poniedziałek, 16 września 2013

#04

- Karo będę potrzebował dzisiaj dwa gieta.- powiedział ni stąd ni zowąd Nico. Wychodziliśmy właśnie z Auchana, gdzie powinni nas zapisać na jakiejś czarnej liście. Nie dość, że zachowywaliśmy się jak dzieci to prawie rozbiliśmy parę butelek jakiegoś Burbona i powiedzmy, że nie wszystkie opakowania ciastek stały na półkach. Dowiedziałam się też, że żyłam w błędzie i Nico skończył osiemnaście lat w marcu. Jak się okazało Nie zdał drugiej klasy podstawówki. Rzecz jasna nie z własnej winy. Po prostu po rozwodzie jego rodziców, wyjechał z ojcem do Londynu, ale po roku wrócił do matki do Polski, bo 'tęsknił'.
 - Um.. Amfetaminy? - zapytałam jeszcze trochę zagubiona. Ciągle miałam przed oczami jego siedem lat wstecz. Był taki słodziutki. Spojrzałam na jego twarz, nie wyrażała żadnych uczuć. Och teraz też jest słodki. Zawsze będzie.
 - Tak wiem, że jestem idealny, ale nie musisz mi się tak przyglądać. - powiedział nonszalancko. Pocałował wierzch mojej dłoni i nie przestając patrzeć w moje oczy dodał:- Ludzie pomyślą, że jesteś naćpana.
 - Albo zakochana.- Jego ręka mocniej ścisnęła moją. Kurwa, kurwa, kurwa. Nie, na pewno tego nie powiedziałam na głos. Oczywiście, że powiedziałam. Nie ma co się oszukiwać. Tak, wolałabym tego nie mówić, ale się stało. Czułam, jak na moją twarz wślizguje się rumieniec. Czy ja właśnie wyznałam mu miłość? Może nie bezpośrednio, ale.. Ale pośrednio chyba tak.
 - Albo zakochana. - powtórzył ściszonym głosem, jakby nadal nad tym myślał. Nadal mocno ściskał moją dłoń. Musiałam szybko coś zrobić, bo zaraz mi ją zmiażdży. W ogóle to od kiedy idziemy, trzymając się za ręce? Przy nim moje zmysły jakoś słabną i wyostrzają na zmianę. Najgorsze jest to, że nie potrafię zapanować nad nimi.
 - Musiałabym jechać po towar, jeśli chcesz koniecznie dzisiaj.- Okej, zmiana tematu = ręka ocalona. Dobra jestem z matmy nie ma co. - Możesz mnie podrzucić na jakiś przystanek?
 - Po co? Nie pozwolę, żebyś tłukła się autobusami po fetę dla mnie... Podwiozę cię.
 - Nie, na serio. Dam sob..
 - Podwiozę Cię. - przerwał mi w pół zdania chyba podirytowany. Ciekawe o co mu chodziło. Nigdy nikogo nie podwoził nawet do głupiego sklepu. Chyba, że chciał wiedzieć skąd biorę.- I tak za nie długo zaczyna się ta twoja impreza.
  Nie było co protestować, bo decyzja została już podjęta. Zresztą i tak było mi to na rękę. Nie za bardzo lubię jeździć autobusami. Kiedy byliśmy już w samochodzie wyjęłam swój telefon i wybrałam numer do Zayna. Wyglądał zupełnie, jak Malik z 1D. Wygląda i się tak samo nazywa. Zbieg okoliczności. Znamy się już w cholerę czasu i na pewno by mi powiedział, że jest członkiem zespołu. Zresztą.. Gdyby nim był to nie byłby na każde moje zawołanie. Byłby idealnym chłopakiem, gdyby nie to, że pieprzy wszystkie laski dookoła. Byłby nawet lepszą partią niż Nico. Parę razy proponował mi, żebym z nim była, ale zawsze mu mówiłam, że mam już chłopaka. Kilka razy nawet wymieniłam imię Nico, jako mojego ukochanego. Może być zabawnie, jeśli Zayn coś wypali.

- Siema! - prawie krzyknęłam, kiedy tylko usłyszałam jego oddech w słuchawce.
- No cześć kotku!
- Obudziłam Cię?
- Nie. Nawet, jeśli byś mnie obudziła to nic. Na twój telefon czekam zawsze! - Och.. Dzisiaj chyba też będziemy musieli przeprowadzić rozmowę o " nas". - Dzwonisz po coś, czy stęskniłaś się za moim głosem?
 - Oczywiście, że się stęskniłam. Nie tylko za twoim głosem. -Nico przypatrywał się mi zaintrygowany. Pewnie oczekiwał konkretnej rozmowy: ile, gdzie, kiedy. Nie wiedział tylko,  jak trzeba załatwiać sprawy z Zaynem. Dzięki tym kotku, kochanie itd., dostawałam spore profity. Dzięki temu tyle zarabiałam. - Ale w sumie to może spotkalibyśmy się i zaopatrzyłbyś mnie w jakieś 10 sztuk fety?
 - Amfetamina powiadasz... Za ile będziesz?
 - 10 minut? - rozejrzałam się wokoło w potwierdzeniu tych słów. Zaraz musieliśmy skręcić więc pokazałam Nico ulicę. - Do zobaczenia skarbie!

- Tak gadasz ze swoim dilerem? - Miałam rację. Zbyt dużo filmów się wszyscy naoglądali i teraz mają zły obraz na dilerów. To wcale nie jest takie chłodne środowisko. Może Zayn nie mieszka w..., chwila, nawet nie wiem gdzie on mieszka, a znamy się już co najmniej 2 lata. Nawet jeśli specjalnie nigdy mi nie powiedział, gdzie mieszka, to miał jakiś powód, to dobry chłopak. Przy nim nigdy nie mogłam nic brać. Ewentualnie raz na ruski rok dał mi zapalić zielone, ale nic więcej. Po prostu dbał o mnie. Nadal dba. - Ja pierdole, ale speluna.
 - To tylko magazyn.- przewróciłam oczami i wysiadłam z samochodu. Faktycznie nie wyglądało tu za przyjaźnie. Dookoła szare kamienice, ludzie ubrani jak w krajach trzeciego świata, co jakieś 5 metrów można zauważyć pojedyncze kępki trawy, nawet w miejscu, gdzie była tabliczka "nie deptać trawników". Każde drzewo uwiązane sznurkami, na których wiszą podziurawione gacie albo czerwona bielizna rodem z sex shopu. Biedacy i dziwki. Dziwki i biedacy.
  Nico już stał za mną i całował w głowę. Wyglądaliśmy, jak z innej bajki. Młodzi, bogaci i zakochani. W końcu się do siebie przytulaliśmy, co nie? Zza rogu wyłonił się Zayn. Jak zwykle zastanawiałam się jak to jest, że on zakładając zwyczajną czerwoną koszulkę i czarnych spodniach wygląda tak.. idealnie? Typowy bad boy. Odsunęłam się na krok od Nico, kiedy Zayn podniósł głowę i zmierzył nas wzrokiem. Jego oczy, jak zwykle wyglądały, jakby zabijał jednym spojrzeniem, może nawet zabił czujność paru lasek, które przeleciał.
 - Wypiękniałaś.- lustrował mnie tym swoim zniewalającym wzrokiem, ale na mnie już tak bardzo nie działał.  Nie tak jak kiedyś.
 - Oh skarbie. Widzieliśmy się kilka dni temu. - złożyłam szybkiego buziaka na jego wydętych wargach. Lubił, kiedy się go całowało. Nie powiem, że ja nie lubiłam go całować. Na chwilę zapomniałam, że jest z nami Nico. Bez słowa ruszyłam za Zaynem do wielkich blaszanych drzwi, które były bramą do raju dla ćpunów, a dla nas bramą do kasy.
 - To ten twój chłopaczyna? - wręczył mi biały proszek i wziął ode mnie złożone banknoty. Schowaliśmy do kieszeni swoje podarki, bez żadnego liczenia czy sprawdzania. Ufaliśmy sobie jak nikt inny tutaj. - Wiesz, że mogę ci dać dużo więcej od niego?
 - Wiem. Ale ty też wiesz, że jednej rzeczy mi nie zapewnisz. Prawda?
 - Ugh.. Wierność. Karo, ile razy mam ci powtarzać, że to przeszłość? Wtedy się pogubiłem. - Wygięłam usta w półuśmiechu, bo naprawdę było mi go szkoda, starał się o mnie już od paru miesięcy. Przytuliłam go mocno, bo tego mu chyba brakowało. Po prostu zwykłego przytulenia, bez żadnego bzkania czy tym podobnych. - Tak bardzo nie chcę cię puścić...Jest dla ciebie dobry? Mogę go sprawdzić?
 - N..no okej. Tylko masz go nie bić ani nic. - Wyszłam zdębiała, nie wiedząc, co się zaraz stanie. Jak on chce go sprawdzić? Co wypyta go o wszystko tak, jak to ja robię w przypadku kolejnych Pauli? Nie wypytywałam się tylko Zayna. Byłam o nich tak strasznie zazdrosna. To był okres, kiedy myślałam, że straciłam przyjaciółkę i nie znajdę innego, lepszego kandydata na chłopaka.
 Ciepła dłoń trzymała mnie w tali, a druga otwierała przede mną drzwi. Nico stał tam, gdzie wcześniej opierając się o maskę. Kiedy tylko nas zobaczył zrobił krok w moją stronę, ale zatrzymał się, kiedy Zayn zaczął wpychać mi język do gardła, a ręce położył na moim tyłku. Dla niego to było normalne, dla mnie.. powiedzmy, że byłam przyzwyczajona, że Zayn zaczyna mnie całować. Zawsze mi się to podobało, ale Nico chyba nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Po tym, jak zamknął swoją otwartą ze zdziwienia buzię, w momencie znalazł się przy nas i wyjebał w twarz Zaynowi.
 - No proszę zdał mój test. - uśmiechnął się pod nosem sprawdzając ręką czy nie leci mu krew z nosa.
 - Jaki kurwa test? - spojrzał na mnie pytająco, ale zorientował się, że nie uzyska ode mnie odpowiedzi i przytulił mnie. - A ty przyjebie trzymaj te łapska z dala od jej pośladków.
 - Masz kurwa szczęście, że ona coś do ciebie czuje, bo byś już nie żył. Niewiarygodne, że woli ciebie.- zmierzył Nico wzrokiem i skierował się już do mnie: - Będę czekał.

