej słowa, które brzmiały tak obco znajomo. Wszystkie miłe słowa, które ona wypowiadała brzmiały obco. Nie pasowały do niej. Tak kurwa!, powinna się w ogóle nie odzywać. Byłoby idealnie. - Z całym szacunkiem Daniel, ale umówiłam się już z Nico, że spędzimy ten dzień razem. I nie pozwolę, żeby matka, och przepraszam MONIKA, to wszystko zjebała.
  - Karo, spokojnie.- Spojrzał na mnie znad swojego laptopa, a w jego oczach można było zobaczyć troskę i zmęczenie. W sumie to mu się nie dziwię. Jak można wytrzymać z taką kobietą 17 lat? Mógłby się z nią rozwieść.. - Niech on się do nas przyłączy. Daj się jej wykazać. - Ostatnie zdanie wyszeptał tak, żebym tylko ja słyszała. Kochałam tego wariata, który też nie lubił matki. To jedna z niewielu rzeczy, które nas łączyły, ale na tyle silna, że zawsze trzymaliśmy się razem. Ostatecznie wiedziałam, ile kosztuje go spotkanie z Nico. Oboje za sobą nie przepadali.
  - Dobra, a jak wrócę to wyjadę gdzieś z Nico. Może jakieś last minute? - Daniel skinął nieznacznie głową. Oczywiście wiedziałam, że się zgodzi. Byłby nawet gotowy wykupić nam obojgu wycieczki dookoła świata, byle tylko sprawić mi przyjemność. Albo żeby mieć święty spokój. Oczywiście mnie też stać na miesięczny pobyt na Majorce, ale po co mam wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze?
  - Więc..- Na całe szczęście zadzwonił mi telefon i gestem ręki uciszyłam, próbującą wytępić coś jeszcze od Daniela, matkę. Spojrzałam jeszcze na wyświetlacz, ale nie miałam zapisanego tego numeru.

 - Tak?
 - Siema Karo! Będzie jakaś opcja?
 - A kto pyta?
 - Nie poznajesz?
 - Mów, albo spadaj! - Co za debil, myśli że mi zależy żeby mu opchnąć zioło?
 - Piotrek.
 - Ile?
 - 3.
 - Za minutę pod moim domem.
 - Już prawie jesteśmy.
 - Ok.

  - Aaa.. Tato, bo ten Iphone się trochę zwiesza.- Uśmiechnęłam się do niego znacząco i od razu zrozumiał o co chodzi.
  - Jest jakiś nowy model Iphona? Nie słyszałem jeszcze o nim?
  - Teraz Xperia Z1. Wodoodporny i tak dalej. Będzie mi idealnie pasować do nowego Vaio i lustrzanki na wakacje, nie sądzisz?
  - Dziecko nie psesadzasz trochę?
  - Nie Daniel, nie "psesadzam". O nic więcej nie poproszę! Będziesz miał spokój! Please! - Oczywiście zgodził się już, jak powiedziałam, że Iphone się zwiesza, ale jak zawsze musieliśmy odstawić szopkę przed matką. Pół roku temu, kiedy robiłam remont w pokoju i wywaliłam przez przypadek pudła, które miały zmniejszyć moją garderobę, jak tylko się dowiedziała, że ma mniejszą zrobiła awanturę. Latały porcelanowe i szklane talerze, które swoją drogą bardzo lubiłam, nie wiedzieć czemu. Później tak samo było z ciuchami. Pojechałam z tatą do Monachium w interesach, oczywiście musiałam odwiedzić Bena, najlepszego stylistę w mieście i starego znajomego Daniela. Wróciłam więc z paroma walizkami nowych ciuchów, które miały pomniejszyć moją garderobę, ale Monika się zorientowała i kolejna afera.
  - Nie rozpieszczasz jej za bardzo? - Tak, jak myślałam, już była wkurwiona. Zazdrość ją zżerała, bo ona wolała wydawać swoje pieniądze na jakieś SPA albo wyjścia z koleżankami, tak samo głupimi jak ona. - To jest chyba za drogie, jak na siedemnastolatkę, nie sądzisz?
  - Weź już się nie kompromituj! Wszyscy wiemy, że ty i ja dostajemy takie same "kieszonkowe". Tylko, że ja nie chodzę do klubów i nie wydaje 5 stów jednej nocy. Nie licząc już, że psujesz telefony średnio dwa razy w roku. Wyobraź sobie, że iphony nie spadają z nieba.
  - Karo ma rację. Jutro pojedziemy do Sony Centre i dostaniesz co chcesz.- Wtrącił Daniel, nadal pochłonięty swoim laptopem lub tym co na nim ogląda.
  - W ogóle dlaczego mówisz na nią Karo? Daliśmy jej na imię Klaudyna- Tak kobieta, serio już nie miała się o co kłócić. Tylko ona mówiła do mnie Klaudyna. - Kurwa, wyda 10 tysięcy, ot tak, na tą gówniarę.- Wymamrotała pod nosem, myśląc chyba, że jej nie usłyszałam.
  - Zamknij ten pusty ryj! - Właśnie dlatego nigdy nie spędzamy razem czasu. - Odpierdol się ode mnie. Coś ci przeszkadza to idź do psychiatry, bo tylko on ci może pomóc. Wychodzę.- Krzyknęłam, wychodząc. Jedyne co miałam w głowie to wszystkie możliwe przekleństwa. Nienawidzę jej. Jeśli nie można nienawidzić matki, to właśnie łamię ten stereotyp. Jak można ją w ogóle lubić? Nie rozumiem Daniela. Nie jest jeszcze taki stary, mógłby ją zostawić. Jest przystojny, wysportowany i na dodatek ma pokaźną sumkę na koncie. No żyć, nie umierać.
  - Cześć skarbie! - Znowu ten oślizgły całus. Nienawidzę, jak ktoś się na mnie ślini. Nico jest wyjątkiem.
  - Dobra bez zbędnych głupich gadek. Dawaj kasę.
  - Klaudyna? Przecież miałaś iść do domu?- Nagle pojawił się Nico z butelką whisky. Trochę nieudolnie próbował ukryć zdziwienie. Tak, kurwa, wyszłam i co?
  - Miałam, ale nie jestem. I co z tego? - Chyba go trochę zatkało. Zaczął się nerwowo rozglądać. Nigdy się na niego nie wydarłam. Rzadko w ogóle coś do niego mówiłam, ale teraz byłam zła. Naprawdę wkurwiona.
  - Uuuu to jednak się wam nie ukł.. - Zaczął Piotrek, ale Nico przerwał mu, jakby nie interesowało go to, co tamten mówi. Zapewne miał to w dupie, ja tak samo.
  - Skarbie, chodź do domu. Musimy porozmawiać.
  - O czym tu rozmawiać. Chcę się po prostu najebać. - Wyrwałam z jego rąk butelkę Jack'a Daniels'a i zaczęłam ją odkręcać. W tym momencie żałowałam, że kupił akurat jego, bo nie łatwo piję się z butelki z takim "dziubkiem".- Kurwa.- Mruknęłam pod nosem i oddałam Nico butelkę, z zamiarem pójścia do sklepu po normalną wódkę.
  - Nie chcę się z tobą kłócić, więc chodź. - Teraz jego słowa zabrzmiały trochę poważniej. Wcale nie miałam zamiaru iść do domu i wysłuchiwać użalania się nad sobą mojej matki. Nico chyba ogarnął co jest na rzeczy, że nigdzie nie idę. Znaczy idę, Do sklepu po wódkę. - Ja pierdolę.- Mruknął, zarzucając mnie sobie na ramiona.
  - A co z moją trójką? - Zapytał wyraźnie rozbawiony. Rzuciłam mu prosto w twarz trzy samarki wypełnione zielonymi grudkami.
  - Możesz mnie już postawić? - To niesamowite, że byłam go z całej siły w plecy, a on nawet nie drgnął. Mam chłopaka mięśniaka. Och.. Przepraszam, narzeczonego. Jakby się o tym Daniel dowiedział.. Mielibyśmy, łagodnie mówiąc, przejebane.


***

   - No, gdzie jest ten gówniarz? - Moja matka jest naprawdę psychiczna. Nawet ojciec, który nie lubi Nico, zwyczajnie się nie odzywa, bo wie, że mógłby mnie zranić. Co zresztą napawało mnie jeszcze większą dumą i szacunkiem w stosunku do niego. Wczoraj też zachował się przyzwoicie, kiedy Nico wnosił mnie do mojego pokoju. Przyzwoicie... Chodzi o to, że nie zaczął wypytywać o zbędne szczegóły. Zapytał tylko czy wszystko okej i  skończył. Swoją drogą jestem wdzięczna , bo teraz Monika nie była w stanie zepsuć tego dnia. Długo rozmawialiśmy i to mi pomogło. Stay strong. - No, w końcu. - Zrozumiałam, że granatowe BMW zaparkowało pod naszym domem i siędząca w oknie od 10 minut Monika jest zadowolona.
  - Dzień dobry, cześć Karo.- Przywitał się Nico i ta debilka już stała w drzwiach wpatrzona w jego napięty biceps, kiedy podał rękę mojemu tacie. W pierwszej chwili myślałam, że się przewidziałam, ale nie. On się jej podobał. Wypięła cycki do przodu, cofnęła miednicę i głośno wypuściła powietrze. To kurwa, nie mogła być prawda! Ona chciała się jebać z Nico. Podniecił ją samym bicepsem/. Nie, nie, nie. Przesadzam. Nico jest atrakcyjny i to nawet bardzo, i może się nawet jej podoba, ale nie bzykała by się z nim. Nie zrobiłaby tego. Nie zrobiłaby tego ze względu na mnie. - Nico chodzisz na siłownię?
  - Nie, proszę pani. - Chyba nawet nie czuł się zakłopotany, bo odpowiedział automatycznie. Może nie wiedział o co jej chodzi. Biedaczek...
  - Och.. Wyglądasz, jakbyś ćwiczył codziennie. Jesteś bardzo, bardzo przystojny, jak na swój wiek. I mów mi po imieniu, skarbie. - Stałam w holu z otwartą buzią tak samo jak Daniel. Nie wierzyłam w to co ona teraz powiedziała. Może inne matki tak mówią do młodszych chłopców, ale nie ona. Ona jest zwykłą szmatą, z którą muszę spędzić dzisiejszy dzień. To zbyt długo. Ten dzień nie może być dobry. Już nie.

