- Halo? Mamo? - odezwałam się do telefonu. Nienawidzę, jak rodzice do mnie dzwonią, kiedy wracam do domu.
- Za ile będziesz?- wiedziałam, że o to chodzi. Kobieto są już prawie wakacje, więc wrzuć na luz. Szybko skończyłam rozmowę, prawie wpadając pod auto. Jakiś debil nie potrafi prowadzić auta. Kto mu dał to pieprzone prawo jazdy. Spiorunowałam wzrokiem kierowcę granatowej bety i stanęłam jak wryta, kiedy zorientowałam się, że to Nico. Ten sam co rok temu, dwa, siedem. Śliczny.. Nie zaraz chłopak może być jedynie przystojny, co nie? W każdym bądź razie za wysokie progi jak na moje nogi. Niestety. Pomimo, że jest tylko dwa lata starszy, dzieli nas jakaś dziwna przepaść, przez którą nawet nie możemy normalnie porozmawiać. Może dlatego, że onieśmiela mnie jak jasna cholera i nie mogę zapanować nad własnym ciałem, kiedy jest w pobliżu. Chce być jednocześnie blisko, ale też... Nie, Karo, ogarnij się. Muszę myśleć trzeźwo. W końcu w tym roku będę kimś. Kimś naprawdę ważnym.
***
- Siema Karo! W końcu wyszłaś! - zostałam uraczona obślizgłym, mokrym buziakiem w policzek od Piotrka. Nie lubię go i wcale się z tym nie kryje więc momentalnie wytarłam oślinioną skórę na policzku.
- Cześć wszystkim! - przywitałam się z każdym z osobna i usiadłam Damianowi na kolanach. Jak zwykle w tej spelunie nie było miejsca żeby usiąść. Rozejrzałam się dookoła. Dawno mnie tutaj nie było. Domek, który budowałam tutaj z Norbertem i Kubą nadal tu stoi, tyle że blaszane ściany odrywają się od belek, na ziemi pełno pustych butelek po piwach, wódce i przepoju. Nigdy nie myślałam, że w tym wieku będę narzekać na to, że nikt nie szanuje naszej pracy. Zamknęłam oczy i oparłam się plecami o tors Damiana. Byłam wykończona. Ostatni miesiąc był straszny pod względem nauki. Poleciałam w kulki a teraz musze wszystko nadrabiać.
- Karo, lubię jak mi siedzisz na kolanach, czuje się wtedy tak męsko..- wyrwał mnie z zamyślenia szept Damiana, który chyba starała się powiedzieć to najbardziej seksownie, ale jak zwykle mu się nie udało.
- Gniotę ci szlugi, co nie? - odpowiedziałam automatycznie. Tutaj nic innego się nie liczy. Szlugi, zioło, wódka, dziwki i koks. Podniosłam swój ociężały tyłek i wyciągnęłam z jego kieszeni wymiętoloną paczkę Malboro gold. Burżuazja, nie powiem, że nie. - Masz ognia? - zapytałam jeszcze, wkładając do ust mojego limonkowego papierosa. Odpaliłam go i zaczęłam zastanawiać się, kiedy zaczęłam palić. Jeszcze dwa lata temu byłam sportowcem. Alkohol, papierosy, narkotyki? To była dla mnie abstrakcja. A teraz? Wracam do domu pijana, pale jakbym już płuc nie miała, a na dodatek zaczynam sprzedawać zielone itd. Co się ze mną stało. Przynajmniej nie narzekam teraz na brak hajsu. Hajs się zawsze przydaje i musi się zgadzać. W końcu za co można imprezować jak się go nie ma?
- Karo, jest sprawa... Dogadamy się? - już się zaczyna. Wzruszyłam ramionami i spytałam tylko ile. - No ja jeden, Piotrek jeden i dzwonił Nico i on chce Władka.
- No to wyskakujcie z kasy. - powiedziałam i wyjęłam z torebki dwie samarki wypełnione tym gównem. W każdym był tylko 1 garm. Gram = 3 dychy. Zważywszy że ja dostaje to za jedyne 20 złoty opyla mi się to i to bardzo. - Nico jak przyjdzie to się z nim rozliczę. - powiedziałam chowając 60 złoty do portfela. Zaciągnęłam się jeszcze dwa razy i znowu wtuliłam się w Damiana wyobrażając sobie, że to Nico.
a to będzie o 1D???????????
OdpowiedzUsuń