- Możesz mi kurwa wytłumaczyć, co do cholery to było? - Chyba był zły. Nawet bardzo zły. Od 5 minut krzyczał na mnie, nie dając mi możliwości do wytłumaczenia mu czegokolwiek. - Nie... Karo nie płacz! Przepraszam! Słyszysz przepraszam!
 - N... no bbo o..on - wzięłam głęboki oddech, starając się opanować chociaż na tyle, żeby przestać się jąkać. - On od zawsze chce.. chce być ze mną.. Ale ja zawsze mówiłam, że mam chłopaka.. I..i.i jak on cię zobaczył to stwierdził, że to ty i chciał sprawdzić czy mnie naprawdę kochasz.
 - Co za przyjebana patologia. - Znów jego głos był zbyt głośny, ale zorientował się i zaczął już łagodniej. - Zawsze mu mówiłaś, że Cię kocham?
 - No..- Odetchnęłam parę razy i jeszcze raz przeanalizowałam to, co powiedział. Jego "kocham Cię" działało leczniczo na moje uszy. - Przee..Przepraszam.
 - Nie przepraszaj skarbie. To ja przepraszam, nie powinienem krzyczeć. Po raz kolejny uświadamiasz mi, że jesteś tylko moja. - westchnął i powtórzył -Tylko moja.

***

  Siedziałam wciśnięta w kanapę, pomiędzy żywo rozmawiającą Paulą i Damianem. Trzymałam w ręce kieliszek czerwonego wina, patrząc, jak spływa po ściankach, kiedy nim potrząsam. Nie to, że było nie dobre, ale nie chciałam się już nawalić, jak wczoraj. Nie miałam kaca, po prostu nie czułam się najlepiej. Siedzieliśmy na dupach już z dwie godziny non stop. Nie pozwoliłam nikomu palić w środku to chyba zrozumiałe. Chciało mi się palić, jak chuj, ale nie chciało mi się podnieść dupska z kanapy. Moje lenistwo doprowadza mnie czasem do szału. Jak można być tak leniwym, żeby nie palić. W końcu jednak przemogłam się i wstałam. Dużo mnie to kosztowało, ale doszłam "kaczym" krokiem do drzwi i już po chwili zaciągnęłam się nikotynowym dymem. "Kaczym" dlatego, że poślizgnęłam się w kuchni i przez szpagat, który zrobiłam bolały mnie pachwinki.
 - Dasz radę Karo! Wierzę w Ciebie. - Sama podnosiłam się na duchu, starając sobie wmówić, że dam radę dotrwać do końca imprezy bez snu. Byłam tak bardzo zmęczona. Nie wiem ile spałam poprzedniej nocy. Dwie, trzy godziny? Dla mnie to stosunkowo za mało. Zresztą wcale nie pamiętam, żebym spała.
  Powoli kończyłam palić. Większość mojej cennej nikotyny znikła w powietrzu, więc postanowiłam odpalić jeszcze jednego. A co! Kto bogatemu zabroni!? Z tym poradziłam sobie znacznie szybciej. Czułam w ustach ten chujowy posmak i nie chciało mi się już palić, więc weszłam do środka. Już w przedpokoju usłyszałam głośne krzyki, śmiechy hihy. Ough.. Chyba zaczynałam żałować, że nie spędzam tego wieczoru tylko z Paulą. Może byśmy wtedy chociaż zamieniły parę zdań. Teraz ona ślini się do Damiana, czasem próbując uwieść wzrokiem Nico, którego chyba to bawi, ale nie wiem. Chujowo.
  W salonie ogólnie nic się nie zmieniło. Teraz Paula siedziała już blisko Damiana, zajmując moje dotychczasowe miejsce. "Zajebiście" - pomyślałam i zaczęłam popychać Damiana żeby zrobił mi przejście, ale byłam zbyt zmęczona by się z nim długo siłować. Za mną Nico śmiał się z jakimś jego kumplem, którego spotkaliśmy w Auchanie. I który przyszedł na zaproszenie Nico. Nawet nie pamiętam, jak się nazywał, ale ok. Był u mnie w domu. Chuj z tym, że mógł być gwałcicielem, złodziejem albo mordercą.
 - Chodź tu. - Cóż za miłe uczucie, kiedy ktoś pozwala Ci usiąść na swoim kolanie lub jednym półdupkiem na fotelu, nie przestając się z Ciebie śmiać. Uśmiechnęłam się sztucznie i usiadłam na wskazanym przez niego miejscu. - Wiedziałem, że się skusisz. Zmęczona? - wyszeptał tuż nad moim uchem kiedy oparłam się o jego ramię i obserwowałam Paulę.
 - Troszkę. -Serio aż tak było to widać?
 - Chcesz, to idź się położyć. Ja tu będę wszystkiego pilnował. - poczułam, jak podnosi moje nogi i rzuca je na oparcie fotela, tak, że teraz siedziałam wtulona w niego całym ciałem. Nie tylko głową, jaki był mój zamysł.
 - Nie. Zostanę. Muszę przypilnować Pauli żeby mi nie ośliniła podłogi.- wykrzywiłam twarz po tych słowach. Może nie powinnam tak myśleć o swojej przyjaciółce, ale zostawiłam ją z nim, u mnie w domu, na parę godzin, a ona nadal gada tylko z nim. Wzięłam wielkiego łyka z mojego kieliszka, opróżniając go do końca.- Wiesz co? Wino wcale nie pomaga czuwać.
 - To nie pij już. Masz banana.- powiedział wręczając mi obranego banana i wrócił do rozmowy ze swoim kolegą. Mikołajem. Nawet ładne imię, ale nie on mnie teraz interesował. Raczej ten zapach. Tak cudownie pachniał Nico. Trochę tym męskim zapachem trochę perfumami. Tak, właśnie zapamiętałam jego zapach. Muszę przyznać, że można się zatopić/utopić w jego zapachu, uspokoić a nawet usnąć. Moje powieki robiły się coraz cięższe z każdym wdechem. Wiedziałam, że nie stanie się nic złego ani mi ani mojemu domowi, kiedy byłam otulona jego silnymi rękami.

***

- C.. coo się dzieje? - wymruczałam mając jeszcze zamknięte oczy. Chyba usnęłam. Chyba na pewno. Ktoś mnie niósł, ale nie byłam w stanie zareagować. Byłam tak bardzo śpiąca, zaspana i w ogóle, że choćby zmrużenie oczu było pojęciem wysoko abstrakcyjnym.
 - Śpij. Mikołaj już poszedł, Paula i Damian ogarniają butelki, a ja niosę Cię do pokoju. - Jego głos był jak miód na moje uszy, jego zapach nie pozwalał mi otworzyć oczu. Czułam się spokojna, bezpieczna i mega śpiąca. Po chwili moje pośladki spotkały się zimnym łóżkiem, które okazało się idealnym klimatyzatorem w ten upalny wieczór. - Na razie Karo.
 - Nie! Yhm.. Gdzie idziesz? - Miałam nadzieję, że zostanie. Dałam mu chwile na rozgryzienie tego co miałam na myśli, ale stwierdziłam, że lepiej po prostu każę mu zostać. Już po chwili leżał obok mnie i całował w kark. Kolejna noc z Nico. Pierwsza świadoma noc. Miałam tyle do przemyślenia, tyle się stało tego dnia, ale to już chyba nie najlepsza pora na takie przemyślenia. To była pora na przytulenie się do chłopaka mojego życia i uśnięcie w jego ramionach.

