- Karo będę potrzebował dzisiaj dwa gieta.- powiedział ni stąd ni zowąd Nico. Wychodziliśmy właśnie z Auchana, gdzie powinni nas zapisać na jakiejś czarnej liście. Nie dość, że zachowywaliśmy się jak dzieci to prawie rozbiliśmy parę butelek jakiegoś Burbona i powiedzmy, że nie wszystkie opakowania ciastek stały na półkach. Dowiedziałam się też, że żyłam w błędzie i Nico skończył osiemnaście lat w marcu. Jak się okazało Nie zdał drugiej klasy podstawówki. Rzecz jasna nie z własnej winy. Po prostu po rozwodzie jego rodziców, wyjechał z ojcem do Londynu, ale po roku wrócił do matki do Polski, bo 'tęsknił'.
- Um.. Amfetaminy? - zapytałam jeszcze trochę zagubiona. Ciągle miałam przed oczami jego siedem lat wstecz. Był taki słodziutki. Spojrzałam na jego twarz, nie wyrażała żadnych uczuć. Och teraz też jest słodki. Zawsze będzie.
- Tak wiem, że jestem idealny, ale nie musisz mi się tak przyglądać. - powiedział nonszalancko. Pocałował wierzch mojej dłoni i nie przestając patrzeć w moje oczy dodał:- Ludzie pomyślą, że jesteś naćpana.
- Albo zakochana.- Jego ręka mocniej ścisnęła moją. Kurwa, kurwa, kurwa. Nie, na pewno tego nie powiedziałam na głos. Oczywiście, że powiedziałam. Nie ma co się oszukiwać. Tak, wolałabym tego nie mówić, ale się stało. Czułam, jak na moją twarz wślizguje się rumieniec. Czy ja właśnie wyznałam mu miłość? Może nie bezpośrednio, ale.. Ale pośrednio chyba tak.
- Albo zakochana. - powtórzył ściszonym głosem, jakby nadal nad tym myślał. Nadal mocno ściskał moją dłoń. Musiałam szybko coś zrobić, bo zaraz mi ją zmiażdży. W ogóle to od kiedy idziemy, trzymając się za ręce? Przy nim moje zmysły jakoś słabną i wyostrzają na zmianę. Najgorsze jest to, że nie potrafię zapanować nad nimi.
- Musiałabym jechać po towar, jeśli chcesz koniecznie dzisiaj.- Okej, zmiana tematu = ręka ocalona. Dobra jestem z matmy nie ma co. - Możesz mnie podrzucić na jakiś przystanek?
- Po co? Nie pozwolę, żebyś tłukła się autobusami po fetę dla mnie... Podwiozę cię.
- Nie, na serio. Dam sob..
- Podwiozę Cię. - przerwał mi w pół zdania chyba podirytowany. Ciekawe o co mu chodziło. Nigdy nikogo nie podwoził nawet do głupiego sklepu. Chyba, że chciał wiedzieć skąd biorę.- I tak za nie długo zaczyna się ta twoja impreza.
Nie było co protestować, bo decyzja została już podjęta. Zresztą i tak było mi to na rękę. Nie za bardzo lubię jeździć autobusami. Kiedy byliśmy już w samochodzie wyjęłam swój telefon i wybrałam numer do Zayna. Wyglądał zupełnie, jak Malik z 1D. Wygląda i się tak samo nazywa. Zbieg okoliczności. Znamy się już w cholerę czasu i na pewno by mi powiedział, że jest członkiem zespołu. Zresztą.. Gdyby nim był to nie byłby na każde moje zawołanie. Byłby idealnym chłopakiem, gdyby nie to, że pieprzy wszystkie laski dookoła. Byłby nawet lepszą partią niż Nico. Parę razy proponował mi, żebym z nim była, ale zawsze mu mówiłam, że mam już chłopaka. Kilka razy nawet wymieniłam imię Nico, jako mojego ukochanego. Może być zabawnie, jeśli Zayn coś wypali.
- Siema! - prawie krzyknęłam, kiedy tylko usłyszałam jego oddech w słuchawce.
- No cześć kotku!
- Obudziłam Cię?
- Nie. Nawet, jeśli byś mnie obudziła to nic. Na twój telefon czekam zawsze! - Och.. Dzisiaj chyba też będziemy musieli przeprowadzić rozmowę o " nas". - Dzwonisz po coś, czy stęskniłaś się za moim głosem?