***

  Reszta dnia na szczęście nie była aż tak zła, jak myślałam, że będzie. Rzeczą oczywistą jest fakt, że moja matka nie dawała za wygraną i próbowała poderwać Nico, który nie odstępował mnie na krok. Najbardziej rozbawił mnie jej tekst. Coś w stylu " Klaudyna jest dziewicą i nie jest tak doświadczona jak ja." No kurwa. Jaka matka tak mówi? Po pierwsze mnie nie zna i nawet nie wie, że to właśnie Nico mnie rozdziewiczył tydzień temu. Po drugie nawet Daniel czuł się skrępowany. Kto by nie był. Oczywiście, jak to ja, wybuchłam głośnym śmiechem i chyba cała galeria nas słyszała. znaczy mnie. Zabawne jest to, że nadal się z tego śmieję mimo, że jestem na nią zła. Nie mówi się takich rzeczy, na dodatek w miejscu publicznym.
  - Ja się może już będę zbierał. -Oznajmił Nico trochę jeszcze zmieszany? Nie to chyba złe słowo.. Zawiedziony! Był zawiedziony, że siedzieliśmy z moimi rodzicami w salonie. Zaraz przy jego boku pojawiła się Monika z wypchniętymi cyckami. - Zobaczymy się jutro? Będę mógł odwieźć Karo na tą zbiórkę?
  - Musisz? - Zapytałam cicho i wtuliłam się w jego bok. Dopiero po chwili zorientowałam się, że zabrzmiało to trochę dwuznacznie, więc dodałam lekko zakłopotana. - Znaczy czy musisz iść
  - Nie Nico zostań jeśli chcesz. Daniel zaraz będzie musiał jechać do firmy a po co ty masz o 4 przyjeżdżać do nas skoro możemy jechać wszyscy razem. - Miałam nadzieję, że Daniel się zgodzi. Monika nie wypadła przekonująco, ale w dupie. Uściskałam Daniela, kiedy kiwnął głową i zabrałam Nico do siebie. Już nie chciałam się nim dzielić. Pierścionek na moim palcu mówił, że jestem jego. A on mój.
  - Nareszcie. - Tylko tyle zdołał wydusić z siebie Nico zanim pchnęłam go na łóżko i zaczęłam całować. Lekko musnęłam jego wargi swoimi, rozkoszując się ich delikatnością. Jego ciepły oddech na moim policzku. Dłonie zaciśnięte na moich pośladkach. To wszystko było takie idealne. - Kocham Cię.
 - Mhym..- Wydusiłam z siebie, nie odrywając od siebie naszych warg. Chciałam nacieszyć się tym ostatnim razem.
  - Boże Karo.- mrugnął Nico próbując nie wydać z siebie żadnych głośniejszych dźwięków. Ja zresztą tak samo. Potrzebowałam powietrza. Nie dopuszczałam do mojej wargi krwi, odkąd zakleszczyłam je pomiędzy moimi zębami. Moi rodzice w końcu nadal byli na dole. Przynajmniej moja matka.
  Po wszystkim położyliśmy się i usnęliśmy. Takie to trochę banalne.
 
'And I been waiting for this time to come around
But baby running after you is like chasing the clouds'*
 
   Obudził mnie wręcz idealny głos. Spojrzałam na neonowy zegar na ścianie. 2:34. Co Zayn chce ode mnie o tej godzinie? Przecież za godzinę będziemy na siebie skazani. Po 14 dniach będzie miał mnie dość, ale nie... Musi mnie budzić w środku nocy. Spojrzałam na ekran mojego nowiutkiego telefonu i upewniłam się, że miałam rację i to właśnie Zayn.


 - Em.. Zayn.. Zabić cię to mało.
 - Też Cię kocham skarbie! Jak Ci się podoba dzwonek?
 - Do końca życia mam ci dziękować, że zaśpiewałeś to dla mnie? - Zaczęłam rozglądać się po pokoju, bo nie wiedziałam, jak mogę z nim rozmawiać. Nico był bardzo zazdrosny o Zayna, ale nie było go u mnie w pokoju, więc mogłam swobodnie rozmawiać.
 - Tylko mnie kochaj.
 - Już cię kocham debilu! Co chciałeś?
 - Chciałem, żeby to mój głos cię obudził.
 - Jesteś niewiarygodny! - Zaśmiałam się cicho, ale po chwili, jakby echo rozeszło się po domu i usłyszałam inny śmiech. Na pewno nie cichy. Śmiech Moniki i zaraz potem głośnie 'Cii' Nico. Co oni u diabła robią razem o tej godzinie?
 - Spakowana? Ubrana? Wykąpana? Co jeszcze miałaś dzisiaj robić? W ogóle to po co myjesz się rano? Stęskniłem się za tobą.
 - Widzieliśmy się jakieś trzy dni temu.
 - Nie chodzi mi o to. Zazwyczaj byłaś sama, codziennie i mogliśmy pogadać. Od zeszłej soboty cały czas spędzasz z tym pedałem.
 - Zayn proszę.. - wyszeptałam i usłyszałam,jak ktoś zaczyna wchodzić po schodach.
 - Nie widzisz tego? Oddalasz się ode mnie. Kurwa, nigdy się tak nie czułem. Jestem tak cholernie zazdrosny, zły i nie wiem kurwa czemu szczęśliwy, bo ty jesteś szczęśliwa, ale wiem, że brakuje ci życia. Naszego prawdziwego życia. - Mówił mi to od tygodnia. Odkąd pierwszy raz zobaczył Nico, który właśnie stał w progu i włączał światło. - Nie mów mi, że on teraz u Ciebie jest? Karo? Skarbie?! Ja pierdole!
 - Przepraszam


  Przepraszam? Za co ja go kurwa przepraszam? Nico przyglądał mi się nieźle wkurwiony, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Nerwowo bawiłam się moimi palcami, jakbym coś zrobiła.
  - To był ten zjeb?
  - Wyobraź sobie, że on też cię nie lubi. Poza tym nie nazywaj go tak. - Wstałam i podeszłam do niego. Dopiero, kiedy dzieliły nas centymetry, odważyłam się podnieść na niego wzrok. W mój nos walła, jakby fala jakiegoś smrodu. To były perfumy. - Ale śmierdzisz..
  - Szlugami? Byłem zapalić, ale przeszkadza ci to? - Dopiero wtedy to zobaczyłam. Wielki, rozmazany ślad szminki tuż nad jego górną wargą. Wszystko się wyjaśniło. Te ohydne perfumy, czerwona szminka? No może różowa. Zresztą.. CHUJ MNIE TO OBCHODZI! Wiedziałam, że to była jej szminka. Chciałam przyjebać mu prosto w twarz. Jak mógł całować się z moją matką? Wzięłam głęboki oddech i weszłam do łazienki. Włączyłam radio i zamknęłam drzwi na klucz. Normalnie zostawiłabym otwarte, bo już nie raz myłam się przy Nico, ale teraz się jego brzydziłam.


  - Zayn? - Zadzwoniłam do niego, bo nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Z trudem powstrzymywałam się, żeby nie zacząć ryczeć. Pojedyńcze łzy już spływały mi po policzkach.
  - Co się stało?
  - Dasz radę być za 45 minut już na miejscu?
  - Dam. W sumie to już mogę wychodzić, ale co się dzieje?
  - Kup mi jeszcze dodatkowe 5 paczek szlugów, wiesz których i jakieś 2 setki. Jebniemy sobie.
  - Och Karo Karo... - westchnął i rozłączył się


  Zadzwoniłam jeszcze po taksówkę i wzięłam szybki prysznic. Ułożyłam włosy i owinięta ręcznikiem poszłam do garderoby założyć jakieś CIUCHY. 
  - Karo co się dzieje? - Siedział teraz na moim łóżku, chyba nie zdając sobie sprawy, że się zorientowałam, co się stało. Mógłby chociaż wytrzeć tą szminkę.
  - Trzymaj. - Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać, więc tylko podałam mu pierścionek, który mi podarował, a on odłożył na półkę obok. Mój telefon zadzwonił dając mi do zrozumienia, że taksówka już jest.
  - Możesz mu powiedzieć żeby do ciebie nie dzwonił, jak z tobą jestem? - Chwycił mnie mocno za ramię i pociągnął do siebie.
  - Puść mnie. - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby i wyrwałam mu się. Zaczęłam znosić moją walizkę, która ważyła chyba z tonę, więc szło mi to ofiarnie. Modliłam się, żeby nie spotkać po drodze Moniki. Wiedziałam, że Nico idzie za mną i próbuje mi pomóc z walizką, ale udało mi się samej dojść do drzwi i już po chwili kierowca wkładał moją walizkę do bagażnika. Odwróciłam i chwyciłam jego twarz w dłonie. Starłam resztę szminki z jego twarzy i powiedziałam przyciszonym głosem, cały czas powstrzymując się od płaczu: - Kocham Cię, kochałam. - Przyłożyłam usta do jego delikatnie je muskając i dodałam trochę pewniej: - Powiedz mojej matce, żeby nie malowała się jak macie zamiar się jeszcze lizać albo nie pokazuj mi się brudny... Naprawdę cię kochałam.
  Ostatnie słowo wypowiedziałam prawie bezgłośnie. Wbiegłam do taksówki i nie wytrzymałam. Płakałam, a raczej wyłam. Chciałam się zapaść pod ziemię, ale kierowca nie dawał mi spokoju. Uspokajał mnie, pytał co się stało...
 - Mój chłopak pieprzy się z moją matką! - Nie wiem czemu wykrzyczałam to, ale dał mi spokój, a mi jakby zrobiło się trochę lżej. Nie zmieniło to jednak faktu, że moje serce się rozpadło. Nie wiedziałam czy mam być silna i nic po sobie nie pokazać Zaynowi czy wręcz przeciwnie. Wiedziałam, że zaraz go zobaczę i na pewno nie powiem mu tego, tak dosadnie jak kierowcy, bo chyba by go zabił. Stanęliśmy na czerwonym i zauważyłam w lusterku granatowe BMW, a po mojej lewej stronie z jakiegoś bloku wychodził mój tata przytulający się z jakąś kobietą. Nazwałabym ją dziwką, ale to moja matka nią była. Daniel zasługiwał na kogoś normalnego. Ale czy ja nie zasługiwałam na szczęście? Dlaczego Nico? Kurwa! On mi się oświadczył przedwczoraj, a teraz pierdoli moją matkę? TO JEST KURWA CHORE!
 - Jesteśmy na miejscu. 56 złoty. - Drżącą ręką podałam mu całą stówę i kazałam się podwieźć w miejsce, gdzie czekał na mnie Zayn. Widziałam, że na parking wjeżdża Nico, więc szybko podbiegłam do Zayna i wtuliłam się w niego, a kierowca postawił walizkę przy nas. Było trochę po 3 więc byłam tylko ja, Zayn i Nico, który szedł w naszą stronę.
  - Zayn?
  - Tak skarbie? - Zapytał troskliwym głosem, nie wypuszczając mnie z uścisku.
  - Nie pozwól mu ze mną rozmawiać. - Znów zaczęłam płakać. Próbowałam się ogarnąć, ale nie mogłam. To chyba zrozumiałe, że cierpię.
  - Karo.. -powiedział błagalnym tonem Nico, na co dostał lewego sierpowego w nos.
  - Wy-pier-da-laj. Ona nie będzie przez ciebie płakać pedale. - Wycedził przez zęby Zayn. Stali bardzo blisko siebie. Jak podczas walk kogutów. Ale to Zayn miał przewagę: wzrostu i siły. Nico choćby chciał nigdy nie dorówna Zaynowi. Zayn jest mi wierny nawet, kiedy nie jesteśmy razem.
  - Klaudyna porozmawiajmy.- Błagał Nico. Po braku mojej reakcji zrozumiał, co jest na rzeczy. - Pogadamy, jak wrócisz. Zadzwoń do mnie, kiedy tylko chcesz. A ty tylko spróbuj ją dotknąć, to...
  - Dobra idź już pedale. Nikt cię tu nie chce.- Rozwścieczony Nico zaczął się wycofywać, a kiedy już wsiadł do samochodu Zayn wrócił do mnie i znowu przytulił. Staliśmy tak dobre 10 minut.
  - Napijmy się. - Zaproponowałam i chwilę później już ognista ciecz spływała w moim przełyku. Wyciągnęłam telefon i napisałam jeszcze sms'a do taty.

"Rozwiedź się z Moniką. Będziemy szczęśliwsi"

  Gdyby nie alkohol, nie napisałabym mu tego, ale już mi nie zależało. Nienawidziłam matki, Nico i zależało mi tylko na tym żeby Zayn się mną zajął. Co na całe szczęście zrobił, dając mi kolejną buteleczkę wódki i odpalając kolejnego papierosa.