sobota, 14 września 2013

#03

- Spokojnie. Nic nie zrobiliśmy. - w jego włosie można było wyczuć zawód. Spojrzałam na niego wyczekująco. W końcu to chyba oczywiste, że chciałam się dowiedzieć, co się stało, dlaczego jestem ubrana w jego koszule i w ogóle dlaczego spędziłam noc, ewentualnie parę godzin w jego sypialni. - O piątej wszyscy się zebrali, ale ty nigdzie nie chciałaś iść, to zostałem z tobą jeszcze na domku. Usnęłaś to cię tu przywlokłem.
 Tak, to możliwe. To dlatego nie piję tak często. Potem to się tak kończy, że nie chce iść do domu i zgonuję w pewnym momencie. Teraz przynajmniej nie zezgonowałam, tylko usnęłam, jak byliśmy sami. To musiało być dla niego dziwnie krępujące, że dziewczyna usypia w jego towarzystwie. Czyli jedną kwestię miałam już jasną.
- A czemu jestem w twojej koszuli?- wydukałam i spojrzałam wprost w jego szare oczy. On przeciągnął się i położył obok mnie.
- To w sumie było zabawne, bo zacząłem się rozbierać i ty stwierdziłaś, że też się rozbierzesz. Zaczęłaś się awanturować, kiedy nie pozwalałem zdjąć ci koszulki, ale poszłaś na ugodę i założyłaś moją koszulę. - zaśmiał się gardłowo, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu. Odwróciłam się do niego tyłem, bo nie miałam odwagi nawet na niego patrzeć.
 - Przepraszam. - w tej sytuacji nie wystarczyłoby sorry. To jest dobre, jak się kogoś kopnie albo coś. Na pewno nie wtedy, kiedy odstawia się takie szopki u kogoś w domu.
- Mówiłaś, że tylko w mojej koszuli mogłabyś spać. - chyba próbował mi wcisnąć jakiś kit. Chociaż wiem, że w środku powtarzam sobie takie rzeczy. Tylko w środku, tylko w myślach. Może jednak to wszystko odpięło moją wewnętrzną blokadę i powiedziałam mu zbyt wiele. -  Nie wiedziałem, że masz tyle siły.
- Jak to? - zapytałam zdziwiona jego nagłą zmianą tematu. Myślałam, że będzie się nade mną pastwił i opowiadał albo wmawiał mi rzeczy z poprzedniego wieczora, a on prawi mi komplementy? Tak, to chyba można uznać za komplement.
- W nocy wtuliłaś się we mnie, ale rano... Rano nie wystarczyła ci kołdra i chciałaś mnie jeszcze udusić.- szybkim ruchem objął mnie w tali i pociągnął tak, że teraz opierałam się o jego brzuch. - Moja siłaczka.
  Na potwierdzenie tych słów usiadłam na nim i napięłam swój biceps, który jednak zasłaniała zbyt duża koszula. Wydęłam usta w geście niezadowolenia, no bo co mi pozostało? Zamiast mięśni pokazałam mu, że jego koszula jest na mnie za duża. Swoją drogą mogłabym budzić się codziennie w jego koszuli. Chwilę później leżałam już na plecach, a Nico zawisł nade mną. To wszystko było takie hoolywoodzkie, że aż niemożliwe. Jednak się działo, naprawdę! Jego szare oczy wpatrywały się w moje. Uporczywie starałam się nie odwrócić wzroku, ale nie byłam w stanie. Zamknęłam oczy nie wytrzymując presji. Lekko musnął moje usta na co uśmiechnęłam się radośnie. To takie romantyczne.
- Mogę?- jego słowa były cichsze niż szept. Prawie nieme. I co miałam zrobić? Kiwnąć głową? Przecież zderzyłabym się z jego czołem. Odezwać też się nie mogłam, bo bałam się, że mój poranny oddech go zniechęci. Ughh... I tak źle i tak nie dobrze. Dotknęłam jego karku i wpiłam się ustami w jego wargi. Poczułam ciężar jego ciała na sobie. Jego ręka swobodnie poruszała się w górę mojego uda. Jego usta zostawiały mokre ślady na mojej szyi. - Wiedziałem, że będziesz moja.
  Jego słowa odbiły się echem w mojej głowie. Nawet nie wiedział od jak dawna jestem jego. Wprawdzie tylko psychicznie, a teraz też fizycznie. W mojej głowie zaczęły rozbrzmiewać słowa piosenki:
You let me violate you
You let me desecrate you
You let me penetrate you
You let me complicate you
(Help me...)
 
 - P..proszę- wymamrotałam mu w usta, które znowu znajdowały się na moich. Nagle odsunął się ode mnie. Przerażenie, że to koniec nie dawało mi spokoju, ale na szczęście to nie był koniec. Nico sięgnął do swojego laptopa i w pokoju rozległa się ta piosenka. Closer- Nine Inch Nails. O mój boże. Czy on czyta mi w myślach? Przed chwilą o niej myślałam, a teraz, kiedy tylko pomyślałam co on mógłby mi zrobić... Za dużo książek, opowiadań i różnych filmików. Chuj z tym, mam w końcu 17 lat. To chyba normalne, że interesuje się seksem, co nie? Większość moich znajomych już dawno ma za sobą pierwszy raz.
 - Wczoraj całą noc mówiłaś o tej piosence. Przesłuchałem jej i chyba się nada. - powiedział, po czym przejechał językiem tuż za moim uchem. Och.. To było za wiele. Czułam jak po moim ciele przechodzą ciarki i rozlewa się pożądanie. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam tak intensywnego uczucia. - Wczoraj wyznałaś mi też, że zostawiłaś mi swoje dziewictwo - zarumieniłam się a on spuścił wzrok i przygryzł dolną wargę próbując powstrzymać śmiech.- Więc najwyższa pora żebym odebrał co moje.
  Otworzyłam szerzej oczy. On naprawdę mi to zrobi. Na prawdę chce " poczuć mnie od środka". Powoli zaczął rozpinać guziki koszuli, która okazała się jedynym materiałem na moim ciele. Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłam, ale teraz wszystkie moje zmysły skupiły się na chłopaku, który pieścił moje piersi. Ssał, ciągnął i gryzł, a jego druga ręka nieuchronnie zbliżała się do mojej cipki. E.L James nazwała to bardziej poetycko - zwieńczeniem ud, kobiecością; ale chyba nikt w tym momencie nie miział jej łechtaczki.
- Leż spokojnie.- zmusił mnie do rozłożenia ud tak, że teraz widziałam tylko jego ciemne rozczochrane włosy. Chwilę później czułam, jak jego język zatacza szybkie kółka, a jego palce wchodzą i wychodzą w moją pochwę. Babka na WDŻ nie mówiła, że to sprawia aż tyle przyjemności.- Widzę, że jesteś już przygotowana.
 Po paru minutach takich bezlitośnie przyjemnych tortur zaczęłam jakby tracić władzę nad moimi nogami. Czułam, że jakaś fala rozchodzi się po moim ciele unieruchamiając mnie. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle, a z mojego gardła wydobył się głośny jęk i ostatkiem sił wyszeptałam jego imię. Nico. Nagle poczułam ból w dole brzucha. To on. Już był we mnie, ale dzięki Bogu nie poruszał się. I tak to, że tam był, że wypełniał mnie, bolało, jak jasna cholera. Do moich oczy zaczęły napływać łzy.
  - Och... Ale ty jesteś kurewsko ciasna.- wymamrotał jakby do siebie i dopiero potem zwrócił się do mnie.- Wszystko ok? Boli?
  - Yhym..- Na nic więcej nie mógł liczyć. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.
  - Zaufaj mi.- po tych słowach zaczął się stopniowo poruszać. Widziałam, że stara się być delikatny, ale jedyne co czułam to ból. Żadnej przyjemności, tylko ogromny ból. Po moim policzku spływały pojedyncze łzy. Słyszałam, jak jego oddech przyśpiesza. Chyba był blisko, jego pchnięcia stawały się szybsze, mocniejsze i jakby głębsze. Bolało, jak nigdy dotąd, ale wiedziałam, że nie mogę mu tego zrobić. Musiał dojść. Zacisnęłam zęby i w myślach powtarzałam sobie, że wytrzymam.
 - Kurwa - wymamrotał zaciskając oczy jeszcze mocniej. Cały czas, kiedy mnie pieprzył nie spojrzał na mnie, żadnego pokrzepiającego spojrzenia, nawet przelotnego. Teraz położył się na moich piersiach i opanowywał oddech. - Kurwa, Karo.
  Po paru minutach leżenia w milczeniu Nico w końcu postanowił wyjąć ze mnie swojego chuja. Dziwne uczucie sprawiło, że na mojej twarzy znów pojawił się grymas bólu. Delikatnie dotknęłam jego twardego torsu, chcąc go z siebie zrzucić, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nie dam rady.
 - Um.. Nico. Podasz mi szlugi?- zapytałam nie pewnie. Tylko raz w życiu paliłam w tym domu. Jak byłam u siostry Nico'a- Ani- i nikogo nie było w domu. To chyba jakbym w ogóle tego nie robiła. Kiedy tylko Nico się podniósł, szybko zakryłam się kołdrą i zaczęłam skanować pokój w poszukiwaniu moich ubrań.
  - Karo, nie mów mi, że się wstydzisz. Wczoraj sam namawiałem cię żebyś coś na siebie włożyła, przed chwilą jebaliśmy się, a ty się zasłaniasz? - Uniósł do góry brew i pomógł mi odpalić swojego papierosa. Tak tego mi było trzeba. Czułam się, jak intruz. Nie tylko w tym domu, ale też w swoim ciele. Trochę jakbym faktycznie była puszczalska. Zajebiście. Jak zawsze, dopadają mnie wyrzuty sumienia.
 - Może jakieś śniadanie? - Nico właśnie wciągał na siebie dresy ucięte tuż nad kolanami.
 - Um.. W sumie, to ja już może pójdę. - również wciągnęłam na siebie majtki a później leginsy. "Ja pierdole! Skąd tyle krwi?" pomyślałam, ale szybko zdałam sobie sprawę, że to jeden z powodów dlaczego mnie tak bolał ten.. stosunek.
 - Nie! - opowiedział zdecydowanym tonem, który trochę zbił mnie z tropu. Jego wyraz twarzy zobojętniał i dodał już swoim niewzruszonym głosem: - Znaczy nie musisz iść.
 