- Oczywiście, że się stęskniłam. Nie tylko za twoim głosem. -Nico przypatrywał się mi zaintrygowany. Pewnie oczekiwał konkretnej rozmowy: ile, gdzie, kiedy. Nie wiedział tylko, jak trzeba załatwiać sprawy z Zaynem. Dzięki tym kotku, kochanie itd., dostawałam spore profity. Dzięki temu tyle zarabiałam. - Ale w sumie to może spotkalibyśmy się i zaopatrzyłbyś mnie w jakieś 10 sztuk fety?
- Amfetamina powiadasz... Za ile będziesz?
- 10 minut? - rozejrzałam się wokoło w potwierdzeniu tych słów. Zaraz musieliśmy skręcić więc pokazałam Nico ulicę. - Do zobaczenia skarbie!
- Tak gadasz ze swoim dilerem? - Miałam rację. Zbyt dużo filmów się wszyscy naoglądali i teraz mają zły obraz na dilerów. To wcale nie jest takie chłodne środowisko. Może Zayn nie mieszka w..., chwila, nawet nie wiem gdzie on mieszka, a znamy się już co najmniej 2 lata. Nawet jeśli specjalnie nigdy mi nie powiedział, gdzie mieszka, to miał jakiś powód, to dobry chłopak. Przy nim nigdy nie mogłam nic brać. Ewentualnie raz na ruski rok dał mi zapalić zielone, ale nic więcej. Po prostu dbał o mnie. Nadal dba. - Ja pierdole, ale speluna.
- To tylko magazyn.- przewróciłam oczami i wysiadłam z samochodu. Faktycznie nie wyglądało tu za przyjaźnie. Dookoła szare kamienice, ludzie ubrani jak w krajach trzeciego świata, co jakieś 5 metrów można zauważyć pojedyncze kępki trawy, nawet w miejscu, gdzie była tabliczka "nie deptać trawników". Każde drzewo uwiązane sznurkami, na których wiszą podziurawione gacie albo czerwona bielizna rodem z sex shopu. Biedacy i dziwki. Dziwki i biedacy.
Nico już stał za mną i całował w głowę. Wyglądaliśmy, jak z innej bajki. Młodzi, bogaci i zakochani. W końcu się do siebie przytulaliśmy, co nie? Zza rogu wyłonił się Zayn. Jak zwykle zastanawiałam się jak to jest, że on zakładając zwyczajną czerwoną koszulkę i czarnych spodniach wygląda tak.. idealnie? Typowy bad boy. Odsunęłam się na krok od Nico, kiedy Zayn podniósł głowę i zmierzył nas wzrokiem. Jego oczy, jak zwykle wyglądały, jakby zabijał jednym spojrzeniem, może nawet zabił czujność paru lasek, które przeleciał.
- Wypiękniałaś.- lustrował mnie tym swoim zniewalającym wzrokiem, ale na mnie już tak bardzo nie działał. Nie tak jak kiedyś.
- Oh skarbie. Widzieliśmy się kilka dni temu. - złożyłam szybkiego buziaka na jego wydętych wargach. Lubił, kiedy się go całowało. Nie powiem, że ja nie lubiłam go całować. Na chwilę zapomniałam, że jest z nami Nico. Bez słowa ruszyłam za Zaynem do wielkich blaszanych drzwi, które były bramą do raju dla ćpunów, a dla nas bramą do kasy.
- To ten twój chłopaczyna? - wręczył mi biały proszek i wziął ode mnie złożone banknoty. Schowaliśmy do kieszeni swoje podarki, bez żadnego liczenia czy sprawdzania. Ufaliśmy sobie jak nikt inny tutaj. - Wiesz, że mogę ci dać dużo więcej od niego?
- Wiem. Ale ty też wiesz, że jednej rzeczy mi nie zapewnisz. Prawda?
- Ugh.. Wierność. Karo, ile razy mam ci powtarzać, że to przeszłość? Wtedy się pogubiłem. - Wygięłam usta w półuśmiechu, bo naprawdę było mi go szkoda, starał się o mnie już od paru miesięcy. Przytuliłam go mocno, bo tego mu chyba brakowało. Po prostu zwykłego przytulenia, bez żadnego bzkania czy tym podobnych. - Tak bardzo nie chcę cię puścić...Jest dla ciebie dobry? Mogę go sprawdzić?
- N..no okej. Tylko masz go nie bić ani nic. - Wyszłam zdębiała, nie wiedząc, co się zaraz stanie. Jak on chce go sprawdzić? Co wypyta go o wszystko tak, jak to ja robię w przypadku kolejnych Pauli? Nie wypytywałam się tylko Zayna. Byłam o nich tak strasznie zazdrosna. To był okres, kiedy myślałam, że straciłam przyjaciółkę i nie znajdę innego, lepszego kandydata na chłopaka.