* Jest to oczywiście solówka Zayna w Story of My Life, dla tych, którzy nie wiedzą.

sobota, 26 października 2013

#05

- Wyjeżdżasz? - zapytał Nico, wyciągając swoje długie nogi na moim łóżku. Przez ostatni tydzień widywaliśmy się codziennie. Wczoraj byłam nawet na uroczystym, niedzielnym obiedzie u niego w domu. Co swoją drogą nie było niczym dziwnym, bo jadałam tam już tysiące razy. Przyzwyczaiłam się do mojej nowej miłości. Całkiem zapomniałam, że jadę z Paulą do Włoch. Tak bardzo nie chcę się z nim rozstawać, ale wiem, że wszystko było ustalone już w kwietniu. Nie mogę zawieść Pauli, która teraz zaczyna kręcić z Damianem, co jest bardzo wkurwiające.
 - Muszę! Uwierz mi, że wcale nie podoba mi się to, że jadę tam bez Ciebie.- położyłam się obok niego, mając nadzieję, że jak zamknę oczy to wszystkie problemy same znikną.
 - Mi nie podoba się to, że jedziesz tam z Paulą i tym całym Zaynem. On serio musi jechać z wami?- To nawet słodkie, że jest tak zazdrosny, ale nie mówił nic innego od 2 godzin. Podniosłam wzrok z jego gołej klatki piersiowej na jego twarz, która po chwili też odwróciła się w moją stronę.
  - Skarbie! Błagam Cię, przestań już! Wyjeżdżam za dwa dni i nic tego nie zmieni. Jak wrócę to możemy jechać gdzieś razem. Tylko we dwoje, a teraz, jeśli pozwolisz, chciałabym się tobą nacieszyć, bo nie wiem jak wytrzymam te 14 dni bez Ciebie.- Zaciągnęłam się głośno powietrzem, próbując powstrzymać łzy, które już spływały po moich policzkach.
 - No dobrze mała, to co chciałabyś dzisiaj robić?    

     Uwielbiam zapach spalin i palonej gumy. Kojarzy mi się to z prędkością, przestrzenią, niesamowitą wolnością. Zawsze przyjeżdżałam na gokarty z tatą, ale tym razem chciałabym być tylko z Nico. Uzależnił mnie od siebie. Nie potrafię myśleć o czymkolwiek innym niż on, kiedy nie ma go w pobliżu.
 - Pani pojedzie osobno, bo nie chcę zrobić jej krzywdy na torze- Nico wydawał się zadowolony, że żart mu się udał i rozbawił Michała, pracownika toru. Nie wiedział jeszcze, że jestem tu co najmniej raz w tygodniu od jakiegoś roku.
 - Jestem pewien, że Klaudynie nic się nie stanie. Bardziej bym się obawiał o twoje zdrowie-  Po ripoście Michała na twarzy Nico pojawił się rumieniec, który sprawnie zamaskował przebiegłym uśmieszkiem.
  - Nico? -  Z trudem przekrzyczałam warkot silników, ale chłopak odwrócił się i mogłam patrzeć tylko w jego ciemne oczy, bo resztę twarzy zakrywał jego kask. - Kocham Cię, wiesz?  
   Widziałam jak w jego oczach pojawiają się, jakby iskierki radości, ale tylko przez sekundę, bo chwilę później z pełną gotowością, wsłuchiwałam się w komendy "startera" i obserwowałam zmieniające się światełka.
     Nie byliśmy na torze sami, więc rywalizacja nie ograniczała się tylko o pierwsze i drugie miejsce. Oczywiście, że chciałam wygrać, a pozostali kierowcy nie mogli porównywać się z moimi zdolnościami i znajomością toru. Prawie pobiłam tutejszy rekord. Jakiś Danio nadal był ode mnie lepszy o pół sekundy.
  Byłam druga, ale tylko dlatego, że pozwoliłam Nico siebie wyprzedzić. Siedziałam już mu na ogonie, ale ostatecznie byłam druga. Z wynikiem gorszym niż zazwyczaj, ale było cudownie.
  - I co teraz? Obiad? Na co masz ochotę?
  - Na ciebie! - Zbliżył usta do mojego ucha, tak że czułam jego każdy, gorący oddech. Przez ten tydzień robiliśmy to prawie codziennie. Przyjeżdżał po mnie albo do mnie. Ochrzciliśmy jego samochód, mój salon i pokój. To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe, a jednak. Spojrzałam się na mojego nieoficjalnego chłopaka, który uśmiechał się do siebie, będąc zadowolonym z wyniku jaki osiągnął. Tak bardzo chciałam z nim być szczęśliwa. Wszystko wskazywało, że tak będzie. Tak było!! Lepiej byłoby, gdybyśmy oficjalnie byli ze sobą. Nie mówię o związku na facebook'u ani proszeniu o chodzenie. Mógłby przedstawić mnie, jako swoją dziewczynę albo chociażby wspomnieć o tym w rozmowie, żebym czuła się pewna, żeby wszystko było jasne.
  - To jedźmy do ciebie, i tam zrobimy obiad. - Udawałam, że nie usłyszałam tego co powiedział. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do wyjścia żegnając się z Michałem i Martą w recepcji.
  - Karo, wiem, że też tego chcesz. Nie oszukujmy się. Czeka nas dwu tygodniowa przerwa. Dwa tygodnie bez seksu, rozumiesz? - Gadał, jak pojebany. Przecież dobrze wiedziałam, że tak będzie, przynajmniej w moim wypadku. Co do niego miałam tylko taką nadzieję. Wcale nie byłam tego pewna.
  - Skąd wiesz, że bez seksu? - Po chwili zaczęłam żałować, że to powiedziałam. Chciałam wzbudzić w nim zazdrość, ale nie aż taką. Mocno ścisnął mój nadgarstek, czułam  krew przestającą krążyć w mojej dłoni. To naprawdę bolało.
  - Nawet tak, kurwa, nie mów! - wycedził przez zęby, akcentując każde słowo.
  - Nico - Mój głos był cichszy od szeptu. On zawsze był wybuchowy i agresywny, ale nigdy w stosunku do mnie. Nigdy dla żadnej dziewczyny. Bałam się go.
  - Nigdzie nie jedziesz! Nigdzie kurwa nie pojedziesz! - Jego uścisk ani na chwilę nie stracił kontroli nade mną. - Nikt nie będzie pierdolił mojej dziewczyny! Jesteś tylko moja!
  - Nico, to boli.-  Powiedziałam trochę głośniej niż wcześniej i jego uścisk się rozluźnił. - Nikt nie będzie mnie pierdolił.
  - Wiem! Nie pozwolę na to.- Pociągnął mnie w stronę auta, ale nawet na mnie nie spojrzał. Cały był zamyślony i zły. Potwornie zły! Był o mnie zazdrosny, ale to co godzinę temu by mnie ucieszyło, teraz sprawiało, że się go jeszcze bardziej bałam. Siedziałam spokojnie wpatrując się w zmieniające się obrazy za oknem. Wiedziałam, że Nico nie jest teraz w stanie, żeby rozmawiać, a jego oczy mogłyby zabić.
  Droga minęła szybko i nawet się cieszyłam, że wyjdziemy w końcu na otwartą przestrzeń. Przez ostatnie 10 minut rozmyślałam tylko i wyłącznie o tym co się przed chwilą wydarzyło. Nazwał mnie swoją dziewczyną, prawie złamał mi rękę, nazwał mnie swoją dziewczyną. Kiedy tylko wysiedliśmy, odważyłam się na niego spojrzeć. Nie wyglądał już tak groźnie, chociaż nadal nie był w całości ze mną.
  - Nico, ja przepraszam. Ja nie chciałam tego powiedzieć. - Zrobiłam pauzę zastanawiając się czy powiedzieć mu to co od tygodnia wydawało mi się oczywiste. - Kocham cię.
  - Yhymmm..- Przeszedł obok mnie nadal nieobecny. Pewnie nie zwrócił uwagi na to co powiedziałam. Chwyciłam go za ramię zmuszając do spojrzenia na mnie. Oczywiście od razu poczułam, jak jego mięśnie się napinają, jakby był gotowy żeby mnie zaraz uderzyć.
  - KOCHAM CIĘ! Rozumiesz? - Wykrzyczałam, pozbywając się wszystkich barier i strachu, który towarzyszył mi jeszcze chwilę temu. Nico stał z szeroko otwartymi oczyma i przyglądał się kluczom, które trzymał w ręce.- Tak, może nie powinnam, ale kocham. Od tygodnia jeszcze bardziej i uwierz mi, że nikt nie dobierze mi się do majtek. Nikt oprócz ciebie, bo tylko ciebie kocham.
  - Karo..- Cicho westchnął i podniósł wzrok szukając mojego.- Ja.. Ja też cię kocham i boje się tego co czuje. Chcę cię mieć tylko dla siebie.
  - Przecież masz. Widuje się z tobą częściej niż z moimi rodzicami. Częściej niż z kimkolwiek innym. Zaufaj mi. - Zaplotłam nasze palce i wtuliłam twarz w jego klatkę, wsłuchując się w jego bicie serca.
  - Ufam ci. Nie ufam tylko tym wszystkim przyjebańcom, którzy nie wiedzą, że jesteś moja. Nie ufam Zaynowi.
  - Ale ja mu ufam. Gdyby naprawdę chciał mi coś zrobić albo ja bym chciała, już dawno by się to stało.- I znowu cały się spiął i wiedziałam, że trzeba skończyć ten temat. Nie chciałam się z nim kłócić, tym bardziej, że niedługo wyjeżdżam. - To teraz idźmy coś zjeść, bo umieram!