***
 
- Tak mamo. Tak, dom jest cały, nikogo przecież nie zaprosiłam. Tak, tak. Przyjeżdża Paula i zamawiamy sobie pizze. Spokojnie. No na razie! Bawcie się dobrze. Do zobaczenia jutro. - Może
zostawienie mnie to nie był najlepszy pomysł w życiu moich rodziców, ale skoro wszystko pozamiatane to po co to roztrząsać? Było 10 po 12. Za jakieś pół godziny będzie tu Paula i jej to wszystko opowiem.
- Dobra Karo. Szybki prysznic? Co ty na to? Zawsze jest dobra pora na prysznic - Uwielbiam rozmawiać sama ze sobą. Po pierwsze rozmawiam z osobą tak samo pierdolniętą, a po drugie, jak coś usłyszę, to bardziej w to wierzę. Dlatego też minutę później stałam już pod prysznicem, rozkoszując się gorącą wodą i jakimś klasycznym brzmieniem. Rzecz jasna głowę miałam pełną myśli, chociaż starałam się im uciec, dogoniły mnie i teraz znów czuję jak ręce Nico poruszają się po moim ciele. Jego usta... Hmm.. Szybko się ogarniam, bo Paula przyjeżdża! Będzie imprezka, będzie imprezka. Moje ręce same z siebie zaczęły "taniec radości".
  Szybko wysuszyłam włosy i nałożyłam make-up. Nie wiem czemu ubieram się na końcu. Takie przyzwyczajenie. W tym dniu postawiłam na krótkie białe spodenki z wysokim stanem i morelową koszulkę, która sięgała połowy mojego tułowia. -Do tego białe, krótkie conversy i może kręcone włosy.
  - Idealnie.- Co u diabła..? No tak. Paula stała już w drzwiach z kanapką w ręce. - Po pierwsze zamyka się drzwi tłumoku. Po drugie nie masz żadnej dobrej szynki i musze jeść sam ser! - powiedziała oburzona. Tak, tylko ona może zrobić mi awanturę o to, że nie mam w domu takiej szynki, jaką ona aktualnie lubi.
  - I tak cię nie lubię- przytuliłam ją mocno do siebie i podłączyłam lokówkę do prądu.- Muszę Ci coś powiedzieć.
 - Yhym..?- Paula wpatrywała się we mnie wyczekująco i machała popędzająco ręką.
 - Zrobiłam to! - Zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o co mi chodzi.- No mam to już za sobą! Nowy etap? Dorosłe życie? - Nadal nic. Rozmawia się z nią jak z krową na granicy. - Nie jestem już dziewicą, tłumoku!
 - C...COOO?! - prawie zakrztusiła się nieprzełkniętym gryzem kanapki Z SAMYM SEREM! - Jak to? Kiedy? Gdzie? Z kim? 
 - Noo! Dzisiaj rano. W domu Nico'a. Z Nico! Rozumiesz?! Z Nico!- zaczęłyśmy skakać. Zawsze tak robiłyśmy, jeśli chodziło o chłopców. Oczywiście tych, którzy nam się podobali. 
 - Doszłaś? Jak było? Był delikatny? - Zawsze ciekawa Paula! TO jeden z powodów, dlaczego ją kocham! Jest jak siostra, której nigdy nie miałam. Bycie jedynaczką, jak wszystko ma swoje wady i zalety. Zalety są oczywiste: możesz więcej, bo rodzice chcą mieć ze mną dobre kontakty; mam wszystko: kasę, tony ciuchów, najnowsze gadżety itd. No, ale zawsze się jest samemu. Tylko ja i rodzice. A jak oni wyjeżdżają na swoje romantyczne weekendy to ten dom staje się jeszcze większy. Ale chyba nie powinnam przy Pauli tak odbiegać od tematu.
 - No w sumie to doszłam, ale jak mi robił minetkę. - zaczerwieniłam się, bo to Paula nigdy nie miała oporów przed tego typu rozmowami. Dla mnie to trochę krępujące.- No i delikatny był tylko na początku. Później bolało już tylko bardziej i bardziej. Ale chyba najważniejsze, że on doszedł, co nie?- zapytałam niepewnym głosem, bo kiedy to powiedziałam sama w to zwątpiłam. Paula kiwnęła znacząco głową i uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. - No i po wszystkim zapaliliśmy i jakieś 10 minut później uciekłam. Znaczy powiedziałam mu, że idę, ale nie odwiózł mnie ani nic.
 - I teraz pewnie myślisz czy uzna cię za puszczalską albo jak będzie się zachowywał przy tobie?- Chyba na pierwszy rzut oka widać, że się przyjaźnimy. Rozumiemy się bez słów, ale rozmawiamy dla formalności. Żeby ludzie nie uważali nas za dziwaczki.
 - Myślisz?
 - Nie! Oczywiście, że nie. Dobra.. Dawaj obiad i idziemy na dwór. Chwileczkę.. Czy tobie cycki urosły?
 - Ha ha ha! Bardzo śmieszne! - Czy zawsze musi mi to wypominać? Swoją drogą sama dobrze wiem, że cycki to nie jest to, co czyni mi wyjątkowo atrakcyjną. Na cycki nikogo nie wyrwę,  - A tobie zmalały? Nie. To nie zabrzmiało fajnie.
 - Debil! Co mi zrobisz do jedzenia? Damian do ciebie napisał.- krzyknęła, kiedy zaczęła bawić się moim iphonem. - Ei dasz mi tego iphona, jak sobie kupisz nowego?
 - Taaa, żydzie. Co napisał? - właśnie kończyłam modelować włosy. - Napisz mu żeby przyszedł na spaghetti. A jest Nico?
  - Ymm.. Damian będzie za 15 minut, a Nico nie ma. Ale wstawił jakąś piosenkę.. Czekaj. Closer? - Znów zrobiła tą swoją ciekawską minę.  - Pokazałaś mu idioto?
  - Nie słyszę cię. - Obie dobrze wiedziałyśmy, że słyszałam, ale nie chciałam. - Chodź mi pomóż, darmozjadzie.
  Uwielbiam z nią rozmawiać! Chociaż nasze rozmowy wyglądają tak jak ta.  
  Podsmażyłyśmy mięso i kiedy brałyśmy się za gotowanie makaronu, Damian już stał pod drzwiami. Chyba tylko on zawsze czekał aż mu otworzę.
 - Cześć ślicznotko! - wyściskał mnie i wycałował, jakbyśmy się nie widzieli od wieków. - Co tak ładnie pachnie?
  Chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do kuchni, gdzie Paula kucharzyła. Przynajmniej starała się.
 - Patrz, jak ona ładnie wygląda! - Stał trochę za blisko, ale kiedy objął mnie w talii i położył głowę na ramieniu, nie miałam serca kazać mu się odsunąć. No bo kurwa jak? "Ej Damian weź utrzymuj dystans?" "CO ty sobie kurwa wyobrażasz?" To nie w moim stylu. - Pasuje do tych garów.   
  - Ha ha ha. Nie licz na więcej. Tylko dzisiaj ci pomagam. Damian! Słyszałam, że robisz pyszne spaghetti.- Wręczyła mu drewnianą łyżkę, a on z niechęcią, ale zaczął gotować, opowiadając nam to, co się zdarzyło poprzedniego wieczoru. Pauli też to specjalnie nie zdziwiło, że mi się film urwał już w połowie ogniska. - To Klaudynko, dzisiaj kulturalnie winko? Tutaj?
 - W sumie. Zadzwonię do Daniela i zapytam się czy może przyjść tutaj parę osób. 
 - No, więc kto nam kupi? - zapytał z kuchni Damian. Ja już znałam odpowiedź. Było wiele osób, które mogły to dla nas zrobić, ale on był idealny.
 - Dobra, daj mi telefon. Ile osób będzie? Ile potrzebujemy wina?
 - No nie wiem. Ja, ty, Damian, Kuba, Norbert, jak się nazywa dziewczyna Kuby? - Ugh.. Paula chyba nie za bardzo przepadała za Natką, ale przynajmniej się stara. - Natalka! Ah no tak.
  Szybko zadzwoniłam do Daniela i jak zawsze uzyskałam zgodę. Oczywiście na piżama party bez alkoholu, papierosów i używek. Ja i takie rzeczy? Dajże spokój, mam tylko 17 lat. W życiu nawet piwa w ustach nie miałam.
 - To kto pojedzie do sklepu? - Damian właśnie podawał nam nasze talerze. Uciszyłam go podnosząc rękę do góry.
 
- Umm.. Cześć Nico.
- Cześć Karo. Jak się czujesz? Nadal jesteś obolała? - po tych słowach odwróciłam się od moich towarzyszy, bo na moich policzkach pojawił się znajomy rumieniec.
 - Wszystko dobrze, chociaż trochę ciężko mi się chodzi. Co dzisiaj robisz?
 - Wiesz co, nie do końca wiem. A co?
 - Robię małą domówkę, jak chcesz to wpadnij.
 - No przemyśle to. To..
 - I jeszcze mam prośbę! Moglibyśmy się spotkać i kupił byś wino i szlugi?- Szkoda, że mieszkam na takim odludziu gdzie są dwa sklepy w odległości kilometra od mojego domu. Na dodatek w tych sklepach nie mogę nic kupić. Po pierwsze Pauli nic nie sprzedają, a po drugie moja mama chodzi tam czasami na zakupy. O ile zbierze swoje 'idealne' dupsko i postanowi coś kupić.
  - Dobra, - odpowiedział trochę niechętnie.- Przyjadę po ciebie za pół godziny. Nara mała.
 
 - Karo, oczywiście wiesz, że się uśmiechasz do telefonu? - spiorunowałam ją wzrokiem. - Och przepraszam, odkąd gadałaś z Nico i macie się spotkać.
 - I..? Przeszkadza ci to? - Damian jakoś nie udzielał się od dłuższego czasu. Zaproponował, że odniesie nasze talerze i żadna z nas specjalnie nie protestowała.
 - Nie widzisz, że mu się podobasz? - powiedziała szeptem Paula, kiedy tylko Damian zniknął za drzwiami.- Ranisz go!
 - Sama dobrze wiesz, że to ty cały czas mówisz o Nico. Swoją drogą powinien już tu być.- Spojrzałam na zegarek i jak na zawołanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy jak poparzona, nie zwracając uwagi na ból, jaki sprawiał mi każdy ruch. - Zostańcie tu. Czujcie się jak u siebie itd.-
 - Cześć mała.- Wspięłam się na palce i złożyłam szybkiego buziaka na jego ustach. Jego dłoń powędrowała na moje pośladki.
 - Hej- Powiedziałam to tak cicho, że aż sama się zdziwiłam. - T..to przyjdziesz?
 - Ba! Nie mogła mnie ominąć impreza z winem.- chwycił mnie za rękę i zaprowadził do samochodu.
  Nico postanowił, że pojedziemy do sklepu w mieście, bo tutaj nawet wódka nie jest pierwszej jakości, co dopiero wino. Niestety po paru kilometrach stanęliśmy w korku. Nie byłam w stanie wymyśleć żadnego tematu do rozmowy.
 - Może posłuchamy jakiejś muzyki? - zaproponowałam na co Nico zaczął przerzucać stacje radiowe. Tylko na jednym nie było reklam. Chwilę później z głośników usłyszeliśmy " Otwieram wino ze swoją dziewczyną". Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Dobrze, że staliśmy, bo Nico po takim czymś na pewno spowodowałby jakiś wypadek.
 - Czasami im się udaje idealnie wpasować w moje życie.- powiedział i położył dłoń na moim kolanie. Nachyliłam się w jego stronę, a on patrzył się na mnie zaciekawiony, ale nie ruchomy.
 - No chodź tu bliżej.- Podniósł do góry jedną brew czekając na  dalszą część mojej wypowiedzi.- Tak, chcę cię pocałować. W podziękowaniu za wino. Chłopaku..
 - No. Od razu lepiej, dziewczyno! - Pochylił się i umożliwił mi tym samym dostęp do jego ust. Najchętniej usiadłabym mu wtedy na kolanach, ale po chwili i tak przerwały nam klaksony zdenerwowanych kierowców. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy chłopak położył rękę na mojej i zaczął nucić te same słowa, które nas tak rozbawiły. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mogłabym już tak zawsze.

czwartek, 12 września 2013

#02

 Dobrze wiem, że Nico podglądał, kiedy się przebierałam, ale nawet mnie to cieszy. Zrobiłabym dla niego wszystko. Chwilę zastanawiałam się, czy wszystko to dobre określenie i stwierdziłam, że tak. WSZYSTKO!
  - Masz!- podałam mu samarkę z białym proszkiem. Zastanowiłam się chwilę i dodałam- Może chcesz kreskę?
  Wiem, że jeśli się rozprowadza nie można zbyt dużo brać, ale muszę zatrzymać Nico u siebie. Jak najdłużej. Wysypałam zawartość woreczka na stolik i za pomocą karty rozdrobniłam grudki i zrobiłam dwie kreski. Wyjęłam z szuflady słomki i  podałam jedną chłopakowi. Widziałam, że toczy ze sobą wewnętrzną walkę, ale schował swój ekwipunek i odebrał ode mnie słomkę.
 - Ale mineta też jest moja.
 - Chyba śnisz, skarbie.- odpowiedziałam automatycznie.- Zostawię ją sobie na koniec.
  Uśmiechnął się pod nosem i pokazał ręką na stolik sugerując żebym pierwsza wciągnęła co moje. Postanowiłam podzielić to sobie na dwie dziurki i tak też zrobiłam. Dzięki temu będę się dzisiaj dobrze bawić i nie zezgonuję na dzisiejszym ognisku.
 Schodziliśmy po schodach, kiedy usłyszałam jakichś łomot. Odwróciłam się i zaczęłam się śmiać. Na twarzy Nico'a grymas spowodowany bólem stopniowo został zastąpiony szerokim uśmiechem. Oboje śmialiśmy się z tego, że wyjebał się na schodach. Nie mogłam wytrzymać, brzuch zaczął mnie boleć i z wrażenia usiadłam na podłodze.

***


-Ale ty masz zgrabny tyłeczek w tych leginsach.- komplement z ust Damiana? Nic nowego. Mogłabym z nim być. Nie mam tylko po co. I tak czasami zachowujemy się jakbyśmy byli parą. Jak nie znajdę sobie męża do 40 to powiem mu, że możemy się hajtnąć.
- Doprawdy? - wygięłam się , w tak zwaną ( przeze mnie), kaczkę, ale kiedy zauważyłam ich zdziwione twarze zorientowałam się, że powiedziałam mało powszechne słowo. Czyż to nie zabawne? No kurwa. Chłopcy narzekają, że otaczają je jakieś pieprzone plastiki, a jak trafi się jakaś mądrzejsza to wytrzeszcz oczu i mina w stylu "WTF?". - Chcesz się jeszcze pogapić czy przyniesiesz mi drinka? Nico polewa w środku.
  Usiadłam sobie na ławce obok ogniska, bo było mi zimno jak jasna cholera. Może dlatego, że w domku wtuliłam się w Damiana i geniusz mnie rozgrzał. Oczywiście jakąś godzinę temu myślałam, że mnie tutaj rozniesie. Zresztą Nico też nieźle przyjebał. Chodziliśmy razem w krzaki się wysikać. W końcu po co chodzić z dziewczynami, jak można iść z naćpanym chłopakiem? Na szczęście wykazał się szacunkiem i nie podglądał, oczywiście w przeciwieństwie do mnie.
- No co wy tu, kurwa, robicie? - wpadłam jak torpeda do wypełnionego dymem domku. Nie wiem, czemu oni zawsze palą tylko tutaj. Później wszystko jebie jak sam skurwysyn. Damian razem z Nico'iem zbierali naszą wódkę i szklanki. Chyba postanowili wyjść na zewnątrz. Podeszłam do Nico'a najbliżej jak się dało i spojrzałam na jego usta. Tak bardzo chciałam żeby mnie pocałował. Mój kochany. Mój jedyny.- Ja się tym zajmę kotku.- wyjęłam mu z ręki butelkę i wzięłam duży haust ognistej wody. Czułam, jak płyn rozgrzewa mnie od środka. Czułam drogę jaką przebywa w moim przełyku. Świat nagle zwolnił, jakby się zatrzymał na sekundę i później znowu wrócił do swojego normalnego tempa. Co do jasnej cholery? Jak na jakimś przyjebanym filmie. Postanawiam to zignorować. Nie wiem czy powinnam tak dużo pić po fecie. Szczerze pierwszy raz ją wzięłam. Tak to tylko rozprowadzam i obserwuję jak inni niszczą swoje życia. Ofiary losu. Przyjebańce.  Postanowiłam usadowić się na samym środku ławki a Damian i Nico zajęli miejsca obok mnie. Siedzieliśmy chwilę w ciszy i Nico podjął rozmowę ze mną. Nie wiadomo o czym. Mówił jak opętany ( pewnie taki jest, w końcu chyba wciągnął przynajmniej jeszcze jedną sztukę) a ja obserwowałam jak jego usta co chwilę się otwierają i zamykają. Spuściłam wzrok. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała miarowo. W jednej ręce trzymał swój kubek, a druga swobodnie leżała w pobliżu jego krocza. Usłyszałam w tle, że ktoś wołał Damiana. Może być źle. Wypiłam już dużo. Chyba nawet trochę za dużo, a końca nie widać. Zawsze po wódce mi trochę odbija. Staję się odważniejsza i nie mam żadnych granic. Przysunęłam się bliżej Nico'a.
 -  Mam ochotę zerżnąć cię w tych krzakach.- wyszeptał mi do ucha, a ja automatycznie złączyłam uda i mięśnie w podbrzuszu mi się zacisnęły. Tak, ja też tego chciałam. Chciałam tego i bałam się jednocześnie. Chwilę później siedziałam na nim okrakiem, całując go w usta.  Na chwilę jakbym wyszła z ciała zobaczyłam komizm tej sytuacji. Co ja sobie kurwa wyobrażam. Mój sen się spełnia, mogę swobodnie wplątywać palce w jego włosy, ale nie wiem co będzie później. Jutro pewnie powie, że niczego nie pamięta, że był najebany i naćpany. Bo w sumie był.
 - Umm. Ale tego nie zrobisz.- wyszeptałam mu w usta i przeniosłam się na moje poprzednie miejsce. Nico wydawał się trochę zdziwiony, ale uśmiechał się od ucha do ucha. Spuściłam wzrok na dłonie, które nerwowo splotłam. Skąd u mnie taka nieśmiałość?
- Wysyłasz sprzeczne sygnały Karo.. - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku i opanowując swój oddech.
- Jakie sygnały? - zobaczyłam dziwny błysk w przekrwionych oczach Damiana. Pomimo że dzięki takim osobą jak on, czyli jarających zielone, miałam kasę, to nie podobało mi się, że on też pali. No, bo mi na nim zależało. To nie to samo co Nico. On musiał brać, bo to był pretekst do widywania go prawie codziennie.
- Nieważne skarbie.- puściłam chłopakowi oczko i przysunęłam się do Nico robiąc mu więcej miejsca. - Zimno mi wiecie? Napiłabym się.
  Odłożyliśmy wszystko na bok i naszym celem stała się wódka! Jak typowi alkoholicy albo gimby. Najlepszym lekiem na zło - i nie tylko, całego świata jest wódka! Zimno Ci? - napij się! Masz doła?- napij się! Kupiłaś sobie nowe buty? - opij to!
- Lejemy do ust, bez przepoju.- skrzywili twarze. Co za cioty. - No tchórzu otwieraj! - odchyliłam głowę do tyłu i pokazałam tym cipeczką, jak to się robi. Poczułam, jakby wrzątek przepływał i wyżerał mój przełyk. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tym dziwnym uczuciem, kiedy alkohol wprowadza w tobie stan osłupienia, mroczki przed oczami i zaburzenia równowagi. Tak lubię być najebana. Uwielbiam to. Ale najwidoczniej moi kompani nie załapali o co chodzi, bo nadal nie wzięli ode mnie butelki. Wzięłam szybkiego łyka i ponownie napełniłam usta przeźroczystą, zimną cieczą. Pochyliłam się nad Damianem i zmusiłam go żeby mnie pocałował, a kiedy tylko rozchylił wargi wlałam mu trunek do ust. Połknął wszystko po czym pojawił się na jego twarzy grymas niezadowolenia i ta dziwna mina, kiedy łykasz wódkę. Nico patrzał na nas lekko zdziwiony i jakby zazdrosny, ale może mi się tylko wydawało. Było ciemno a na dodatek czułam, że jestem bardzo pijana.
- A mEhym... mhę.. A ja? - mamrotał pod nosem Nico. Zabawne, że pijany jest jeszcze słodszy, jednak nie myliłam się z tą zazdrością. - Też chcę tak!
- Ależ oczywiście, mój najdroższy! Dla ciebie wszystko!- rzuciłam się w jego stronę, ale jakimś cudem nie zauważyłam leżącego pomiędzy nami drewna i potknęłam się o nie upadając na ziemię. - Ja pierdole! Kto to tu postawił, do jasnej cholery?! Auaaa...
 Oczywiście, jakby inaczej wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Nawet grupa palaczy z wnętrza domku wyszła zobaczyć, jak otrzepuję korę i trawę z ubrania.
- Boże Karo.. hahah. coś ty... hahha- co za głąb z tego Damiana. Znaczy wiem, że to śmieszne, ale mnie strasznie boli. Mógłby okazać choćby odrobinę współczucia.
- Haha.. No chodź tu! Przytule, podmucham i nie będzie boleć. - Nico zaskoczył mnie swoją wrażliwością, nie ma co. Szybko wskoczyłam mu na kolana i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Czułam w nodze pulsujący ból, który starał się promieniować na coraz większym obszarze, ale szybko go powstrzymałam kończąc z Nico butelkę, w której była może ćwiartka. Zapaliliśmy jeszcze po szlugu i nagle usłyszeliśmy głośny huk. Spojrzałam w górę i ponad naszymi głowami rozbłysły fajerwerki. Piękne, kolorowe kropki przystrajały niebo jeden kolor po drugim sprawiając, że ta cudowna noc stała się jeszcze bardziej wyjątkowa. Jakby był sylwester. W ostatni dzień szkoły. Sylwester.

***

Boże! Czułam, jakby przebiegło po mnie stado bawołów. A po głowie przynajmniej dwa razy. Cholernie chciało mi się pić. Zresztą jak zwykle po takich imprezach. Nie miałam siły podnieść powiek, co dopiero się ruszyć. Jak z deszczu pod rynnę. Umieram z pragnienia, ale nie ruszę się po coś do picia, bo umieram leżąc. Było strasznie zimno. Postanowiłam sprawdzić możliwości mojego organizmu i skupiłam się na tym żeby po omacku znaleźć i naciągnąć na siebie kołdrę. Moja ręka ważyła tonę, ale udało mi się i już po chwili leżałam skulona w kokonie, jakim zawsze się opatulam. Przez chwilę zastanawiałam się, jak zareagowali moi rodzice, kiedy wróciłam do domu, bo oczywiście tego nie pamiętam, (ostatnie co pamiętam to fajerwerki i to, że piłam jak równa z równym z Nico i Damianem.) ale na szczęście przypominam sobie, że moi rodzice pojechali na weekend w góry i ominęło ich moje zapewne mało udolne wejście do domu. Zdając sobie sprawę, że wszystko jest okej, znowu usnęłam wtulając się w wielkiego miśka, który od zawsze służy mi jako Nico.

- Hej Karo?!- męski chropowaty głos wybudził mnie ze snu. Wcale nie byłam mu za to wdzięczna, ale kiedy usłyszałam też musującą tabletkę od razu otworzyłam oczy i przeszukałam pokój w poszukiwaniu szklanki. Dopiero po chwili zorientowałam się, że ściany nie są jak zwykle białe tylko szare, a w powietrzu zamiast zapachu nowych mebli wymieszanego z wanilią unosi się zapach brudnych ubrań, jaki zazwyczaj panuje u chłopców. Zamknęłam oczy i powiedziałam z przerażeniem i nadzieją - Damian? - Miałam ogromną nadzieję, że to właśnie u niego nocowałam, bo dobrze wiem, że podobam się Piotrkowi, ale nigdy nie miałam zamiaru dawać mu jakichkolwiek nadziei, a nocowanie u niego nawet pijana, sprawiłoby, że by się chłopaczyna napalił jeszcze bardziej.
- Nie, niestety nie...- O mój najsłodszy, najdroższy Jezusie! Nico! To on. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego przepraszająco, ale chyba nie podniosło go to na duchu. Wydawał się jakby był myślami gdzie indziej albo po prostu zastanawiał się co ma powiedzieć.
- Przepraszam.. Ja po prostu umm, miałam nadzieję, że jestem u Damiana..- powiedziałam patrząc się na dłonie. "Klaudyna, ogarnij się! Wcale nie pomagasz. Ani sobie ani jemu o ile myśli teraz, że wolisz Damiana" pomyślałam i kiedy podniósł swoje piękne, ale smutne oczy, postanowiłam kontynuować, tym razem jakbym przed kimś uciekała:- Znaczy, no bo wiesz jaki jest Piotrek i nigdy bym nie pomyślała, że spałabym u Ciebie i on się zawsze do mnie dostawia i w ogóle... Po prostu miałam nadzieję, że to nie Piotrek.
- Spokojnie, maleńka - na jego pojawił się uśmiech, ale jego oczy nie potwierdzały jego szczerości. Podał mi szklankę z aspiryną albo magnezem i ani na moment nie przestawał przyglądać mi się swoimi wielkimi szarymi oczami. Ja w tym czasie mogłam obserwować jego idealnie wyrzeźbione ciało. Nie wyglądał jak typowy paker ani nawet jak koleś, który spędza przynajmniej godzinę dziennie na siłowni, ale dla mnie wyglądał idealnie. Zdałam sobie  sprawę, że wpatruje się w niego już od dłuższej chwili, więc wbiłam wzrok w oplecione na szklance palce i zauważyłam że mam na sobie koszulę. Na dodatek Nico'a. Wystraszyłam się, kiedy uświadomiłam sobie co mogliśmy zrobić. Nie, to nie możliwe, obiecałam sobie, że będę pamiętać swój pierwszy raz. Nie chciałam żeby to się tak odbyło.
- Czy...- nawet nie miałam odwagi, żeby powiedzieć to na głos. Jestem taka beznadziejna. Już słyszę te plotki na osiedlu: "To ta Klaudyna, ale Karo bardziej pasuje do takiej puszczalskiej", "Napierdoliła się i poszła z Nico do niego, wiadomo co tam musiało się zdarzyć". Nico spojrzał na moją jego koszule i uśmiechnął się szelmowsko, jakby kręcąc z niedowierzaniem głową.

piątek, 6 września 2013

#01

Nie!! Ja nie chce! Wiem, że to zakończenie roku i nie wypada nie iść, ale co mi po tym? W ogóle kto wymyślił, że mamy przyjść na 9? Nie dało się zrobić tego godzinę albo dwie później?! Kurwa. Mają szczęście, że mam pasek, bo bym w ogóle nie poszła. Zwlekłam się  z łóżka i powłóczyłam do łazienki. Dobrze, moje włosy trochę się pofalowały. Wystarczy, że je trochę rozkopię i będzie idealnie. Może założę nawet sukienkę? Chociaż pewnie nikogo nie spotkam. Cóż za ironia. Zawsze jak wyglądam wyjściowo to nikogo nie spotkam, nikt mnie nie widzi. A jak zdarzy mi się dzień słabości, że nie zdążę nałożyć make-upu to jak na złość spotykam wszystkich. Wszystkich, którzy nie powinni mnie widzieć w tym stanie.
- Klaudyna! Na którą masz? Podwieźć Cię? - Boże!!!, słyszysz i nie grzmisz. Nienawidzę jak ktoś mówi mi po imieniu? Klaudyna? Nie dziękuję wole Karo. W sumie to nawet nie pamiętam dlaczego Karo... Hmm... Aa, no tak. To przez to, że jak graliśmy w pokera to ja cały czas myliłam ,,karo" z karetą. Zresztą. Nadal nie umiem grać w pokera. Zrzucę to na kiepskich nauczycieli.
 - Nie, jadę autobusem! - krzyknęłam niezbyt przyjemnie, ale nie miałam zamiaru być pół godziny wcześniej w szkole. Tym bardziej, że nie występuję ani nie jestem w trzeciej klasie. Boże. Dlaczego ja jeszcze zostaje w liceum? Wszyscy uciekli do na studia. A ja zastaje. Razem z Kubą, takie młodziaki.

***

Nareszcie autobus przyjechał. Wkurza mnie to, że się spóźniają. Na szczęście nie zauważam nikogo znajomego, nie mam zamiaru wyciągać słuchawek z uszu. Słyszę kojące dźwięki Sex on fire- Kings of Leon i zastanawiam się, dlaczego założyłam skórzaną spódnicę, która ledwo co zakrywa mój wielki tyłek. Ubrałam się bardziej rock'owo niż galowo, ale co tam. Jak szaleć to szaleć. Ostatecznie mam na sobie tylko biel i czerń. Widzę, że ten pedał na przeciwko bez przerwy mi się przygląda. Nie mogę patrzeć na jego źle dobrany garnitur. Jest o co najmniej 2 rozmiary za duży, jak tak można? Jak można krzywdzić siebie samego. W sumie co mi zależy, do szkoły zostało mi jeszcze 15 minut, więc można by go poznać. Uśmiecham się zachęcająco, najlepiej jak umiem i zabieram torbę z siedzenia obok i kładę ją sobie na kolanach umożliwiając mu przesiadkę. Chłopak się lekko rumieni i niepewnym krokiem podchodzi do mnie. Kiedy jest bliżej dostrzegam na jego twarzy dziewiczy wąsik i nieumiejętnie ukryte pryszcze. ,, Brawo Karo, to Ci się nie udało" myślę. Siada obok mnie i patrzy się tępo przed siebie udając, że mnie nie ma. Dotykam, więc ręką, niby przez przypadek, zewnętrznej części uda. Widzę jak się spina i kładzie rękę na kroczu. ,, Ładnie pedałku, więc ci się podobam?" myślę, próbując ukryć rozbawienie wywołane erekcją chłopaka. Postanawiam się z nim zabawić. Nie jestem złą osobą ani żadną dziweczką. Nadal jestem dziewicą, ale bawią mnie takie sytuacje. Dotykam opuszkami palców jego skóry nad uchem i powoli zjeżdżam w dół ku podstawie szyi.
- To też Ci się podoba?- szepczę mu do ucha, wiedząc, że poczuł mój gorący oddech na swojej skórze. Znowu się rumieni, gdy próbuje powstrzymać rosnącą erekcje. Kurwa, za dwa przystanki muszę wysiadać, a jest tak fajnie. Znów się do niego przybliżam, biorę jego rękę i kładę sobie na kolanie, powoli przesuwając w górę uda. On czerwieni się coraz bardziej. Dobrze kolego! Wciskam nad jego głową przycisk stopu i dokańczam co zaczęłam. Kładę mu dłoń na kroczu i zbliżam usta do jego ucha. Mocno ściskam dłonią jego skarby i wsuwam mu język do ucha. Z jego ust wydostaje się cichy jęk i wyczuwam na jego spodniach spełnienie. ,, Co do jasnej, KURWY nędzy, zrobiłeś idioto? Wystarczyło, że Cię dotknęłam? Przez spodnie? Co za popieprzeni ludzie!" Jeszcze przez sekundę zastanawiam się czy to naprawdę możliwe i wstaję by wysiąść z autobusu, żegnając chłopaka słowami "Dobry chłopczyk". Chyba za dużo razy czytałam Pięćdziesiąt twarzy Greya, bo zaczyna mi się to udzielać. Szybko witam się z Heńką i idziemy zapalić na garaże. W końcu każdy nastolatek przed wejściem do szkoły musi zajarać. Opowiadam jej historię spełnionego chłopaka i śmiejemy się aż nie zajmiemy miejsc na sali gimnastycznej. W połowie apelu dostaję SmS'a. Trochę głupio odebrać, bo w każdej chwili mogą mnie wyczytać żebym wyszła na środek odebrać świadectwo, ale i tak odbieram.
 
"O której kończysz? Mam do Ciebie sprawę. Nico."
 
Domyślam się o co chodzi. Odkąd zaczęłam mieć towar, jestem zawsze w centrum uwagi. Wszyscy chcą mieć dobre stosunki ze mną, rozmawiać, a jeszcze rok temu mieli na mnie wyjebane kolokwialnie mówiąc. Odpowiadam mu, że kończę za jakieś 40 minut i że w domu będę za godzinę i w tym momencie słyszę swoje nazwisko, więc wychodzę na środek i przyjmuję gratulacje pani dyrektor...
 
***



Wakacje, bitches! Doczekałam się. Pasek jest na świadectwie, kasa odłożona na wakacje, znajomi którzy pchają się drzwiami i oknami. CHECK!!! Więc teraz do domu i idziemy to opić. Sądzę, że na pewno znajdzie się ktoś, kto mi potowarzyszy.
  - Dobra kochana, widzimy się niedługo. A jak nie w wakacje to za jakieś dwa miesiące. - mówię do Heńki przechodząc przez ulice. Nagle słyszę pisk opon i widzę, jak granatowe BMW hamuje tuż przed moimi nogami. ,, Co to, kurwa, ma być? Jestem skazana na granatowe BMW? " myślę i kątem oka widzę, że ktoś za kierownicą zaczyna wygramalać się z auta. Robię w tył zwrot i chce jak najszybciej być na przystanku żeby mi autobus nie uciekł, żeby Nico nie musiał czekać i żeby ten typek nie prawił mi kazań. Co w ostatnim czasie dość często się zdarza. To pewnie karma. 
- Kurwa- no nie wierzę! Obcas mi się złamał? Jebane kamienie! Próbuję zobaczyć, jak sprawa wygląda, kiedy tracę równowagę i czuję, że przechylam się do tyłu, ale nic już nie mogę zrobić. Przygotowuję się mentalnie do upadku, starając się podeprzeć jedną ręką, a drugą chronić głowę. Nagle czuję, że ktoś obejmuje mnie w tali podtrzymując mnie i wybawiając od upadku.
  - Widzę, że jestem Ci potrzebny- słyszę poważny głos, trochę już zachrypnięty od wciągania Władysława. Nico. Pomimo, że go nie widzę, ale jego głos i zapach rozpoznam zawsze. Choćbym była ślepa. Odstawia mnie na ziemię i staję zaskakująco blisko. - Cześć, skarbie, przyjechałem po Ciebie.
  - Cześć. Dzięki, nie trzeba było. Dałabym sobie radę.- zaraz, zaraz... Czy on nazwał mnie swoim skarbem? Znaczy ogólnie skarbem? Chyba znów miękną mi kolana. Dzięki Bogu, że stał tak blisko to mogłam się na nim wesprzeć. - Chciałeś o czymś pogadać?
  - Tak. Może pojedziemy gdzieś usiąść czy coś?
  - No w sumie to nie bardzo. Widzisz mam drobne problemy z moją garderobą. Chyba, że do mnie? Przy okazji się przebiorę. - Nico bez słowa wyciągnął przed siebie rękę, którą ochoczo chwyciłam i pomógł mi wejść do auta. Ogólnie to od kiedy on ma prawo jazdy? O ile dobrze pamiętam ma dopiero 17 lat. Dobra, nie oszukujmy się, wiem o nim bardzo dużo, włącznie z wszystkimi jego byłymi. Taka tam fobia na jego punkcie. Patrzę, jak obchodzi samochód i poprawia czapkę na głowie. Nie wiem, jak to możliwe, że nawet w białej koszuli i czarnych jeansach wygląda tak elegancko. No i oczywiście ten nie rozłączny full cap, bez którego też wygląda o wiele lepiej niż przeciętny facet.
  - Więc będziemy tylko rozmawiać u mnie? - zapytałam lekko speszona, kiedy od dłuższego czasu panowała nieznośna cisza.
  - Nie- po chwili zorientowałam się, jak bardzo dwuznacznie to brzmi. Oczywiście, że takie relacje z nim także by mi wystarczyły, ale teraz wiem, że coś ode mnie chce. - W sumie to mam dwie prośby do Ciebie. - westchnął. No nie wierzę. Ten piękny, rozpieszczony, bogaty, wygadany chłopak nagle nie wie jak coś powiedzieć? Może się tego wstydzi? Ale przecież to tylko ja! Klaudyna "Karo". Dziewczyna, z którą zamienił w przeciągu 7 lat raptem pięć zdań. ( Nie wliczając w to cześć.) - Wolałbym poczekać i powiedzieć to u Ciebie, ale możemy przecież normalnie pogadać.
  No i zaczęliśmy formalną bajerkę wypytując o szkołe, oceny i tak dalej. Boże! Jaki on jest nudny!

***

Na całe szczęście moich rodziców jeszcze nie ma. Chyba bym umarła, gdyby mój tata dowiedział się, że Nico jest w naszym domu. Cóż wiem, że za sobą nie przepadają delikatnie rzecz ujmując. A wszystko przez to, że Nico nie mówi mojemu ojcu dzień dobry. Dziecinada.
 - Chcesz coś do picia, jedzenia? Może chcesz coś wciągnąć?- zapytałam nie patrząc na mojego gościa.
  - Może colę. - podałam mu szklankę a on upił łyk i znowu zaczął. - Potrzebne mi dwie sztuki. Mogę tu zapalić? - podniósł rękę, w której trzymał szluga i zapalniczkę.
  - To chodź do mojego pokoju to wyjdziemy na balkon.. - zaprowadziłam go do siebie i wyjęłam swoją paczkę. Wyszliśmy na zewnątrz i znowu zapanowała cisza.- Umm.. To co zwykle?
 Kiwnął nieznacznie głową i zaczął obcinać mnie wzrokiem. Czułam jak patrzy na moje nogi, momentalnie przestąpiłam z jednej na drugą i podeszłam do barierki niby przez przypadek ocierając się o niego moim tyłkiem. Usłyszałam jak bierze wdech. Tak to był dobry pomysł. Wyrzuciłam kiepa w krzaki i odważyłam się spojrzeć na niego. Był oparty o mur i przyglądał mi się z lekko rozchylonymi ustami.
 "Podchodzę do niego i kładę mu ramiona na szyję. On kładzie dłonie na moich pośladkach i mocno przyciąga do siebie. Zamykam oczy i w pełni oddaję się temu pocałunkowi. Czuję, jak jego język penetruje moje usta. To takie intensywne. Przyciskam się do niego jeszcze bardziej, chcąc być jeszcze bliżej. "
  - Karo? Co ty odpierdalasz? - słyszę jego przerażony głos i uświadamiam sobie, że śniłam na jawie. Co kurwa? Nie mogłam poczekać do wieczora albo chociażby do momentu, kiedy będę sama? Nagle Nico chwyta mnie w talii i pociąga do siebie. - Kurwa. Jak chcesz to sobie siedź na tej barierce, ale nie kurwa przy mnie.
  - M..muszę się u..ubrać.- wydukałam, ale wcale się nie ruszyłam. Dobrze mi było w jego ramionach. Chyba zorientował się co się dzieje, cmoknął mnie w czubek głowy i klepnął w tyłek.


środa, 4 września 2013

Prolog

  Wyskoczyłam z autobusu jak postrzelona. Prawie skręciłam sobie kostkę na tych niebotycznie wysokich szpilkach. Co mnie w ogóle podkusiło, żeby założyć je do szkoły?! Na całe szczęście, że nikt tego nie widział, oprócz tego chłopaka który wysiadał za mną. Trudno, nie znam gościa, więc nie obchodzi mnie co sobie pomyśli. Teraz musze tylko dojść do domu, przebrać się i wyjdę na dwór. Czekam na to już od wczoraj... Odkąd wróciłam do domu.
 - Halo? Mamo? - odezwałam się do telefonu. Nienawidzę, jak rodzice do mnie dzwonią, kiedy wracam do domu.
 - Za ile będziesz?- wiedziałam, że o to chodzi. Kobieto są już prawie wakacje, więc wrzuć na luz. Szybko skończyłam rozmowę, prawie wpadając pod auto. Jakiś debil nie potrafi prowadzić auta. Kto mu dał to pieprzone prawo jazdy. Spiorunowałam wzrokiem kierowcę granatowej bety i stanęłam jak wryta, kiedy zorientowałam się, że to Nico. Ten sam co rok temu, dwa, siedem. Śliczny.. Nie zaraz chłopak może być jedynie przystojny, co nie? W każdym bądź razie za wysokie progi jak na moje nogi. Niestety. Pomimo, że jest tylko dwa lata starszy, dzieli nas jakaś dziwna przepaść, przez którą nawet nie możemy normalnie porozmawiać. Może dlatego, że onieśmiela mnie jak jasna cholera i nie mogę zapanować nad własnym ciałem, kiedy jest w pobliżu. Chce być jednocześnie blisko, ale też... Nie, Karo, ogarnij się. Muszę myśleć trzeźwo. W końcu w tym roku będę kimś. Kimś naprawdę ważnym.

***

- Siema Karo! W końcu wyszłaś! - zostałam uraczona obślizgłym, mokrym buziakiem w policzek od Piotrka. Nie lubię go i wcale się z tym nie kryje więc momentalnie wytarłam oślinioną skórę na policzku.
 - Cześć wszystkim! - przywitałam się z każdym z osobna i usiadłam Damianowi na kolanach. Jak zwykle w tej spelunie nie było miejsca żeby usiąść. Rozejrzałam się dookoła. Dawno mnie tutaj nie było. Domek, który budowałam tutaj z Norbertem i Kubą nadal tu stoi, tyle że blaszane ściany odrywają się od belek, na ziemi pełno pustych butelek po piwach, wódce i przepoju. Nigdy nie myślałam, że w tym wieku będę narzekać na to, że nikt nie szanuje naszej pracy. Zamknęłam oczy i oparłam się  plecami o tors Damiana. Byłam wykończona. Ostatni miesiąc był straszny pod względem nauki. Poleciałam w kulki a teraz musze wszystko nadrabiać.
 - Karo, lubię jak mi siedzisz na kolanach, czuje się wtedy tak męsko..- wyrwał mnie z zamyślenia szept Damiana, który chyba starała się powiedzieć to najbardziej seksownie, ale jak zwykle mu się nie udało.
 - Gniotę ci szlugi, co nie? - odpowiedziałam automatycznie. Tutaj nic innego się nie liczy. Szlugi, zioło, wódka, dziwki i koks. Podniosłam swój ociężały tyłek i wyciągnęłam z jego kieszeni wymiętoloną paczkę Malboro gold. Burżuazja, nie powiem, że nie. - Masz ognia? - zapytałam jeszcze, wkładając do ust mojego limonkowego papierosa. Odpaliłam go i zaczęłam zastanawiać się, kiedy zaczęłam palić. Jeszcze dwa lata temu byłam sportowcem. Alkohol, papierosy, narkotyki? To była dla mnie abstrakcja. A teraz? Wracam do domu pijana, pale jakbym już płuc nie miała, a na dodatek zaczynam sprzedawać zielone itd. Co się ze mną stało. Przynajmniej nie narzekam teraz na brak hajsu. Hajs się zawsze przydaje i musi się zgadzać. W końcu za co można imprezować jak się go nie ma?
 - Karo, jest sprawa... Dogadamy się? - już się zaczyna. Wzruszyłam ramionami i  spytałam tylko ile. - No ja jeden, Piotrek jeden i dzwonił Nico i on chce Władka.
 - No to wyskakujcie z kasy. - powiedziałam i wyjęłam z torebki dwie samarki wypełnione tym gównem. W każdym był tylko 1 garm. Gram = 3 dychy. Zważywszy że ja dostaje to za jedyne 20 złoty opyla mi się to i to bardzo. - Nico jak przyjdzie to się z nim rozliczę. - powiedziałam chowając 60 złoty do portfela. Zaciągnęłam się jeszcze dwa razy i znowu wtuliłam się w Damiana wyobrażając sobie, że to Nico.


 

 

Króciutki, ale nie mam zbyt dużo czasu, bo jutro na 8 do szkoły. Niedługo dodam bohaterów, jak postanowię pobawić się na stronce. Oczywiście nie muszę mówić, że ta historia i osoby są WYMYŚLONE.!    A wiedzę na terminy jakie używam biorę z internetu i różnych seriali. Mam nadzieję, że się spodoba!   

Wstępnie.

Zaczyna się kolejny rok szkolny, więc w mojej głowie wirują tysiące pomysłów na opowiadania. Tak więc postanowiłam jakieś zacząć. Nie wiem, dlaczego nazwałam je po angielsku ani dlaczego nazywa się to " Nagle ktoś stał się nikim" (w tłumaczeniu oczywiście). Nie wiem do końca o czym będzie to opowiadanie. Na pewno będzie to o dziewczynie z problemami. Chciałabym napisać fanfiction, ale sądzę, że DARK i COLD to dwa najlepsze i lepszego się nie wymyśli. Enjoy!