Ciepła dłoń trzymała mnie w tali, a druga otwierała przede mną drzwi. Nico stał tam, gdzie wcześniej opierając się o maskę. Kiedy tylko nas zobaczył zrobił krok w moją stronę, ale zatrzymał się, kiedy Zayn zaczął wpychać mi język do gardła, a ręce położył na moim tyłku. Dla niego to było normalne, dla mnie.. powiedzmy, że byłam przyzwyczajona, że Zayn zaczyna mnie całować. Zawsze mi się to podobało, ale Nico chyba nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Po tym, jak zamknął swoją otwartą ze zdziwienia buzię, w momencie znalazł się przy nas i wyjebał w twarz Zaynowi.
- No proszę zdał mój test. - uśmiechnął się pod nosem sprawdzając ręką czy nie leci mu krew z nosa.
- Jaki kurwa test? - spojrzał na mnie pytająco, ale zorientował się, że nie uzyska ode mnie odpowiedzi i przytulił mnie. - A ty przyjebie trzymaj te łapska z dala od jej pośladków.
- Masz kurwa szczęście, że ona coś do ciebie czuje, bo byś już nie żył. Niewiarygodne, że woli ciebie.- zmierzył Nico wzrokiem i skierował się już do mnie: - Będę czekał.
- Możesz mi kurwa wytłumaczyć, co do cholery to było? - Chyba był zły. Nawet bardzo zły. Od 5 minut krzyczał na mnie, nie dając mi możliwości do wytłumaczenia mu czegokolwiek. - Nie... Karo nie płacz! Przepraszam! Słyszysz przepraszam!
- N... no bbo o..on - wzięłam głęboki oddech, starając się opanować chociaż na tyle, żeby przestać się jąkać. - On od zawsze chce.. chce być ze mną.. Ale ja zawsze mówiłam, że mam chłopaka.. I..i.i jak on cię zobaczył to stwierdził, że to ty i chciał sprawdzić czy mnie naprawdę kochasz.
- Co za przyjebana patologia. - Znów jego głos był zbyt głośny, ale zorientował się i zaczął już łagodniej. - Zawsze mu mówiłaś, że Cię kocham?
- No..- Odetchnęłam parę razy i jeszcze raz przeanalizowałam to, co powiedział. Jego "kocham Cię" działało leczniczo na moje uszy. - Przee..Przepraszam.
- Nie przepraszaj skarbie. To ja przepraszam, nie powinienem krzyczeć. Po raz kolejny uświadamiasz mi, że jesteś tylko moja. - westchnął i powtórzył -Tylko moja.
***
Siedziałam wciśnięta w kanapę, pomiędzy żywo rozmawiającą Paulą i Damianem. Trzymałam w ręce kieliszek czerwonego wina, patrząc, jak spływa po ściankach, kiedy nim potrząsam. Nie to, że było nie dobre, ale nie chciałam się już nawalić, jak wczoraj. Nie miałam kaca, po prostu nie czułam się najlepiej. Siedzieliśmy na dupach już z dwie godziny non stop. Nie pozwoliłam nikomu palić w środku to chyba zrozumiałe. Chciało mi się palić, jak chuj, ale nie chciało mi się podnieść dupska z kanapy. Moje lenistwo doprowadza mnie czasem do szału. Jak można być tak leniwym, żeby nie palić. W końcu jednak przemogłam się i wstałam. Dużo mnie to kosztowało, ale doszłam "kaczym" krokiem do drzwi i już po chwili zaciągnęłam się nikotynowym dymem. "Kaczym" dlatego, że poślizgnęłam się w kuchni i przez szpagat, który zrobiłam bolały mnie pachwinki.
- Dasz radę Karo! Wierzę w Ciebie. - Sama podnosiłam się na duchu, starając sobie wmówić, że dam radę dotrwać do końca imprezy bez snu. Byłam tak bardzo zmęczona. Nie wiem ile spałam poprzedniej nocy. Dwie, trzy godziny? Dla mnie to stosunkowo za mało. Zresztą wcale nie pamiętam, żebym spała.