***

  - Zostaniesz? - Zapytał Nico wylegując się na kanapie. Wyglądał, jak bóg nieba i ziemi, ale musiałam wracać do domu. I tak spędziłam tutaj ostatnie trzy noce.
  - Nie, Nico. Wiesz jaka jest sytuacja. Muszę iść. - Zajebiście wyglądał z góry. Widać było jego bicepsy, kiedy wyciągnął ręce za głowę, odsłaniając przy tym włoski pod pępkiem, które wyglądały tak bardzo zachęcająco. - Nie rób tak!
  - Nie rób jak? Nie podoba ci się mój brzuch?- Podniósł koszulkę wyżej, sprawdzając moją silną wole, która niestety dawała sobie radę. Po chwili zrezygnowany ruszył w moją stronę.- Podwiozę cię. Nie będziesz mi chodziła o tej godzinie sama.
  Wyszłam na zewnątrz i pierwsze co to poczułam przyjazne uderzenie zimnego wiatru. Ostudził on trochę moje zapędy, bo coraz bardziej chciałam tu zostać. Spojrzałam w górę. Tam ktoś rozciągnął dywan pięknych gwiazd, tworząc różne konfiguracje, które jutro będą wyglądać tak samo. Wczoraj też były takie same, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie, jakie są piękne. Idealnie oddają to co się dzieje w moim życiu. Z dnia na dzień wyglądają coraz lepiej, bo chłodny wiatr [ Nico ] przegania wszystkie złe chmury, które mogłyby przeszkodzić mi w błyszczeniu.
  - Poczekaj chwilę, muszę jeszcze wejść na chwilę do mojego pokoju i zaraz też wychodzę. - Jak dobrze, że on nade mną czuwa, bo wróciłabym do domu całkiem rozmarzona i ogólnie zdołowana faktem, że będę musiała go zostawić na dwa tygodnie. Usłyszałam warkot silnika i za chwilę zza krzaków wyjechała ciemna A6. Mama Nico ma klasę, nawet taksówki muszą być określonych standardów. Samotna kobieta wychowująca dwójkę dzieci, a tak dobrze sobie radzi.
  - O cześć Karo!- Krzyknęła do mnie jeszcze za bardzo pijana, żeby zorientować się, że nie jest już na dyskotece.
  - Cześć Aga! - Nadal trochę niezręcznie czułam się mówiąc jej na ty, chociaż było to znacznie wygodniejsze niż "pani" czy "ciociu"
  - Teraz już wiem, czemu Nico nie mógł po mnie przyjechać. Nie zostajesz? - Starała się zachować równowagę, ale coś słabo jej to wychodziło. Pomogłam jej wejść do domu i położyłam ją na kanapie gdzie wcześniej leżałam z Nico. - Bawcie się dobrze, dzieci. Zawsze wiedziałam, że będziesz dobrą żoną dla mojego Nicosia.
  - Dobra, Aga, przyjadę za chwile, tylko odwiozę Karo, ok? - Pojawił się przy nas Nico i nie czekając na odpowiedź, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Zamknął drzwi i spojrzał mi w oczy. - Wiem, że nie może to za wcześnie, nie chce cię przytłoczyć ani nic... Ja.. No wiesz.. Po prostu..
  Szybko sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął małe, srebrne pudełeczko. Trzęsącymi się dłońmi otworzył je i pokazał mi jego zawartość. Podniosłam ręce do ust nie mogąc uwierzyć w to co widzę. On chce mi dać pierścionek. Platynowy pierścionek z kamieniami dookoła niego.
  - Mój boże..  Nico.. ale.. przecież.. - Nie potrafiłam skleić żadnego zdania. Nie mam nawet odpowiednich słów, jak bardzo byłam zaskoczona i szczęśliwa.
  - Kocham cię i chcę żeby wszyscy to wiedzieli. Zostań moją żoną, proszę.- Wsunął pierścionek na mój palec serdeczny, a ja stałam, jak wmurowana wpatrując się w jego oczy.- Jeśli nie żoną to obiecaj, że zgodzisz się zostać moją narzeczoną na parę lat. Później pomyślimy o ślubie.
  - Nico.. Tak bardzo cię kocham, wiesz o tym, ale.. ale ślub? Jesteśmy za młodzi.
  - Więc bądź moją narzeczoną. Chcę żeby każdy wiedział, że jesteś moja. - Złożyłam szybkiego całusa na jego ustach i zaczęłam przyglądać się mojej dłoni.- Od teraz nigdy go nie zdejmuj!
  - Kocham cię, ale jedźmy już, bo Monika będzie na mnie zła i jutro się nie zobaczymy.. - Jeszcze raz go pocałowałam tym razem dłużej. Nadal nie mogłam uwierzyć, że.. że mi się oświadczył? Kurwa. Jesteśmy zaręczeni! Ja mam tylko jebane 17 lat!!

poniedziałek, 16 września 2013

#04

- Karo będę potrzebował dzisiaj dwa gieta.- powiedział ni stąd ni zowąd Nico. Wychodziliśmy właśnie z Auchana, gdzie powinni nas zapisać na jakiejś czarnej liście. Nie dość, że zachowywaliśmy się jak dzieci to prawie rozbiliśmy parę butelek jakiegoś Burbona i powiedzmy, że nie wszystkie opakowania ciastek stały na półkach. Dowiedziałam się też, że żyłam w błędzie i Nico skończył osiemnaście lat w marcu. Jak się okazało Nie zdał drugiej klasy podstawówki. Rzecz jasna nie z własnej winy. Po prostu po rozwodzie jego rodziców, wyjechał z ojcem do Londynu, ale po roku wrócił do matki do Polski, bo 'tęsknił'.
 - Um.. Amfetaminy? - zapytałam jeszcze trochę zagubiona. Ciągle miałam przed oczami jego siedem lat wstecz. Był taki słodziutki. Spojrzałam na jego twarz, nie wyrażała żadnych uczuć. Och teraz też jest słodki. Zawsze będzie.
 - Tak wiem, że jestem idealny, ale nie musisz mi się tak przyglądać. - powiedział nonszalancko. Pocałował wierzch mojej dłoni i nie przestając patrzeć w moje oczy dodał:- Ludzie pomyślą, że jesteś naćpana.
 - Albo zakochana.- Jego ręka mocniej ścisnęła moją. Kurwa, kurwa, kurwa. Nie, na pewno tego nie powiedziałam na głos. Oczywiście, że powiedziałam. Nie ma co się oszukiwać. Tak, wolałabym tego nie mówić, ale się stało. Czułam, jak na moją twarz wślizguje się rumieniec. Czy ja właśnie wyznałam mu miłość? Może nie bezpośrednio, ale.. Ale pośrednio chyba tak.
 - Albo zakochana. - powtórzył ściszonym głosem, jakby nadal nad tym myślał. Nadal mocno ściskał moją dłoń. Musiałam szybko coś zrobić, bo zaraz mi ją zmiażdży. W ogóle to od kiedy idziemy, trzymając się za ręce? Przy nim moje zmysły jakoś słabną i wyostrzają na zmianę. Najgorsze jest to, że nie potrafię zapanować nad nimi.
 - Musiałabym jechać po towar, jeśli chcesz koniecznie dzisiaj.- Okej, zmiana tematu = ręka ocalona. Dobra jestem z matmy nie ma co. - Możesz mnie podrzucić na jakiś przystanek?
 - Po co? Nie pozwolę, żebyś tłukła się autobusami po fetę dla mnie... Podwiozę cię.
 - Nie, na serio. Dam sob..
 - Podwiozę Cię. - przerwał mi w pół zdania chyba podirytowany. Ciekawe o co mu chodziło. Nigdy nikogo nie podwoził nawet do głupiego sklepu. Chyba, że chciał wiedzieć skąd biorę.- I tak za nie długo zaczyna się ta twoja impreza.
  Nie było co protestować, bo decyzja została już podjęta. Zresztą i tak było mi to na rękę. Nie za bardzo lubię jeździć autobusami. Kiedy byliśmy już w samochodzie wyjęłam swój telefon i wybrałam numer do Zayna. Wyglądał zupełnie, jak Malik z 1D. Wygląda i się tak samo nazywa. Zbieg okoliczności. Znamy się już w cholerę czasu i na pewno by mi powiedział, że jest członkiem zespołu. Zresztą.. Gdyby nim był to nie byłby na każde moje zawołanie. Byłby idealnym chłopakiem, gdyby nie to, że pieprzy wszystkie laski dookoła. Byłby nawet lepszą partią niż Nico. Parę razy proponował mi, żebym z nim była, ale zawsze mu mówiłam, że mam już chłopaka. Kilka razy nawet wymieniłam imię Nico, jako mojego ukochanego. Może być zabawnie, jeśli Zayn coś wypali.

- Siema! - prawie krzyknęłam, kiedy tylko usłyszałam jego oddech w słuchawce.
- No cześć kotku!
- Obudziłam Cię?
- Nie. Nawet, jeśli byś mnie obudziła to nic. Na twój telefon czekam zawsze! - Och.. Dzisiaj chyba też będziemy musieli przeprowadzić rozmowę o " nas". - Dzwonisz po coś, czy stęskniłaś się za moim głosem?
 - Oczywiście, że się stęskniłam. Nie tylko za twoim głosem. -Nico przypatrywał się mi zaintrygowany. Pewnie oczekiwał konkretnej rozmowy: ile, gdzie, kiedy. Nie wiedział tylko,  jak trzeba załatwiać sprawy z Zaynem. Dzięki tym kotku, kochanie itd., dostawałam spore profity. Dzięki temu tyle zarabiałam. - Ale w sumie to może spotkalibyśmy się i zaopatrzyłbyś mnie w jakieś 10 sztuk fety?
 - Amfetamina powiadasz... Za ile będziesz?
 - 10 minut? - rozejrzałam się wokoło w potwierdzeniu tych słów. Zaraz musieliśmy skręcić więc pokazałam Nico ulicę. - Do zobaczenia skarbie!

- Tak gadasz ze swoim dilerem? - Miałam rację. Zbyt dużo filmów się wszyscy naoglądali i teraz mają zły obraz na dilerów. To wcale nie jest takie chłodne środowisko. Może Zayn nie mieszka w..., chwila, nawet nie wiem gdzie on mieszka, a znamy się już co najmniej 2 lata. Nawet jeśli specjalnie nigdy mi nie powiedział, gdzie mieszka, to miał jakiś powód, to dobry chłopak. Przy nim nigdy nie mogłam nic brać. Ewentualnie raz na ruski rok dał mi zapalić zielone, ale nic więcej. Po prostu dbał o mnie. Nadal dba. - Ja pierdole, ale speluna.
 - To tylko magazyn.- przewróciłam oczami i wysiadłam z samochodu. Faktycznie nie wyglądało tu za przyjaźnie. Dookoła szare kamienice, ludzie ubrani jak w krajach trzeciego świata, co jakieś 5 metrów można zauważyć pojedyncze kępki trawy, nawet w miejscu, gdzie była tabliczka "nie deptać trawników". Każde drzewo uwiązane sznurkami, na których wiszą podziurawione gacie albo czerwona bielizna rodem z sex shopu. Biedacy i dziwki. Dziwki i biedacy.
  Nico już stał za mną i całował w głowę. Wyglądaliśmy, jak z innej bajki. Młodzi, bogaci i zakochani. W końcu się do siebie przytulaliśmy, co nie? Zza rogu wyłonił się Zayn. Jak zwykle zastanawiałam się jak to jest, że on zakładając zwyczajną czerwoną koszulkę i czarnych spodniach wygląda tak.. idealnie? Typowy bad boy. Odsunęłam się na krok od Nico, kiedy Zayn podniósł głowę i zmierzył nas wzrokiem. Jego oczy, jak zwykle wyglądały, jakby zabijał jednym spojrzeniem, może nawet zabił czujność paru lasek, które przeleciał.
 - Wypiękniałaś.- lustrował mnie tym swoim zniewalającym wzrokiem, ale na mnie już tak bardzo nie działał.  Nie tak jak kiedyś.
 - Oh skarbie. Widzieliśmy się kilka dni temu. - złożyłam szybkiego buziaka na jego wydętych wargach. Lubił, kiedy się go całowało. Nie powiem, że ja nie lubiłam go całować. Na chwilę zapomniałam, że jest z nami Nico. Bez słowa ruszyłam za Zaynem do wielkich blaszanych drzwi, które były bramą do raju dla ćpunów, a dla nas bramą do kasy.
 - To ten twój chłopaczyna? - wręczył mi biały proszek i wziął ode mnie złożone banknoty. Schowaliśmy do kieszeni swoje podarki, bez żadnego liczenia czy sprawdzania. Ufaliśmy sobie jak nikt inny tutaj. - Wiesz, że mogę ci dać dużo więcej od niego?
 - Wiem. Ale ty też wiesz, że jednej rzeczy mi nie zapewnisz. Prawda?
 - Ugh.. Wierność. Karo, ile razy mam ci powtarzać, że to przeszłość? Wtedy się pogubiłem. - Wygięłam usta w półuśmiechu, bo naprawdę było mi go szkoda, starał się o mnie już od paru miesięcy. Przytuliłam go mocno, bo tego mu chyba brakowało. Po prostu zwykłego przytulenia, bez żadnego bzkania czy tym podobnych. - Tak bardzo nie chcę cię puścić...Jest dla ciebie dobry? Mogę go sprawdzić?
 - N..no okej. Tylko masz go nie bić ani nic. - Wyszłam zdębiała, nie wiedząc, co się zaraz stanie. Jak on chce go sprawdzić? Co wypyta go o wszystko tak, jak to ja robię w przypadku kolejnych Pauli? Nie wypytywałam się tylko Zayna. Byłam o nich tak strasznie zazdrosna. To był okres, kiedy myślałam, że straciłam przyjaciółkę i nie znajdę innego, lepszego kandydata na chłopaka.
 Ciepła dłoń trzymała mnie w tali, a druga otwierała przede mną drzwi. Nico stał tam, gdzie wcześniej opierając się o maskę. Kiedy tylko nas zobaczył zrobił krok w moją stronę, ale zatrzymał się, kiedy Zayn zaczął wpychać mi język do gardła, a ręce położył na moim tyłku. Dla niego to było normalne, dla mnie.. powiedzmy, że byłam przyzwyczajona, że Zayn zaczyna mnie całować. Zawsze mi się to podobało, ale Nico chyba nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Po tym, jak zamknął swoją otwartą ze zdziwienia buzię, w momencie znalazł się przy nas i wyjebał w twarz Zaynowi.
 - No proszę zdał mój test. - uśmiechnął się pod nosem sprawdzając ręką czy nie leci mu krew z nosa.
 - Jaki kurwa test? - spojrzał na mnie pytająco, ale zorientował się, że nie uzyska ode mnie odpowiedzi i przytulił mnie. - A ty przyjebie trzymaj te łapska z dala od jej pośladków.
 - Masz kurwa szczęście, że ona coś do ciebie czuje, bo byś już nie żył. Niewiarygodne, że woli ciebie.- zmierzył Nico wzrokiem i skierował się już do mnie: - Będę czekał.

- Możesz mi kurwa wytłumaczyć, co do cholery to było? - Chyba był zły. Nawet bardzo zły. Od 5 minut krzyczał na mnie, nie dając mi możliwości do wytłumaczenia mu czegokolwiek. - Nie... Karo nie płacz! Przepraszam! Słyszysz przepraszam!
 - N... no bbo o..on - wzięłam głęboki oddech, starając się opanować chociaż na tyle, żeby przestać się jąkać. - On od zawsze chce.. chce być ze mną.. Ale ja zawsze mówiłam, że mam chłopaka.. I..i.i jak on cię zobaczył to stwierdził, że to ty i chciał sprawdzić czy mnie naprawdę kochasz.
 - Co za przyjebana patologia. - Znów jego głos był zbyt głośny, ale zorientował się i zaczął już łagodniej. - Zawsze mu mówiłaś, że Cię kocham?
 - No..- Odetchnęłam parę razy i jeszcze raz przeanalizowałam to, co powiedział. Jego "kocham Cię" działało leczniczo na moje uszy. - Przee..Przepraszam.
 - Nie przepraszaj skarbie. To ja przepraszam, nie powinienem krzyczeć. Po raz kolejny uświadamiasz mi, że jesteś tylko moja. - westchnął i powtórzył -Tylko moja.

***

  Siedziałam wciśnięta w kanapę, pomiędzy żywo rozmawiającą Paulą i Damianem. Trzymałam w ręce kieliszek czerwonego wina, patrząc, jak spływa po ściankach, kiedy nim potrząsam. Nie to, że było nie dobre, ale nie chciałam się już nawalić, jak wczoraj. Nie miałam kaca, po prostu nie czułam się najlepiej. Siedzieliśmy na dupach już z dwie godziny non stop. Nie pozwoliłam nikomu palić w środku to chyba zrozumiałe. Chciało mi się palić, jak chuj, ale nie chciało mi się podnieść dupska z kanapy. Moje lenistwo doprowadza mnie czasem do szału. Jak można być tak leniwym, żeby nie palić. W końcu jednak przemogłam się i wstałam. Dużo mnie to kosztowało, ale doszłam "kaczym" krokiem do drzwi i już po chwili zaciągnęłam się nikotynowym dymem. "Kaczym" dlatego, że poślizgnęłam się w kuchni i przez szpagat, który zrobiłam bolały mnie pachwinki.
 - Dasz radę Karo! Wierzę w Ciebie. - Sama podnosiłam się na duchu, starając sobie wmówić, że dam radę dotrwać do końca imprezy bez snu. Byłam tak bardzo zmęczona. Nie wiem ile spałam poprzedniej nocy. Dwie, trzy godziny? Dla mnie to stosunkowo za mało. Zresztą wcale nie pamiętam, żebym spała.
  Powoli kończyłam palić. Większość mojej cennej nikotyny znikła w powietrzu, więc postanowiłam odpalić jeszcze jednego. A co! Kto bogatemu zabroni!? Z tym poradziłam sobie znacznie szybciej. Czułam w ustach ten chujowy posmak i nie chciało mi się już palić, więc weszłam do środka. Już w przedpokoju usłyszałam głośne krzyki, śmiechy hihy. Ough.. Chyba zaczynałam żałować, że nie spędzam tego wieczoru tylko z Paulą. Może byśmy wtedy chociaż zamieniły parę zdań. Teraz ona ślini się do Damiana, czasem próbując uwieść wzrokiem Nico, którego chyba to bawi, ale nie wiem. Chujowo.
  W salonie ogólnie nic się nie zmieniło. Teraz Paula siedziała już blisko Damiana, zajmując moje dotychczasowe miejsce. "Zajebiście" - pomyślałam i zaczęłam popychać Damiana żeby zrobił mi przejście, ale byłam zbyt zmęczona by się z nim długo siłować. Za mną Nico śmiał się z jakimś jego kumplem, którego spotkaliśmy w Auchanie. I który przyszedł na zaproszenie Nico. Nawet nie pamiętam, jak się nazywał, ale ok. Był u mnie w domu. Chuj z tym, że mógł być gwałcicielem, złodziejem albo mordercą.
 - Chodź tu. - Cóż za miłe uczucie, kiedy ktoś pozwala Ci usiąść na swoim kolanie lub jednym półdupkiem na fotelu, nie przestając się z Ciebie śmiać. Uśmiechnęłam się sztucznie i usiadłam na wskazanym przez niego miejscu. - Wiedziałem, że się skusisz. Zmęczona? - wyszeptał tuż nad moim uchem kiedy oparłam się o jego ramię i obserwowałam Paulę.
 - Troszkę. -Serio aż tak było to widać?
 - Chcesz, to idź się położyć. Ja tu będę wszystkiego pilnował. - poczułam, jak podnosi moje nogi i rzuca je na oparcie fotela, tak, że teraz siedziałam wtulona w niego całym ciałem. Nie tylko głową, jaki był mój zamysł.
 - Nie. Zostanę. Muszę przypilnować Pauli żeby mi nie ośliniła podłogi.- wykrzywiłam twarz po tych słowach. Może nie powinnam tak myśleć o swojej przyjaciółce, ale zostawiłam ją z nim, u mnie w domu, na parę godzin, a ona nadal gada tylko z nim. Wzięłam wielkiego łyka z mojego kieliszka, opróżniając go do końca.- Wiesz co? Wino wcale nie pomaga czuwać.
 - To nie pij już. Masz banana.- powiedział wręczając mi obranego banana i wrócił do rozmowy ze swoim kolegą. Mikołajem. Nawet ładne imię, ale nie on mnie teraz interesował. Raczej ten zapach. Tak cudownie pachniał Nico. Trochę tym męskim zapachem trochę perfumami. Tak, właśnie zapamiętałam jego zapach. Muszę przyznać, że można się zatopić/utopić w jego zapachu, uspokoić a nawet usnąć. Moje powieki robiły się coraz cięższe z każdym wdechem. Wiedziałam, że nie stanie się nic złego ani mi ani mojemu domowi, kiedy byłam otulona jego silnymi rękami.

***

- C.. coo się dzieje? - wymruczałam mając jeszcze zamknięte oczy. Chyba usnęłam. Chyba na pewno. Ktoś mnie niósł, ale nie byłam w stanie zareagować. Byłam tak bardzo śpiąca, zaspana i w ogóle, że choćby zmrużenie oczu było pojęciem wysoko abstrakcyjnym.
 - Śpij. Mikołaj już poszedł, Paula i Damian ogarniają butelki, a ja niosę Cię do pokoju. - Jego głos był jak miód na moje uszy, jego zapach nie pozwalał mi otworzyć oczu. Czułam się spokojna, bezpieczna i mega śpiąca. Po chwili moje pośladki spotkały się zimnym łóżkiem, które okazało się idealnym klimatyzatorem w ten upalny wieczór. - Na razie Karo.
 - Nie! Yhm.. Gdzie idziesz? - Miałam nadzieję, że zostanie. Dałam mu chwile na rozgryzienie tego co miałam na myśli, ale stwierdziłam, że lepiej po prostu każę mu zostać. Już po chwili leżał obok mnie i całował w kark. Kolejna noc z Nico. Pierwsza świadoma noc. Miałam tyle do przemyślenia, tyle się stało tego dnia, ale to już chyba nie najlepsza pora na takie przemyślenia. To była pora na przytulenie się do chłopaka mojego życia i uśnięcie w jego ramionach.

sobota, 14 września 2013

#03

- Spokojnie. Nic nie zrobiliśmy. - w jego włosie można było wyczuć zawód. Spojrzałam na niego wyczekująco. W końcu to chyba oczywiste, że chciałam się dowiedzieć, co się stało, dlaczego jestem ubrana w jego koszule i w ogóle dlaczego spędziłam noc, ewentualnie parę godzin w jego sypialni. - O piątej wszyscy się zebrali, ale ty nigdzie nie chciałaś iść, to zostałem z tobą jeszcze na domku. Usnęłaś to cię tu przywlokłem.
 Tak, to możliwe. To dlatego nie piję tak często. Potem to się tak kończy, że nie chce iść do domu i zgonuję w pewnym momencie. Teraz przynajmniej nie zezgonowałam, tylko usnęłam, jak byliśmy sami. To musiało być dla niego dziwnie krępujące, że dziewczyna usypia w jego towarzystwie. Czyli jedną kwestię miałam już jasną.
- A czemu jestem w twojej koszuli?- wydukałam i spojrzałam wprost w jego szare oczy. On przeciągnął się i położył obok mnie.
- To w sumie było zabawne, bo zacząłem się rozbierać i ty stwierdziłaś, że też się rozbierzesz. Zaczęłaś się awanturować, kiedy nie pozwalałem zdjąć ci koszulki, ale poszłaś na ugodę i założyłaś moją koszulę. - zaśmiał się gardłowo, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu. Odwróciłam się do niego tyłem, bo nie miałam odwagi nawet na niego patrzeć.
 - Przepraszam. - w tej sytuacji nie wystarczyłoby sorry. To jest dobre, jak się kogoś kopnie albo coś. Na pewno nie wtedy, kiedy odstawia się takie szopki u kogoś w domu.
- Mówiłaś, że tylko w mojej koszuli mogłabyś spać. - chyba próbował mi wcisnąć jakiś kit. Chociaż wiem, że w środku powtarzam sobie takie rzeczy. Tylko w środku, tylko w myślach. Może jednak to wszystko odpięło moją wewnętrzną blokadę i powiedziałam mu zbyt wiele. -  Nie wiedziałem, że masz tyle siły.
- Jak to? - zapytałam zdziwiona jego nagłą zmianą tematu. Myślałam, że będzie się nade mną pastwił i opowiadał albo wmawiał mi rzeczy z poprzedniego wieczora, a on prawi mi komplementy? Tak, to chyba można uznać za komplement.
- W nocy wtuliłaś się we mnie, ale rano... Rano nie wystarczyła ci kołdra i chciałaś mnie jeszcze udusić.- szybkim ruchem objął mnie w tali i pociągnął tak, że teraz opierałam się o jego brzuch. - Moja siłaczka.
  Na potwierdzenie tych słów usiadłam na nim i napięłam swój biceps, który jednak zasłaniała zbyt duża koszula. Wydęłam usta w geście niezadowolenia, no bo co mi pozostało? Zamiast mięśni pokazałam mu, że jego koszula jest na mnie za duża. Swoją drogą mogłabym budzić się codziennie w jego koszuli. Chwilę później leżałam już na plecach, a Nico zawisł nade mną. To wszystko było takie hoolywoodzkie, że aż niemożliwe. Jednak się działo, naprawdę! Jego szare oczy wpatrywały się w moje. Uporczywie starałam się nie odwrócić wzroku, ale nie byłam w stanie. Zamknęłam oczy nie wytrzymując presji. Lekko musnął moje usta na co uśmiechnęłam się radośnie. To takie romantyczne.
- Mogę?- jego słowa były cichsze niż szept. Prawie nieme. I co miałam zrobić? Kiwnąć głową? Przecież zderzyłabym się z jego czołem. Odezwać też się nie mogłam, bo bałam się, że mój poranny oddech go zniechęci. Ughh... I tak źle i tak nie dobrze. Dotknęłam jego karku i wpiłam się ustami w jego wargi. Poczułam ciężar jego ciała na sobie. Jego ręka swobodnie poruszała się w górę mojego uda. Jego usta zostawiały mokre ślady na mojej szyi. - Wiedziałem, że będziesz moja.
  Jego słowa odbiły się echem w mojej głowie. Nawet nie wiedział od jak dawna jestem jego. Wprawdzie tylko psychicznie, a teraz też fizycznie. W mojej głowie zaczęły rozbrzmiewać słowa piosenki:
You let me violate you
You let me desecrate you
You let me penetrate you
You let me complicate you
(Help me...)
 
 - P..proszę- wymamrotałam mu w usta, które znowu znajdowały się na moich. Nagle odsunął się ode mnie. Przerażenie, że to koniec nie dawało mi spokoju, ale na szczęście to nie był koniec. Nico sięgnął do swojego laptopa i w pokoju rozległa się ta piosenka. Closer- Nine Inch Nails. O mój boże. Czy on czyta mi w myślach? Przed chwilą o niej myślałam, a teraz, kiedy tylko pomyślałam co on mógłby mi zrobić... Za dużo książek, opowiadań i różnych filmików. Chuj z tym, mam w końcu 17 lat. To chyba normalne, że interesuje się seksem, co nie? Większość moich znajomych już dawno ma za sobą pierwszy raz.
 - Wczoraj całą noc mówiłaś o tej piosence. Przesłuchałem jej i chyba się nada. - powiedział, po czym przejechał językiem tuż za moim uchem. Och.. To było za wiele. Czułam jak po moim ciele przechodzą ciarki i rozlewa się pożądanie. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam tak intensywnego uczucia. - Wczoraj wyznałaś mi też, że zostawiłaś mi swoje dziewictwo - zarumieniłam się a on spuścił wzrok i przygryzł dolną wargę próbując powstrzymać śmiech.- Więc najwyższa pora żebym odebrał co moje.
  Otworzyłam szerzej oczy. On naprawdę mi to zrobi. Na prawdę chce " poczuć mnie od środka". Powoli zaczął rozpinać guziki koszuli, która okazała się jedynym materiałem na moim ciele. Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłam, ale teraz wszystkie moje zmysły skupiły się na chłopaku, który pieścił moje piersi. Ssał, ciągnął i gryzł, a jego druga ręka nieuchronnie zbliżała się do mojej cipki. E.L James nazwała to bardziej poetycko - zwieńczeniem ud, kobiecością; ale chyba nikt w tym momencie nie miział jej łechtaczki.
- Leż spokojnie.- zmusił mnie do rozłożenia ud tak, że teraz widziałam tylko jego ciemne rozczochrane włosy. Chwilę później czułam, jak jego język zatacza szybkie kółka, a jego palce wchodzą i wychodzą w moją pochwę. Babka na WDŻ nie mówiła, że to sprawia aż tyle przyjemności.- Widzę, że jesteś już przygotowana.
 Po paru minutach takich bezlitośnie przyjemnych tortur zaczęłam jakby tracić władzę nad moimi nogami. Czułam, że jakaś fala rozchodzi się po moim ciele unieruchamiając mnie. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle, a z mojego gardła wydobył się głośny jęk i ostatkiem sił wyszeptałam jego imię. Nico. Nagle poczułam ból w dole brzucha. To on. Już był we mnie, ale dzięki Bogu nie poruszał się. I tak to, że tam był, że wypełniał mnie, bolało, jak jasna cholera. Do moich oczy zaczęły napływać łzy.
  - Och... Ale ty jesteś kurewsko ciasna.- wymamrotał jakby do siebie i dopiero potem zwrócił się do mnie.- Wszystko ok? Boli?
  - Yhym..- Na nic więcej nie mógł liczyć. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.
  - Zaufaj mi.- po tych słowach zaczął się stopniowo poruszać. Widziałam, że stara się być delikatny, ale jedyne co czułam to ból. Żadnej przyjemności, tylko ogromny ból. Po moim policzku spływały pojedyncze łzy. Słyszałam, jak jego oddech przyśpiesza. Chyba był blisko, jego pchnięcia stawały się szybsze, mocniejsze i jakby głębsze. Bolało, jak nigdy dotąd, ale wiedziałam, że nie mogę mu tego zrobić. Musiał dojść. Zacisnęłam zęby i w myślach powtarzałam sobie, że wytrzymam.
 - Kurwa - wymamrotał zaciskając oczy jeszcze mocniej. Cały czas, kiedy mnie pieprzył nie spojrzał na mnie, żadnego pokrzepiającego spojrzenia, nawet przelotnego. Teraz położył się na moich piersiach i opanowywał oddech. - Kurwa, Karo.
  Po paru minutach leżenia w milczeniu Nico w końcu postanowił wyjąć ze mnie swojego chuja. Dziwne uczucie sprawiło, że na mojej twarzy znów pojawił się grymas bólu. Delikatnie dotknęłam jego twardego torsu, chcąc go z siebie zrzucić, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nie dam rady.
 - Um.. Nico. Podasz mi szlugi?- zapytałam nie pewnie. Tylko raz w życiu paliłam w tym domu. Jak byłam u siostry Nico'a- Ani- i nikogo nie było w domu. To chyba jakbym w ogóle tego nie robiła. Kiedy tylko Nico się podniósł, szybko zakryłam się kołdrą i zaczęłam skanować pokój w poszukiwaniu moich ubrań.
  - Karo, nie mów mi, że się wstydzisz. Wczoraj sam namawiałem cię żebyś coś na siebie włożyła, przed chwilą jebaliśmy się, a ty się zasłaniasz? - Uniósł do góry brew i pomógł mi odpalić swojego papierosa. Tak tego mi było trzeba. Czułam się, jak intruz. Nie tylko w tym domu, ale też w swoim ciele. Trochę jakbym faktycznie była puszczalska. Zajebiście. Jak zawsze, dopadają mnie wyrzuty sumienia.
 - Może jakieś śniadanie? - Nico właśnie wciągał na siebie dresy ucięte tuż nad kolanami.
 - Um.. W sumie, to ja już może pójdę. - również wciągnęłam na siebie majtki a później leginsy. "Ja pierdole! Skąd tyle krwi?" pomyślałam, ale szybko zdałam sobie sprawę, że to jeden z powodów dlaczego mnie tak bolał ten.. stosunek.
 - Nie! - opowiedział zdecydowanym tonem, który trochę zbił mnie z tropu. Jego wyraz twarzy zobojętniał i dodał już swoim niewzruszonym głosem: - Znaczy nie musisz iść.
 
***
 
- Tak mamo. Tak, dom jest cały, nikogo przecież nie zaprosiłam. Tak, tak. Przyjeżdża Paula i zamawiamy sobie pizze. Spokojnie. No na razie! Bawcie się dobrze. Do zobaczenia jutro. - Może
zostawienie mnie to nie był najlepszy pomysł w życiu moich rodziców, ale skoro wszystko pozamiatane to po co to roztrząsać? Było 10 po 12. Za jakieś pół godziny będzie tu Paula i jej to wszystko opowiem.
- Dobra Karo. Szybki prysznic? Co ty na to? Zawsze jest dobra pora na prysznic - Uwielbiam rozmawiać sama ze sobą. Po pierwsze rozmawiam z osobą tak samo pierdolniętą, a po drugie, jak coś usłyszę, to bardziej w to wierzę. Dlatego też minutę później stałam już pod prysznicem, rozkoszując się gorącą wodą i jakimś klasycznym brzmieniem. Rzecz jasna głowę miałam pełną myśli, chociaż starałam się im uciec, dogoniły mnie i teraz znów czuję jak ręce Nico poruszają się po moim ciele. Jego usta... Hmm.. Szybko się ogarniam, bo Paula przyjeżdża! Będzie imprezka, będzie imprezka. Moje ręce same z siebie zaczęły "taniec radości".
  Szybko wysuszyłam włosy i nałożyłam make-up. Nie wiem czemu ubieram się na końcu. Takie przyzwyczajenie. W tym dniu postawiłam na krótkie białe spodenki z wysokim stanem i morelową koszulkę, która sięgała połowy mojego tułowia. -Do tego białe, krótkie conversy i może kręcone włosy.
  - Idealnie.- Co u diabła..? No tak. Paula stała już w drzwiach z kanapką w ręce. - Po pierwsze zamyka się drzwi tłumoku. Po drugie nie masz żadnej dobrej szynki i musze jeść sam ser! - powiedziała oburzona. Tak, tylko ona może zrobić mi awanturę o to, że nie mam w domu takiej szynki, jaką ona aktualnie lubi.
  - I tak cię nie lubię- przytuliłam ją mocno do siebie i podłączyłam lokówkę do prądu.- Muszę Ci coś powiedzieć.
 - Yhym..?- Paula wpatrywała się we mnie wyczekująco i machała popędzająco ręką.
 - Zrobiłam to! - Zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o co mi chodzi.- No mam to już za sobą! Nowy etap? Dorosłe życie? - Nadal nic. Rozmawia się z nią jak z krową na granicy. - Nie jestem już dziewicą, tłumoku!
 - C...COOO?! - prawie zakrztusiła się nieprzełkniętym gryzem kanapki Z SAMYM SEREM! - Jak to? Kiedy? Gdzie? Z kim? 
 - Noo! Dzisiaj rano. W domu Nico'a. Z Nico! Rozumiesz?! Z Nico!- zaczęłyśmy skakać. Zawsze tak robiłyśmy, jeśli chodziło o chłopców. Oczywiście tych, którzy nam się podobali. 
 - Doszłaś? Jak było? Był delikatny? - Zawsze ciekawa Paula! TO jeden z powodów, dlaczego ją kocham! Jest jak siostra, której nigdy nie miałam. Bycie jedynaczką, jak wszystko ma swoje wady i zalety. Zalety są oczywiste: możesz więcej, bo rodzice chcą mieć ze mną dobre kontakty; mam wszystko: kasę, tony ciuchów, najnowsze gadżety itd. No, ale zawsze się jest samemu. Tylko ja i rodzice. A jak oni wyjeżdżają na swoje romantyczne weekendy to ten dom staje się jeszcze większy. Ale chyba nie powinnam przy Pauli tak odbiegać od tematu.
 - No w sumie to doszłam, ale jak mi robił minetkę. - zaczerwieniłam się, bo to Paula nigdy nie miała oporów przed tego typu rozmowami. Dla mnie to trochę krępujące.- No i delikatny był tylko na początku. Później bolało już tylko bardziej i bardziej. Ale chyba najważniejsze, że on doszedł, co nie?- zapytałam niepewnym głosem, bo kiedy to powiedziałam sama w to zwątpiłam. Paula kiwnęła znacząco głową i uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. - No i po wszystkim zapaliliśmy i jakieś 10 minut później uciekłam. Znaczy powiedziałam mu, że idę, ale nie odwiózł mnie ani nic.
 - I teraz pewnie myślisz czy uzna cię za puszczalską albo jak będzie się zachowywał przy tobie?- Chyba na pierwszy rzut oka widać, że się przyjaźnimy. Rozumiemy się bez słów, ale rozmawiamy dla formalności. Żeby ludzie nie uważali nas za dziwaczki.
 - Myślisz?
 - Nie! Oczywiście, że nie. Dobra.. Dawaj obiad i idziemy na dwór. Chwileczkę.. Czy tobie cycki urosły?
 - Ha ha ha! Bardzo śmieszne! - Czy zawsze musi mi to wypominać? Swoją drogą sama dobrze wiem, że cycki to nie jest to, co czyni mi wyjątkowo atrakcyjną. Na cycki nikogo nie wyrwę,  - A tobie zmalały? Nie. To nie zabrzmiało fajnie.
 - Debil! Co mi zrobisz do jedzenia? Damian do ciebie napisał.- krzyknęła, kiedy zaczęła bawić się moim iphonem. - Ei dasz mi tego iphona, jak sobie kupisz nowego?
 - Taaa, żydzie. Co napisał? - właśnie kończyłam modelować włosy. - Napisz mu żeby przyszedł na spaghetti. A jest Nico?
  - Ymm.. Damian będzie za 15 minut, a Nico nie ma. Ale wstawił jakąś piosenkę.. Czekaj. Closer? - Znów zrobiła tą swoją ciekawską minę.  - Pokazałaś mu idioto?
  - Nie słyszę cię. - Obie dobrze wiedziałyśmy, że słyszałam, ale nie chciałam. - Chodź mi pomóż, darmozjadzie.
  Uwielbiam z nią rozmawiać! Chociaż nasze rozmowy wyglądają tak jak ta.  
  Podsmażyłyśmy mięso i kiedy brałyśmy się za gotowanie makaronu, Damian już stał pod drzwiami. Chyba tylko on zawsze czekał aż mu otworzę.
 - Cześć ślicznotko! - wyściskał mnie i wycałował, jakbyśmy się nie widzieli od wieków. - Co tak ładnie pachnie?
  Chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do kuchni, gdzie Paula kucharzyła. Przynajmniej starała się.
 - Patrz, jak ona ładnie wygląda! - Stał trochę za blisko, ale kiedy objął mnie w talii i położył głowę na ramieniu, nie miałam serca kazać mu się odsunąć. No bo kurwa jak? "Ej Damian weź utrzymuj dystans?" "CO ty sobie kurwa wyobrażasz?" To nie w moim stylu. - Pasuje do tych garów.   
  - Ha ha ha. Nie licz na więcej. Tylko dzisiaj ci pomagam. Damian! Słyszałam, że robisz pyszne spaghetti.- Wręczyła mu drewnianą łyżkę, a on z niechęcią, ale zaczął gotować, opowiadając nam to, co się zdarzyło poprzedniego wieczoru. Pauli też to specjalnie nie zdziwiło, że mi się film urwał już w połowie ogniska. - To Klaudynko, dzisiaj kulturalnie winko? Tutaj?
 - W sumie. Zadzwonię do Daniela i zapytam się czy może przyjść tutaj parę osób. 
 - No, więc kto nam kupi? - zapytał z kuchni Damian. Ja już znałam odpowiedź. Było wiele osób, które mogły to dla nas zrobić, ale on był idealny.
 - Dobra, daj mi telefon. Ile osób będzie? Ile potrzebujemy wina?
 - No nie wiem. Ja, ty, Damian, Kuba, Norbert, jak się nazywa dziewczyna Kuby? - Ugh.. Paula chyba nie za bardzo przepadała za Natką, ale przynajmniej się stara. - Natalka! Ah no tak.
  Szybko zadzwoniłam do Daniela i jak zawsze uzyskałam zgodę. Oczywiście na piżama party bez alkoholu, papierosów i używek. Ja i takie rzeczy? Dajże spokój, mam tylko 17 lat. W życiu nawet piwa w ustach nie miałam.
 - To kto pojedzie do sklepu? - Damian właśnie podawał nam nasze talerze. Uciszyłam go podnosząc rękę do góry.
 
- Umm.. Cześć Nico.
- Cześć Karo. Jak się czujesz? Nadal jesteś obolała? - po tych słowach odwróciłam się od moich towarzyszy, bo na moich policzkach pojawił się znajomy rumieniec.
 - Wszystko dobrze, chociaż trochę ciężko mi się chodzi. Co dzisiaj robisz?
 - Wiesz co, nie do końca wiem. A co?
 - Robię małą domówkę, jak chcesz to wpadnij.
 - No przemyśle to. To..
 - I jeszcze mam prośbę! Moglibyśmy się spotkać i kupił byś wino i szlugi?- Szkoda, że mieszkam na takim odludziu gdzie są dwa sklepy w odległości kilometra od mojego domu. Na dodatek w tych sklepach nie mogę nic kupić. Po pierwsze Pauli nic nie sprzedają, a po drugie moja mama chodzi tam czasami na zakupy. O ile zbierze swoje 'idealne' dupsko i postanowi coś kupić.
  - Dobra, - odpowiedział trochę niechętnie.- Przyjadę po ciebie za pół godziny. Nara mała.
 
 - Karo, oczywiście wiesz, że się uśmiechasz do telefonu? - spiorunowałam ją wzrokiem. - Och przepraszam, odkąd gadałaś z Nico i macie się spotkać.
 - I..? Przeszkadza ci to? - Damian jakoś nie udzielał się od dłuższego czasu. Zaproponował, że odniesie nasze talerze i żadna z nas specjalnie nie protestowała.
 - Nie widzisz, że mu się podobasz? - powiedziała szeptem Paula, kiedy tylko Damian zniknął za drzwiami.- Ranisz go!
 - Sama dobrze wiesz, że to ty cały czas mówisz o Nico. Swoją drogą powinien już tu być.- Spojrzałam na zegarek i jak na zawołanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy jak poparzona, nie zwracając uwagi na ból, jaki sprawiał mi każdy ruch. - Zostańcie tu. Czujcie się jak u siebie itd.-
 - Cześć mała.- Wspięłam się na palce i złożyłam szybkiego buziaka na jego ustach. Jego dłoń powędrowała na moje pośladki.
 - Hej- Powiedziałam to tak cicho, że aż sama się zdziwiłam. - T..to przyjdziesz?
 - Ba! Nie mogła mnie ominąć impreza z winem.- chwycił mnie za rękę i zaprowadził do samochodu.
  Nico postanowił, że pojedziemy do sklepu w mieście, bo tutaj nawet wódka nie jest pierwszej jakości, co dopiero wino. Niestety po paru kilometrach stanęliśmy w korku. Nie byłam w stanie wymyśleć żadnego tematu do rozmowy.
 - Może posłuchamy jakiejś muzyki? - zaproponowałam na co Nico zaczął przerzucać stacje radiowe. Tylko na jednym nie było reklam. Chwilę później z głośników usłyszeliśmy " Otwieram wino ze swoją dziewczyną". Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Dobrze, że staliśmy, bo Nico po takim czymś na pewno spowodowałby jakiś wypadek.
 - Czasami im się udaje idealnie wpasować w moje życie.- powiedział i położył dłoń na moim kolanie. Nachyliłam się w jego stronę, a on patrzył się na mnie zaciekawiony, ale nie ruchomy.
 - No chodź tu bliżej.- Podniósł do góry jedną brew czekając na  dalszą część mojej wypowiedzi.- Tak, chcę cię pocałować. W podziękowaniu za wino. Chłopaku..
 - No. Od razu lepiej, dziewczyno! - Pochylił się i umożliwił mi tym samym dostęp do jego ust. Najchętniej usiadłabym mu wtedy na kolanach, ale po chwili i tak przerwały nam klaksony zdenerwowanych kierowców. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy chłopak położył rękę na mojej i zaczął nucić te same słowa, które nas tak rozbawiły. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mogłabym już tak zawsze.

czwartek, 12 września 2013

#02

 Dobrze wiem, że Nico podglądał, kiedy się przebierałam, ale nawet mnie to cieszy. Zrobiłabym dla niego wszystko. Chwilę zastanawiałam się, czy wszystko to dobre określenie i stwierdziłam, że tak. WSZYSTKO!
  - Masz!- podałam mu samarkę z białym proszkiem. Zastanowiłam się chwilę i dodałam- Może chcesz kreskę?
  Wiem, że jeśli się rozprowadza nie można zbyt dużo brać, ale muszę zatrzymać Nico u siebie. Jak najdłużej. Wysypałam zawartość woreczka na stolik i za pomocą karty rozdrobniłam grudki i zrobiłam dwie kreski. Wyjęłam z szuflady słomki i  podałam jedną chłopakowi. Widziałam, że toczy ze sobą wewnętrzną walkę, ale schował swój ekwipunek i odebrał ode mnie słomkę.
 - Ale mineta też jest moja.
 - Chyba śnisz, skarbie.- odpowiedziałam automatycznie.- Zostawię ją sobie na koniec.
  Uśmiechnął się pod nosem i pokazał ręką na stolik sugerując żebym pierwsza wciągnęła co moje. Postanowiłam podzielić to sobie na dwie dziurki i tak też zrobiłam. Dzięki temu będę się dzisiaj dobrze bawić i nie zezgonuję na dzisiejszym ognisku.
 Schodziliśmy po schodach, kiedy usłyszałam jakichś łomot. Odwróciłam się i zaczęłam się śmiać. Na twarzy Nico'a grymas spowodowany bólem stopniowo został zastąpiony szerokim uśmiechem. Oboje śmialiśmy się z tego, że wyjebał się na schodach. Nie mogłam wytrzymać, brzuch zaczął mnie boleć i z wrażenia usiadłam na podłodze.

***


-Ale ty masz zgrabny tyłeczek w tych leginsach.- komplement z ust Damiana? Nic nowego. Mogłabym z nim być. Nie mam tylko po co. I tak czasami zachowujemy się jakbyśmy byli parą. Jak nie znajdę sobie męża do 40 to powiem mu, że możemy się hajtnąć.
- Doprawdy? - wygięłam się , w tak zwaną ( przeze mnie), kaczkę, ale kiedy zauważyłam ich zdziwione twarze zorientowałam się, że powiedziałam mało powszechne słowo. Czyż to nie zabawne? No kurwa. Chłopcy narzekają, że otaczają je jakieś pieprzone plastiki, a jak trafi się jakaś mądrzejsza to wytrzeszcz oczu i mina w stylu "WTF?". - Chcesz się jeszcze pogapić czy przyniesiesz mi drinka? Nico polewa w środku.
  Usiadłam sobie na ławce obok ogniska, bo było mi zimno jak jasna cholera. Może dlatego, że w domku wtuliłam się w Damiana i geniusz mnie rozgrzał. Oczywiście jakąś godzinę temu myślałam, że mnie tutaj rozniesie. Zresztą Nico też nieźle przyjebał. Chodziliśmy razem w krzaki się wysikać. W końcu po co chodzić z dziewczynami, jak można iść z naćpanym chłopakiem? Na szczęście wykazał się szacunkiem i nie podglądał, oczywiście w przeciwieństwie do mnie.
- No co wy tu, kurwa, robicie? - wpadłam jak torpeda do wypełnionego dymem domku. Nie wiem, czemu oni zawsze palą tylko tutaj. Później wszystko jebie jak sam skurwysyn. Damian razem z Nico'iem zbierali naszą wódkę i szklanki. Chyba postanowili wyjść na zewnątrz. Podeszłam do Nico'a najbliżej jak się dało i spojrzałam na jego usta. Tak bardzo chciałam żeby mnie pocałował. Mój kochany. Mój jedyny.- Ja się tym zajmę kotku.- wyjęłam mu z ręki butelkę i wzięłam duży haust ognistej wody. Czułam, jak płyn rozgrzewa mnie od środka. Czułam drogę jaką przebywa w moim przełyku. Świat nagle zwolnił, jakby się zatrzymał na sekundę i później znowu wrócił do swojego normalnego tempa. Co do jasnej cholery? Jak na jakimś przyjebanym filmie. Postanawiam to zignorować. Nie wiem czy powinnam tak dużo pić po fecie. Szczerze pierwszy raz ją wzięłam. Tak to tylko rozprowadzam i obserwuję jak inni niszczą swoje życia. Ofiary losu. Przyjebańce.  Postanowiłam usadowić się na samym środku ławki a Damian i Nico zajęli miejsca obok mnie. Siedzieliśmy chwilę w ciszy i Nico podjął rozmowę ze mną. Nie wiadomo o czym. Mówił jak opętany ( pewnie taki jest, w końcu chyba wciągnął przynajmniej jeszcze jedną sztukę) a ja obserwowałam jak jego usta co chwilę się otwierają i zamykają. Spuściłam wzrok. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała miarowo. W jednej ręce trzymał swój kubek, a druga swobodnie leżała w pobliżu jego krocza. Usłyszałam w tle, że ktoś wołał Damiana. Może być źle. Wypiłam już dużo. Chyba nawet trochę za dużo, a końca nie widać. Zawsze po wódce mi trochę odbija. Staję się odważniejsza i nie mam żadnych granic. Przysunęłam się bliżej Nico'a.
 -  Mam ochotę zerżnąć cię w tych krzakach.- wyszeptał mi do ucha, a ja automatycznie złączyłam uda i mięśnie w podbrzuszu mi się zacisnęły. Tak, ja też tego chciałam. Chciałam tego i bałam się jednocześnie. Chwilę później siedziałam na nim okrakiem, całując go w usta.  Na chwilę jakbym wyszła z ciała zobaczyłam komizm tej sytuacji. Co ja sobie kurwa wyobrażam. Mój sen się spełnia, mogę swobodnie wplątywać palce w jego włosy, ale nie wiem co będzie później. Jutro pewnie powie, że niczego nie pamięta, że był najebany i naćpany. Bo w sumie był.
 - Umm. Ale tego nie zrobisz.- wyszeptałam mu w usta i przeniosłam się na moje poprzednie miejsce. Nico wydawał się trochę zdziwiony, ale uśmiechał się od ucha do ucha. Spuściłam wzrok na dłonie, które nerwowo splotłam. Skąd u mnie taka nieśmiałość?
- Wysyłasz sprzeczne sygnały Karo.. - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku i opanowując swój oddech.
- Jakie sygnały? - zobaczyłam dziwny błysk w przekrwionych oczach Damiana. Pomimo że dzięki takim osobą jak on, czyli jarających zielone, miałam kasę, to nie podobało mi się, że on też pali. No, bo mi na nim zależało. To nie to samo co Nico. On musiał brać, bo to był pretekst do widywania go prawie codziennie.
- Nieważne skarbie.- puściłam chłopakowi oczko i przysunęłam się do Nico robiąc mu więcej miejsca. - Zimno mi wiecie? Napiłabym się.
  Odłożyliśmy wszystko na bok i naszym celem stała się wódka! Jak typowi alkoholicy albo gimby. Najlepszym lekiem na zło - i nie tylko, całego świata jest wódka! Zimno Ci? - napij się! Masz doła?- napij się! Kupiłaś sobie nowe buty? - opij to!
- Lejemy do ust, bez przepoju.- skrzywili twarze. Co za cioty. - No tchórzu otwieraj! - odchyliłam głowę do tyłu i pokazałam tym cipeczką, jak to się robi. Poczułam, jakby wrzątek przepływał i wyżerał mój przełyk. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tym dziwnym uczuciem, kiedy alkohol wprowadza w tobie stan osłupienia, mroczki przed oczami i zaburzenia równowagi. Tak lubię być najebana. Uwielbiam to. Ale najwidoczniej moi kompani nie załapali o co chodzi, bo nadal nie wzięli ode mnie butelki. Wzięłam szybkiego łyka i ponownie napełniłam usta przeźroczystą, zimną cieczą. Pochyliłam się nad Damianem i zmusiłam go żeby mnie pocałował, a kiedy tylko rozchylił wargi wlałam mu trunek do ust. Połknął wszystko po czym pojawił się na jego twarzy grymas niezadowolenia i ta dziwna mina, kiedy łykasz wódkę. Nico patrzał na nas lekko zdziwiony i jakby zazdrosny, ale może mi się tylko wydawało. Było ciemno a na dodatek czułam, że jestem bardzo pijana.
- A mEhym... mhę.. A ja? - mamrotał pod nosem Nico. Zabawne, że pijany jest jeszcze słodszy, jednak nie myliłam się z tą zazdrością. - Też chcę tak!
- Ależ oczywiście, mój najdroższy! Dla ciebie wszystko!- rzuciłam się w jego stronę, ale jakimś cudem nie zauważyłam leżącego pomiędzy nami drewna i potknęłam się o nie upadając na ziemię. - Ja pierdole! Kto to tu postawił, do jasnej cholery?! Auaaa...
 Oczywiście, jakby inaczej wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Nawet grupa palaczy z wnętrza domku wyszła zobaczyć, jak otrzepuję korę i trawę z ubrania.
- Boże Karo.. hahah. coś ty... hahha- co za głąb z tego Damiana. Znaczy wiem, że to śmieszne, ale mnie strasznie boli. Mógłby okazać choćby odrobinę współczucia.
- Haha.. No chodź tu! Przytule, podmucham i nie będzie boleć. - Nico zaskoczył mnie swoją wrażliwością, nie ma co. Szybko wskoczyłam mu na kolana i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Czułam w nodze pulsujący ból, który starał się promieniować na coraz większym obszarze, ale szybko go powstrzymałam kończąc z Nico butelkę, w której była może ćwiartka. Zapaliliśmy jeszcze po szlugu i nagle usłyszeliśmy głośny huk. Spojrzałam w górę i ponad naszymi głowami rozbłysły fajerwerki. Piękne, kolorowe kropki przystrajały niebo jeden kolor po drugim sprawiając, że ta cudowna noc stała się jeszcze bardziej wyjątkowa. Jakby był sylwester. W ostatni dzień szkoły. Sylwester.

***

Boże! Czułam, jakby przebiegło po mnie stado bawołów. A po głowie przynajmniej dwa razy. Cholernie chciało mi się pić. Zresztą jak zwykle po takich imprezach. Nie miałam siły podnieść powiek, co dopiero się ruszyć. Jak z deszczu pod rynnę. Umieram z pragnienia, ale nie ruszę się po coś do picia, bo umieram leżąc. Było strasznie zimno. Postanowiłam sprawdzić możliwości mojego organizmu i skupiłam się na tym żeby po omacku znaleźć i naciągnąć na siebie kołdrę. Moja ręka ważyła tonę, ale udało mi się i już po chwili leżałam skulona w kokonie, jakim zawsze się opatulam. Przez chwilę zastanawiałam się, jak zareagowali moi rodzice, kiedy wróciłam do domu, bo oczywiście tego nie pamiętam, (ostatnie co pamiętam to fajerwerki i to, że piłam jak równa z równym z Nico i Damianem.) ale na szczęście przypominam sobie, że moi rodzice pojechali na weekend w góry i ominęło ich moje zapewne mało udolne wejście do domu. Zdając sobie sprawę, że wszystko jest okej, znowu usnęłam wtulając się w wielkiego miśka, który od zawsze służy mi jako Nico.

- Hej Karo?!- męski chropowaty głos wybudził mnie ze snu. Wcale nie byłam mu za to wdzięczna, ale kiedy usłyszałam też musującą tabletkę od razu otworzyłam oczy i przeszukałam pokój w poszukiwaniu szklanki. Dopiero po chwili zorientowałam się, że ściany nie są jak zwykle białe tylko szare, a w powietrzu zamiast zapachu nowych mebli wymieszanego z wanilią unosi się zapach brudnych ubrań, jaki zazwyczaj panuje u chłopców. Zamknęłam oczy i powiedziałam z przerażeniem i nadzieją - Damian? - Miałam ogromną nadzieję, że to właśnie u niego nocowałam, bo dobrze wiem, że podobam się Piotrkowi, ale nigdy nie miałam zamiaru dawać mu jakichkolwiek nadziei, a nocowanie u niego nawet pijana, sprawiłoby, że by się chłopaczyna napalił jeszcze bardziej.
- Nie, niestety nie...- O mój najsłodszy, najdroższy Jezusie! Nico! To on. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego przepraszająco, ale chyba nie podniosło go to na duchu. Wydawał się jakby był myślami gdzie indziej albo po prostu zastanawiał się co ma powiedzieć.
- Przepraszam.. Ja po prostu umm, miałam nadzieję, że jestem u Damiana..- powiedziałam patrząc się na dłonie. "Klaudyna, ogarnij się! Wcale nie pomagasz. Ani sobie ani jemu o ile myśli teraz, że wolisz Damiana" pomyślałam i kiedy podniósł swoje piękne, ale smutne oczy, postanowiłam kontynuować, tym razem jakbym przed kimś uciekała:- Znaczy, no bo wiesz jaki jest Piotrek i nigdy bym nie pomyślała, że spałabym u Ciebie i on się zawsze do mnie dostawia i w ogóle... Po prostu miałam nadzieję, że to nie Piotrek.
- Spokojnie, maleńka - na jego pojawił się uśmiech, ale jego oczy nie potwierdzały jego szczerości. Podał mi szklankę z aspiryną albo magnezem i ani na moment nie przestawał przyglądać mi się swoimi wielkimi szarymi oczami. Ja w tym czasie mogłam obserwować jego idealnie wyrzeźbione ciało. Nie wyglądał jak typowy paker ani nawet jak koleś, który spędza przynajmniej godzinę dziennie na siłowni, ale dla mnie wyglądał idealnie. Zdałam sobie  sprawę, że wpatruje się w niego już od dłuższej chwili, więc wbiłam wzrok w oplecione na szklance palce i zauważyłam że mam na sobie koszulę. Na dodatek Nico'a. Wystraszyłam się, kiedy uświadomiłam sobie co mogliśmy zrobić. Nie, to nie możliwe, obiecałam sobie, że będę pamiętać swój pierwszy raz. Nie chciałam żeby to się tak odbyło.
- Czy...- nawet nie miałam odwagi, żeby powiedzieć to na głos. Jestem taka beznadziejna. Już słyszę te plotki na osiedlu: "To ta Klaudyna, ale Karo bardziej pasuje do takiej puszczalskiej", "Napierdoliła się i poszła z Nico do niego, wiadomo co tam musiało się zdarzyć". Nico spojrzał na moją jego koszule i uśmiechnął się szelmowsko, jakby kręcąc z niedowierzaniem głową.