Powoli kończyłam palić. Większość mojej cennej nikotyny znikła w powietrzu, więc postanowiłam odpalić jeszcze jednego. A co! Kto bogatemu zabroni!? Z tym poradziłam sobie znacznie szybciej. Czułam w ustach ten chujowy posmak i nie chciało mi się już palić, więc weszłam do środka. Już w przedpokoju usłyszałam głośne krzyki, śmiechy hihy. Ough.. Chyba zaczynałam żałować, że nie spędzam tego wieczoru tylko z Paulą. Może byśmy wtedy chociaż zamieniły parę zdań. Teraz ona ślini się do Damiana, czasem próbując uwieść wzrokiem Nico, którego chyba to bawi, ale nie wiem. Chujowo.
W salonie ogólnie nic się nie zmieniło. Teraz Paula siedziała już blisko Damiana, zajmując moje dotychczasowe miejsce. "Zajebiście" - pomyślałam i zaczęłam popychać Damiana żeby zrobił mi przejście, ale byłam zbyt zmęczona by się z nim długo siłować. Za mną Nico śmiał się z jakimś jego kumplem, którego spotkaliśmy w Auchanie. I który przyszedł na zaproszenie Nico. Nawet nie pamiętam, jak się nazywał, ale ok. Był u mnie w domu. Chuj z tym, że mógł być gwałcicielem, złodziejem albo mordercą.
- Chodź tu. - Cóż za miłe uczucie, kiedy ktoś pozwala Ci usiąść na swoim kolanie lub jednym półdupkiem na fotelu, nie przestając się z Ciebie śmiać. Uśmiechnęłam się sztucznie i usiadłam na wskazanym przez niego miejscu. - Wiedziałem, że się skusisz. Zmęczona? - wyszeptał tuż nad moim uchem kiedy oparłam się o jego ramię i obserwowałam Paulę.
- Troszkę. -Serio aż tak było to widać?
- Chcesz, to idź się położyć. Ja tu będę wszystkiego pilnował. - poczułam, jak podnosi moje nogi i rzuca je na oparcie fotela, tak, że teraz siedziałam wtulona w niego całym ciałem. Nie tylko głową, jaki był mój zamysł.
- Nie. Zostanę. Muszę przypilnować Pauli żeby mi nie ośliniła podłogi.- wykrzywiłam twarz po tych słowach. Może nie powinnam tak myśleć o swojej przyjaciółce, ale zostawiłam ją z nim, u mnie w domu, na parę godzin, a ona nadal gada tylko z nim. Wzięłam wielkiego łyka z mojego kieliszka, opróżniając go do końca.- Wiesz co? Wino wcale nie pomaga czuwać.
- To nie pij już. Masz banana.- powiedział wręczając mi obranego banana i wrócił do rozmowy ze swoim kolegą. Mikołajem. Nawet ładne imię, ale nie on mnie teraz interesował. Raczej ten zapach. Tak cudownie pachniał Nico. Trochę tym męskim zapachem trochę perfumami. Tak, właśnie zapamiętałam jego zapach. Muszę przyznać, że można się zatopić/utopić w jego zapachu, uspokoić a nawet usnąć. Moje powieki robiły się coraz cięższe z każdym wdechem. Wiedziałam, że nie stanie się nic złego ani mi ani mojemu domowi, kiedy byłam otulona jego silnymi rękami.
***
- C.. coo się dzieje? - wymruczałam mając jeszcze zamknięte oczy. Chyba usnęłam. Chyba na pewno. Ktoś mnie niósł, ale nie byłam w stanie zareagować. Byłam tak bardzo śpiąca, zaspana i w ogóle, że choćby zmrużenie oczu było pojęciem wysoko abstrakcyjnym.
- Śpij. Mikołaj już poszedł, Paula i Damian ogarniają butelki, a ja niosę Cię do pokoju. - Jego głos był jak miód na moje uszy, jego zapach nie pozwalał mi otworzyć oczu. Czułam się spokojna, bezpieczna i mega śpiąca. Po chwili moje pośladki spotkały się zimnym łóżkiem, które okazało się idealnym klimatyzatorem w ten upalny wieczór. - Na razie Karo.
- Nie! Yhm.. Gdzie idziesz? - Miałam nadzieję, że zostanie. Dałam mu chwile na rozgryzienie tego co miałam na myśli, ale stwierdziłam, że lepiej po prostu każę mu zostać. Już po chwili leżał obok mnie i całował w kark. Kolejna noc z Nico. Pierwsza świadoma noc. Miałam tyle do przemyślenia, tyle się stało tego dnia, ale to już chyba nie najlepsza pora na takie przemyślenia. To była pora na przytulenie się do chłopaka mojego życia i uśnięcie w jego ramionach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz